Nauka latania z CKM

W tym roku zamiast bujać się na bananie albo oponce za motorówką, wskocz na coś bardziej wymagającego i windującego radochę pięć poziomów wyżej, niż dryfowanie kajakiem z piwem w ręku.
flyboard-papcie.jpg

Flyboard to urządzenie, dzięki któremu poczujesz się jak Iron Man albo James Bond. O ile wyjdziesz na nim z wody i utrzymasz równowagę, a łatwo nie jest. W przeciwnym wypadku czeka cię ból i upokorzenie. O ile upadek podczas próby łapania pionu boli mniej, bo odruchowo przyjmujesz pozycję absorbującą impakt, o tyle podczas wykonywania backflipa, czujesz jak gdyby ktoś kopnął cię w krocze i wymierzył solidnego „liścia”.

Utrzymanie równowagi, lot w przód, tył, po okręgu oraz obroty wokół własnej osi – jeśli nie unikałeś w szkole wuefu i masz jako taką koordynację ruchową – opanujesz w ciągu kilkunastu minut. To przyszło bez problemu, tym bardziej że z podobnym sprzętem miałem do czynienia kilka lat temu.

Wspomniane backflipy to wyższa szkoła jazdy i po kilku upadkach obawa przed obiciem newralgicznych części ciała może zblokować głowę. Problem w tym, że będąc „na górze”, wydaje ci się, że jesteś dużo wyżej niż w rzeczywistości. Wynika to z tego, że twój wzrok jest na wysokości – powiedzmy – 1,80 m, a ty unosisz się na poziomie 3-4 metrów, co sprawia, że patrzysz w dół z wysokości drugiego lub trzeciego piętra bloku mieszkalnego. Dodatkowo salto wykonujesz na skos, by nie zaplątać się w napędzający wąż. Pod koniec manewru należy wyhamować opadanie podciągając buty jak najszybciej do pozycji poziomej. Wszystko to trzeba wykonać po odpowiednim ustawieniu się względem skutera i uważając, by na niego nie spaść.

Powiedzmy, że backflipa zostawiłem sobie na później, by mieć po co do Zegrzynka wracać. A tak naprawdę po upadkach nie było jak poskakać na piętach, a ból się nasilał...

Zresztą zobaczcie sami:


Zrobiłem podejście do jetpacka, ale wychłodzenie po całym dniu moczenia się w wodzie przy padającym deszczu, spowodowało „zmęczenie materiału” i zbytnie staranie się. Zaowocowało to kilkoma podtopieniami oraz „stuningowaniem” sprzętu. Zatem naukę na obu maszynach najlepiej rozłożyć na dwa dni.

Umów się z wyluzowaną ekipą Latających Papci przez Facebooka i zarezerwuj swój lot albo spraw przyjemność komuś bliskiemu i odhacz na swojej bucket liście latanie. Ekipa ma kilka miejscówek w całej Polsce: Warszawa, Mrągowo, Sopot, Darłowo, Szczecin, Bydgoszcz, Poznań, Wrocław, a nawet Dąbrowa Górnicza. Jeśli będziesz robił podejście do backflipa, nie umawiaj randki na wieczór...

flyboard2.jpg
W zamyśle miałem się nie zamoczyć, stąd asysta hostessy jak podczas Moto GP, jednak udaje się to wyłącznie profesjonalistom. Czyli jeszcze długo nie mi.





Dodał(a): Paweł Jaśkowski Piątek 04.08.2017