Rowerowy kamikaze

Sam przejazd diabelskim młynem może niejednego przerazić. Ten gość zrobił to jadąc na zewnątrz kabiny i to na rowerze!
vittorio brumotti wiedeń

fot.: David Monniaux

Vittorio Brumotti nie jest do końca normalny, a przynajmniej tak się wydaje na pierwszy rzut oka oglądając jego popisy na wysokościach. Ten 33-letni Włoch jest specjalistą i mistrzem w trialu, czyli w pokonywaniu rowerem różnych przeszkód, wzniesień, przedmiotów. Tym razem porwał się na Wiedeński Diabelski Młyn. Ta jedna z najstarszych istniejących jeszcze karuzel pochodzi z 1897 roku, kiedy to angielski inżynier Walter Bassett wybudował ją na cześć cesarza Franciszka Józefa. Liczy sobie 64 metry wysokości, na które można wjechać jednym z 15 wagoników.



Szalony trialowiec najpierw wskoczył na jedną z kabin i cierpliwie poczekał na podwózkę na samą górę. W międzyczasie silny wiatr kilkakrotnie wyrywał mu rower spod tyłka. Na szczycie diabelskie koło zatrzymało się, a dziarski Vittorio zaczął wykonywać swoje sztuczki. Poskakał, pofikał, poobracał swym dwukołowcem, po czym sprowadzono go bezpiecznie na ziemię. Oczywiście wszystko działo się na żywo, bez zabezpieczeń, bez trików komputerowych.

Jednak wgłębiając się w dokonania Włocha, nie dziwi akurat takie przedsięwzięcie. Vittorio Brumotti ma na swoim koncie osiem rekordów Guinnessa, w tym m.in. wjazd rowerem po schodach na szczyt największego wieżowca świata Burj Khalifa.



Dodał(a): gianni Wtorek 07.05.2013