Zimny drań

Chcesz się przekonać, co czuje podwodny hokeista? To wejdź na kwadrans do swojej lodówki. W szortach !

hokej

Podczas meczu wolno wszystko, co w normalnym hokeju, więc kopnięcia, uderzenia i podcięcia są na porządku dziennym.

Do krawędzi przerębla podchodzi facet w stroju płetwonurka i demonstracyjnie wsadza palec do wody.— Dwa stopnie Celcjusza — mówi. — Taka temperatura panuje w waszych domowych lodówkach. Niezłe miejsce, żeby zagrać w hokeja, nie? — uśmiecha się, po czym zakłada maskę i z kijem w dłoni zanurza się w lodowatą otchłań. W jego ślady idzie trzech kolejnych  śmiałków. Szaleństwo? Nie, nowy sport ekstremalny.

DÓŁ GÓRĄ
Facet, który pływa pod lodem, to trzydziestoletni Austriak Christian Redl. Zawsze lubił ostre doznania. Na początku uprawiał freediving (nurkowanie bez akwalungu), potem zajął się nurkowaniem głębokościowym. Gdy miał już renomę w podwodnym światku, zgłosił się do niego producent zespołu DJ Friction. Chciał nagrać teledysk do piosenki „On My Way”, w którym Christian miałby nurkować pod lodem i bez akwalungu. Redl bez wahania się zgodził. Ten wyczyn zainspirował go tak bardzo, że wkrótce wymyślił hokeja pod lodem — apnoe ice hockey. Zasady? Pod zamarzniętą taflę schodzą dwie drużyny wyposażone w typowe kije do hokeja. Każda liczy dwóch nurków. Wypełniony powietrzem krążek umieszcza się tuż pod taflą, więc zawodnicy grają do góry nogami. Żaden nie może mieć butli z tlenem. Podczas meczu wolno wszystko, co w normalnym hokeju, więc kopnięcia, uderzenia i podcięcia są na porządku dziennym. Nie wolno tylko zdzierać maski — lodowata woda mogłaby uszkodzić gałki oczne graczy.

CZUWAJ!
Graczy przed wychłodzeniem chroni neoprenowy kombinezon o grubości 5 mm. Takie same mają ludzie, którzy nurkują rekreacyjnie na Malediwach. Kombinezon mógłby być grubszy, ale wtedy poruszanie się w nim wymagałoby większego wysiłku, a co za tym idzie większego zużycia tlenu.Jaka jest różnica między nurkowaniem w oceanie a zejściem pod skutą lodem powierzchnię jeziora? — Najgorsze jest to, że jak zgubisz swój przerębel, możesz się utopić. Gdy zaczynasz się dusić z braku tlenu, natychmiast musisz się wynurzyć. A tu nad głową masz lodową zaporę. Nie przebijesz jej żadną częścią ciała! Dlatego musisz się pilnować. Cały czas. I jednocześnie kombinować, żeby wygrać mecz — tłumaczy Redl.

SZYBKI MARATON
By dobrze przygotować się do gry pod lodem, Christian przepływa rocznie 250 km na krytych basenach i co najmniej raz w tygodniu odwiedza siłownię. Ale najważniejsze ćwiczenia odbywa w wiedeńskim parku wodnym, w głębokim na pół metra baseniku dziecięcym. Gdy wokół biegają rozbrykane dzieciaki, Christian nabiera powietrza i klęka w basenie z głową zanurzoną pod wodą. Zamiera bez ruchu. Po czterech minutach jego szyja zaczyna drgać. Jeszcze pół minuty i drgania ogarniają całe ciało. Wreszcie wychodzi.— Mój rekord to sześć minut na basenie. Ale sześć minut na basenie w warunkach polowych może zamienić się w... sześćdziesiąt sekund. Wszystko zależy od tego, jak twój organizm zareaguje danego dnia — oświadcza Austriak. Jego płuca — dzięki takim treningom, jak ten — mają pojemność prawie 7 litrów, czyli dwukrotnie większą niż płuca normalnego człowieka — ujawnia doktor Holger Goebel, opiekun medyczny ekipy pod lodowych graczy. To jednak za mało, żeby grać w hokeja pod lodem. Potrzebna jest jeszcze  żelazna kondycja. Kondycja maratończyka. — Gra pod lodem oznacza potworny  wysiłek — mówi doktor Goebel. — Na obniżenie temperatury ciała organizm reaguje spalaniem niewiarygodnych ilości energii. Dziesięciominutowy mecz pod lodem to mniej więcej taki sam wysiłek, jak przebiegnięcie maratonu. Dlatego tak ważną rolę w apnoe ice hockey odgrywa ekipa ratunkowa:  pięciu płetwonurków wyposażonych w akwalungi. Potrafią w kilka sekund dotrzeć do tonącego ze zmęczenia gracza i wyciągnąć go na powierzchnię.

EPILOG
Kilkanaście dni po pierwszym meczu hokeja pod lodem. Redl udzielał wywiadu austriackiej telewizji. Był bardzo dumny i pewny siebie. Specjalnie dla dziennikarzy zszedł pod lód, by z kolegami zagrać kilka pokazowych minut. Sekundę później stracił przytomność i zaczął spadać na dno głębokiego austriackie-go jeziora Neufelder. Ekipa ratunkowa wyciągnęła go w ostatniej chwili.— Po prostu byłem zdekoncentrowany— tłumaczy nurek. — To się więcej nie powtórzy! No, uważaj na siebie Chris! Masz dopiero trzy dychy...


Dodał(a): Zenon Kocibrzycki Środa 07.03.2012