Najlepszy z najlepszych
18 sierpnia 1988 roku, na warszawskim Okęciu pewny siebie 24 latek, żegna matkę słowami - „ jadę do Ameryki zdobyć zawodowe mistrzostwo świata”. Na jego koncie tytuł mistrza Polski w karate oraz amatorskie mistrzostwo świata w kickboxingu, który trenuje od niespełna roku. W kieszeni raptem 70 dolarów. Z polskiej jak to później określił „popeliny” wyciąga go Andrzej Janusz drobny polonijny biznesmen.
American Dream
Okazja do amerykańskiego debiutu przychodzi bardzo szybko,
bo już 1 października. Polak wygrywa przez nokaut w piątej rundzie. Druga zawodowa walka Piotrowskiego odbyła się
w grudniu w Chicago, kończąc się wygraną przez techniczny nokaut w rundzie
czwartej. Bezkompromisowo walczący Polak
idzie jak burza, kolejno pokonując renomowanych rywali. Przełomem w karierze krajana jest jego
piąta zawodowa walka. Staje, bowiem naprzeciw faworyzowanego, niepokonanego
Ricka „The Jet” Roufusa. Do walki
dochodzi 19 sierpnia 1989 r. Podczas niej rodak po raz pierwszy w karierze zostaje
liczony. Walkę wygrywa w 10 rundzie,
zdobywając mistrzostwo Stanów Zjednoczonych organizacji PKC. Dzięki sensacyjnemu zwycięstwu nad „ The Jetem”
Piotrowski stanął do walki o mistrzostwo
świata, do której doszło czwartego
listopada. Rywalem rodzącej się legendy
był wielki Don „ Dragon” Wilson, który
przed walką mówił, że – to będzie
fantastyczny pojedynek. Był! Dwunastu rundowe starcie, uznano za walkę roku. Zwycięża
oczywiście Polak zdobywając mistrzostwo
organizacji ISKA, FFKA i PKC. Od tej
pory całe Stany nazywają Piotrowskiego Punisherem.
Kwiecień, Hollywood na widowni aktorzy, muzycy, celebryci,
a na ringu Piotrowski i wielka gwiazda
kickboxingu Bob Thurman. - Ten Polak jest
niesamowity - krzyczeli komentatorzy, kiedy to Punisher nokautował rywala. Od tej walki do czerwca 1991 roku stoczył
pięć walk, zdobywając w między czasie mistrzostwo świata federacji KICK. Po
ostatniej z nich został niekwestionowanym mistrzem świata! Staje się bożyszczem tłumu, na jego walki
przychodzi min. Chuck Norris.
Emigrant jak każdy
inny
Sukcesy sportowe nijak się miały do życia codziennego na
emigracji. Nieznajomość języka, inna kultura to wszystko odbijało się na
dyspozycji Piotrowskiego, który swego
czasu otrzymywał pomoc od … Marioli Gołoty. Nadszedł kryzys. Kick-bokserowi widocznie brakuje wsparcia, zamyka się w
sobie. Jak się później okaże, ten okres zapoczątkował poważne problemy zdrowotne,
które wyjdą wkrótce na jaw. W tym samym
czasie dochodzi do rewanżu z Rufusem, który kończy się porażką przez ciężki
nokaut. Porażka jak to później określili
specjaliści nie była spowodowana słabością a przemęczeniem i brakiem regeneracji
polskiego zawodnika.
Wstań i walcz
Pierwsza w karierze
porażka zmotywowała naszego mistrza do jeszcze większych wyrzeczeń i treningów.
Zaczął trenować boks, kickboxing oraz karate naraz. Debiutuje na ringu bokserskim oraz wraca na
kick-bokserskie. W boksie z walki na
walkę idzie mu coraz lepiej wynikiem, czego jest mistrzostwo Ameryki - Piotrowski to najlepszy fighter , jakiego przyszło mi trenować. Uważam, a wiem, co mówię, że gdyby Marek trenował tylko boks byłby niewątpliwie Mistrzem Świata. Miałem trudności ze znalezieniem dla niego sparingpartnerów – mówił o nim Sam Colona. Chwilę potem Piotrowski, którego ambicja znów wzięła górę przyjmuje walkę w najbardziej brutalnej formie kick- boxingu mianowicie low- kick z Robem Kamanem. Po niezwykle krwawej i emocjonującej walce Polak przegrywa przez TKO w siódmej rundzie. Niespełna pół roku później Punisher pokonuje „Czarnego snajpera” wywalczając mistrzostwo WAKO-PRO
i PKL. W kolejnych walkach zdobywa mistrzostwa TBC oraz ISKA w między czasie
walcząc w Katowicach. W grudniu 1995 r.
w Krakowie pokonuje Steffano Tomiazzo wywalczając mistrzostwo WKA. Była to
ostatnia zawodowa walka w kick-boxingu. Wyeksploatowany organizm wojownika coraz
częściej odmawia posłuszeństwa. Wiele osób radził mu zakończenie kariery. Z
bokserskiego ringu zszedł niepokonany, odmawiając walki o mistrzostwo świata –
„ chodź na stole leżało ćwierć miliona dolarów”. Po latach powie, że słusznie.
Życie po życiu
Po zakończeniu kariery sportowej większość oszczędności
wydał na leczenie jakże wyeksploatowanego organizmu. Doszło do tego, żeby
związać koniec z końcem jeździł trzy lata na taksówce w Detroit
- Pamiętam taką sytuację, gdy wyszedłem z
samochodu pomóc pasażerce zapakować bagaże do środka. Gdy zobaczyła, jak idę,
zaczęła zabierać swoje torby i uciekła. Nie chciała, żeby wiózł ją ktoś taki
– mówi. Walczył z życiem jak z rywalami.
„Jeżeli Bóg chciał mnie złamać, to wreszcie mu
się udało”
W 2001 roku otrzymał kolejny, wielki cios od życia. Na urodzinach swojego synka dowiedział się, że nie jest jego ojcem. Zażądał testów DNA. Prawda była brutalna… W 2002 roku wrócił do Polski. Prowadzi swój klub.
„Módl się tak jakby wszystko zależało od Boga, pracuj tak
jakby wszystko zależało od Ciebie” – Marek Piotrowski …