Skok na główkę do 15 cm wody. "Rób zdjęcia! Może to komuś uratuje życie"
Wiesz, ile to jest 15 cm? To przeciętna długość linijki, którą nosiłeś w piórniku. A teraz wyobraź sobie mężczyznę skaczącego na taką głębokość na główkę... Skulił ci się z bólu kark? Jemu prawie się skręcił. Będzie żył, ale nie wiadomo w jakim stanie.
Ratownik zapytał, czy potrzebują pomocy. W odpowiedzi usłyszał: “Tak, coś mu się stało, nie może się ruszyć, skoczył na główkę...". Na szczęście Trudnowski w odpowiednim momencie powstrzymał go przed dalszym działaniem i zadzwonił po pogotowie.
Trudnowski tak relacjonował rozpoczęcie swojej akcji w Radio Gdańsk: “Stój, podnoszę głos, nie podnoś go, czekaj. Wyskakuję z łodzi. Delikatnie, trzymając głowę, przesuwam go na możliwie najpłytszą wodę. Błyskawiczne badanie neurologiczne. Brak czucia w prawej ręce i nodze”.
Wyjaśnił także, czemu kazał zostawić skoczka na brzegu rzeki: “Chłodna woda paradoksalnie działa na korzyść. Mniejszy obrzęk. Czy będzie chodził? Nie wiadomo, ale minęłyby sekundy, a urazy wtórne zamknęłyby tę szansę na 100 proc. Jest nadzieja”.
Ekipa R-ki zabezpieczyła szyję poszkodowanego i przeniosła go do karetki. Ratownikowi udało się jeszcze zapytać mężczyznę, czym się zajmuje: “Mówił, że rysuje i nie czuje ręki. Zapytałem go, jak mógł skoczyć, nie sprawdzając głębokości. Odpowiedział, że zmylił go most, wysoki beton i autostrada. Powiedział mi, że na początku myślał, że zaliczył ‘dechę’”.
Co ciekawe 33-latek nie miał nic przeciwko, żeby zrobić mu zdjęcia obrazujące tragedię. Po tym, jak został zapytany przez wybawcę o taką możliwość, odpowiedział bez wahania: "Rób! Może to komuś uratuje życie".