Śmiertelne ugryzienie na życzenie

Aligatory, jadowite węże, skorpiony, wielkie mrówki, żywe pijawki. Ten gość dał się ugryźć wszystkim z tych śmiertelnie niebezpiecznych zwierząt, a wszystko w imię nauki. I także po to, byśmy my sami nie musieli sprawdzać tego na własnej skórze lub też wiedzieli jak się zachować w razie ukąszenia.
ugr.JPG

Z pewnością kojarzycie nieustraszonego podróżnika Beara Gryllsa, który wraz z ekipą filmową odwiedzał najbardziej niedostępne i zapomniane miejsca na świecie i pokazywał jak w nich przeżyć. No więc ten facet, Coyote Peterson, to taki Bear Grylls, tylko że z jeszcze większymi jajami.

O ile bowiem Grylls robił różne dziwne rzeczy w stylu picia własnego moczu, spania we wnętrzu martwego bawoła czy jedzenia najohydniejszych robaków, których Wy nawet nie odważylibyście się wziąć do ręki, o tyle Peterson jeździ po całym świecie, odszukuje jedne z najgroźniejszych i najniebezpieczniejszych zwierząt jakie chodzą lub pełzają po ziemi i… daje im się ugryźć lub użądlić. Zazwyczaj wystawiając się na gigantyczny ból i całkiem prawdopodobną wizję śmierci w męczarniach. I to wszystko dobrowolnie.

Coyote dał się przykładowo ugryźć młodemu aligatorowi, przeżył ukąszenie skorpiona, włożył ręce w mrowisko, położył na swojej skórze żywe pijawki czy włożył palec w szczypce ogromnego kraba. Relacje z tych zdarzeń skrupulatnie filmuje i wrzuca na swój kanał na YouTube o nazwie „Brave Wilderness”. Wszystko w imię nauki i po to, byśmy my wiedzieli co zrobić gdyby przypadkiem przytrafiło nam się coś podobnego.





Robi to wszystko także ze względu na jeszcze jedną rzecz. Mianowicie, Coyote przygotowuje się do przyjęcia ugryzienia południowoamerykańskiej tzw. mrówki pociskowej (ang. bullet ant). Jak się może domyślacie, jej wdzięczna nazwa wzięła się stąd, że ból po jej ukąszeniu porównywalny jest z bólem po postrzale z broni palnej i trwa przez minimum 24 godziny.




Pytanie, które samo się w tym kontekście nasuwa, to: czy ten gość jest normalny? Oglądaliśmy kilka jego filmów i na żadnym z nich nie stwierdziliśmy objawów choroby psychicznej ani innych zaburzeń, ale co z nas za psychiatrzy. Wiemy natomiast na pewno, że Peterson nie jest kompletnym wariatem, bo każde z ugryzień odbywa się w choć minimalnie kontrolowanych warunkach, tzn. wiadomo, że Coyote nie zejdzie na wizji.

Zdaje nam się jednak, że Coyote Peterson to po prostu prawdziwy pasjonat dzikiej przyrody, bo jeśli posłuchacie z jakim zaangażowaniem i zacięciem opowiada o tych wszystkich śmiertelnych gadach i owadach, które zaraz mają go dziabnąć, to aż sami zechcecie rzucić wszystko i jechać do dżungli w poszukiwaniu jakiejś tarantuli. Choć oczywiście zdecydowanie odradzamy.




Dodał(a): Jakub Rusak/ fot. YouTube Czwartek 22.09.2016