Lodołamacze

Poznaj swojego rodaka Zenona Konopkę, jednego z najtwardszych hokeistów świata. Oraz jego kumpli enforcerów z NHL, czyli miłośników boksu na łyżwach.
hokejowa bójka


Po pierwsze: nie wolno włączać się do bójki, by pomóc koledze. Po drugie: żadnych kasków z osłoną twarzy. Po trzecie: temu, kto dalej bije rywala, choć już wygrał walkę, grozi kara 10 minut. Po czwarte: jeśli  ktoś upadnie na lód, walka jest przerwana. Po piąte: nie wyzywa się do pojedynku kontuzjowanego rywala... Takie są – pisane i niepisane – reguły profesjonalnej bijatyki obowiązującej w najlepszej lidze hokejowej świata: NHL W każdej amerykańskiej i kanadyjskiej drużynie hokeja znaleźć można zawodnika zwanego „enforcerem” (ochroniarzem, gorylem), który czasem nawet strzeli gola czy zaliczy asystę, ale generalnie ma na lodzie inne zadanie: nastraszyć rywali, ochraniać największe gwiazdy swojej ekipy, poderwać kolegów do walki wygraną bójką na pięści. Przedstawiamy najtwardszych hokejowych zabijaków, którzy jeżdżą po lodzie NHL w sezonie 2013/2014.

Brian Mc Grattan kopia.jpg

BRANDON PRUST SZERYF W MIEŚCIE

„W mieście jest nowy szeryf” – napisała „Montreal Gazzette”, kiedy miejscowi Canadiens podpisali kontrakt z Brandonem Prustem. Jego dewiza „To tylko ból!” daje sporo do myślenia. W karierze stoczył już 92 walki, z których 42 wygrał, 32 przegrał, a pozostałe przedwcześnie przerwali sędziowie (statystyki bitek podajemy za renomowanym serwisem hockeyfights.com). Dobry bilans Prusta nie dziwi, bo poza treningiem hokejowym regularnie ćwiczy z Jonem Chaimbergiem, trenerem mieszanych sztuk walki, a jego sparingpartnerem jest Sam Stout, zawodnik MMA walczący w federacji UFC! Wprawdzie jak na „enforcera” Brandon Prust nie jest zbyt duży (mierzy 183 cm, waży „tylko” 88 kg), ale to wyjątkowy twardziel. Podczas jednego z meczów sam nastawił sobie żebro i choć po tym incydencie sezon był dla niego skończony, to Prusta przerażało coś zupełnie innego. „Po prostu wyobraziłem sobie, że teraz moja dziewczyna na pewno weźmie mnie na zakupy. Ludzie, to jest dopiero ból” – tłumaczył przestraszony.

strzał.jpg BRIAN MCGRATTAN WYDZIARANY ABSTYNENT

Za młodu Brian McGrattan zapisał się złotymi zgłoskami w historii ligi American Hockey League (zaplecza NHL),ustanawiając wciąż aktualny rekord minut kar w jednym sezonie – 551. Ale i w NHL nie zasypiał gruszek, a raczej pięści w popiele. Nie boi się nikogo– w jednej ze swoich pierwszych walk na lodzie zmierzył się z legendarnym Tahirem „Tie” Domim (trzeci pod względem minut kar hokeista w historii całej ligi, dziś już na sportowej emeryturze). McGrattan (porządne 193 cm i 107 kg) tamto starcie nie tylko wygrał ale zmasakrował Domiego tak, że już w meczu nie wrócił na lód. Aktualny gracz Calgary Flames ma na koncie 62 pojedynki i jest w nich niesamowicie skuteczny: wygrał aż 36 walk, przy zaledwie 17 porażkach i 9 remisach! „Ja to po prostu kocham” – stwierdził w którymś z wywiadów Brian i udowodnił to, lejąc nie tylko rywali, ale raz także... bramkarza własnej drużyny. Kiedyś McGrattan też ostro pił, ale od czasu, jak poszedł na terapię odwykową, nigdy więcej nie dotknął alkoholu. Datę zakończenia terapii – „Grudzień 2008” – wytatuował sobie na kostce i zaangażował się w pomaganie innym hokeistom w walce z procentowym nałogiem.

COLTON ORRSIEWCA CHAOSU
Colton.jpg
„To zdecydowanie jeden z najbardziej przerażających siewców chaosu w NHL” – napisał o nim magazyn „Sports Illustrated”. Colton Orr uwielbia bójki i ma czym przyłożyć. Mierzący 190 cm i ważący 103 kg kolos używa zresztą nie tylko pięści – kiedyś został zawieszony na pięć spotkań za atak kijem na Aleksandra Owieczkina. „Kiedy miał 16 lat i grał w jednej z drużyn juniorskich lig Manitoby, jego ekipa zrezygnowała z pewnego ostro grającego 20–latka. Zapytałem trenera dlaczego, a ten odparł: – Bo mamy twojego dzieciaka!” – wspomina Doug Orr, ojciec Coltona. W ciągu całej trwającej już 11 lat kariery w NHL stoczył 113 walk, z czego 64 zakończył zwycięsko. Blogerzy piszący o jego klubie Toronto Mapple Leafs wściekają się jednak, że Orr daje się sprowokować do bijatyk w złych momentach – kiedy Leafs prowadzą. Potem on siedzi na ławce kar, a osłabiona drużyna mnóstwo meczów przegrywa. Ale mimo to Toronto przedłużyło z Coltonem kontrakt – bo jak można młodym zabierać ich idola? „Chciałbym być jak Colton Orr” – mówi David Broll, 20–letni zawodnik Leafs typowany na przyszłą gwiazdę NHL i nie bez powodu zwany „Buldożerem”.

Deryk.jpg

DERYK ENGELLAND SPRYTNY FAJTER

„Matko, nie pozwól, by twoje dziecko zostało hokejowym bojówkarzem” – napisał znany bloger Greg Wyshynski, kiedy w styczniu 2013 roku Deryk Engelland tak się potłukł z Coltonem Orrem, że zjeżdżał z lodu, nie widząc kompletnie nic na opuchnięte prawe oko. A to nie była ich pierwsza taka bójka! Licząc czasy juniorskie, Engelland i Orr okładali się pięściami na lodowisku już sześć razy, a każdy kolejny mecz jest dla tej pary nową okazją do rewanżu za poprzednie bitki. Jedyny problem jestw tym, że oprócz mordobicia Engelland (188 cm, 98 kg) jest naprawdę niezłym obrońcą i prawdopodobnie dlatego, że Pittsburgh Penguins potrzebują nie tylko jego pięści, nie ma na koncie szaleńczej liczby walk (znacznie częściej bił się w niższych ligach WHL i AHL). Ale jak już bierze się do rzeczy, to z rywali nie ma co zbierać. Z 30 pojedynków na lodzie Engelland wygrał aż 22, a tylko sześciokrotnie rywal okazywał się lepszy! Jim Thomson, przed laty legendarny enforcer, a więc człowiek znający się na rzeczy, nazwał Engellanda „najlepszym fighterem NHL, sprytnym i mocno bijącym” – i kto jak kto, ale taki ekspert nie może się mylić.

GEORGE PARROS ZADYMIARZ EKONOMISTA
Oliwa.jpg
Brutalny hokeista z dyplomem z ekonomii? Owszem, George Parros skończył Uniwersytet Princeton i swego czasu magazyn „Sporting News” uznał go czwartym najmądrzejszym sportowcem Ameryki (na marginesie, wygrał pewien futbolista po biofizyce molekularnej i biochemii). Ale to nie przeszkadza Parrosowi bić się non stop. „Stanie do walki z każdym” – scharakteryzowało go fachowe pismo „Hockey News”. Początek jego kariery nie był najlepszy – wygrał raptem trzy z pierwszych 18 bitek w NHL. Jednak potem zapisał się na dodatkowe lekcje boksu i zyskał szacunek, piorąc legendarnego Dereka „Boogeymana” Boogarda. Przed sezonem 2013/2014 Parros, teraz w barwach Montreal Canadiens, bił się na lodzie aż 149 razy – wygrał 55 walk, 54 przegrał, zaś 40 starć zostało nierozstrzygniętych. Niestety, początek obecnego sezonu pogorszył te statystyki: w jednym meczu stoczył dwa pojedynki z Coltonem Orrem i drugi z nich skończył się dla niego wstrząśnieniem mózgu oraz szpitalem... Na razie więc ekonomista Parros odpoczywa po tym przeżyciu, lecz gdy wróci na lód, nie da się go nie zauważyć – nie tylko z powodu gabarytów (196 cm, 101 kg), ale też najbardziej imponujących wąsów w lidze. Jego zarost jest tak sławny, że raz na trybunach zasiadł sam Snoop Dogg, zaopatrzony w sztuczne „wąsy Parrosa” kupione w klubowym sklepiku. Po meczu legendarny hiphopowiec spotkał się z hokeistą osobiście. „Joł, man! Znam cię, jesteś zadymiarzem, brachu” – powiedział z szacunkiem Snoop.

zenek.jpg

ZENON KONOPKA POLSKI EGZEKUTOR
„Polski Egzekutor”, „Polska Siła”, „Gladiator”, „Super Świr” (lista jego ksywek jest dłuższa) to nasz człowiek w elitarnej bandzie „enforcerów” NHL. Choć Zenon Konopka (183 cm, 95 kg) urodził się i wychował już w Kanadzie, jest dumny ze swoich polskich korzeni i w zeszłym roku wystąpił o przyznanie mu polskiego obywatelstwa, które szybko otrzymał. Na koncie ma już 101 walk, z których wygrał 37, przegrał 38, a resztę zdaniem fachowców zremisował. I nawet jeśli bilans triumfów nie robi porażającego wrażenia, to 994 minuty spędzone na ławce kar już tak. „Ten facet to wojownik. Lubię takich” – stwierdził trener Mike Yeo, ściągając w zeszłym sezonie Konopkę do zespołu Minnesota Wild, a Polak odwdzięczył mu się, już w pierwszym meczu uszkadzając Cody’ego McLeoda, a w następnym solidnie obijając Richa Clune’a. „Wygrana Zenona. Plus bonus za to, że wygląda jak Frankenstein” – cieszyli się internauci z serwisu hockeyfight.com, doceniając męskie oblicze Konopki, uszlachetnione przez 13–krotnie złamany nos oraz ślady po ponad 550 szwach, które przez całe życie założyli mu chirurdzy po meczach. Ale jak na Frankensteina to Zenek ma sprawny umysł. Ma własny pub, uprawia winogrona i produkuje wino, które sprzedaje pod marką „ZK28”. Jego gatunki nazwał tak jak na hokeistę przystało: „Czterech na czterech”, „Gra w przewadze” oraz „Dziki”. To ostatnie wino jest chyba jego ulubione.



Dodał(a): Jan Lipski Piątek 03.01.2014