Skoczek na dachu
CKM: Kiedy ostatnio położyłeś dach?
ADAM MAŁYSZ: Jakieś dwa, trzy lata temu, gdy samodzielnie zbudowałem obok domu szopę. Dach oczywiście też na niej kładłem. Leży do dziś i nie przecieka. Jestem z niego dumny.
CKM: Skaczesz na nartach, lekko licząc, od 25 lat. Nie znudziło ci się?
A.M.: Oj, są takie momenty, kiedy już mi się nie chce. Szczególnie jak mi nie idzie, skoki długo nie wychodzą... Ale potem znów nabieram ochoty. To kwestia przyzwyczajenia. Skaczę tak długo, że po prostu inaczej nie umiem.
CKM: Na największych obiektach lecisz z prędkością 140 km/h...
A.M.: Tego uczucia nie da się opisać. Nie można go do niczego porównać. Trochę czuję się jak szybujący ptak, bo tak jak on mogę kontrolować swój lot drobnymi ruchami palców czy nóg. Ale tak naprawdę ktoś, kto nie skakał, nigdy tego nie zrozumie.
CKM: Liczysz wypadki na skoczni?
A.M.: Nie! W tym sporcie upadków nie można liczyć. Wręcz przeciwnie — trzeba je jak najszybciej wymazać z pamięci i skakać dalej.
CKM: Najlepszy skok w życiu?
A.M.: Uuu, trudno wybrać jeden. W tej chwili do głowy przychodzą mi mistrzostwa świata w Sapporo w 2007 roku. Na średniej skoczni poleciałem na 102 metry, a kolejny zawodnik miał chyba 96. Druga seria była już formalnością. To był prawdziwy nokaut!
CKM: A dwa tygodnie później...
A.M.: ...przeżyłem chyba najgorszy moment w karierze. Walczyłem o Puchar Świata, a w Oslo trafił mi się „taniec w powietrzu”, rozpaczliwie się ratowałem, by w ogóle wylądować w całości. Nie wszedłem do drugiej serii, to była kompletna porażka. Ale Kryształową Kulę i tak wtedy zdobyłem.
CKM: Jakim samochodem teraz jeździsz?
A.M.: BMW X6. I jestem z niego bardzo zadowolony.
CKM: Ulubiony klub piłkarski?
A.M.: Nie mam jednego ulubionego. W Lidze Mistrzów kibicuję zawsze tym klubom, w których grają Polacy. No i oczywiście zawsze jestem z polską reprezentacją. Hm, jestem patriotą.
CKM: Ulubiony alkohol?
A.M.: Lubię czasami wypić piwo. Nie za dużo, ale naprawdę mi smakuje. Za to wódka na pewno nie.
CKM: Czy zdobędziesz złoty medal na olimpiadzie w Vancouver 2010?
A.M.: I co, mam teraz pewnie powiedzieć, że na pewno go zdobędę? Niestety, to zależy nie tylko ode mnie, ale od wielu innych rzeczy — jak się człowiek wyspał, jakie są warunki, no i w jakiej formie są rywale. Ale skacze mi się w tym sezonie fajnie i mogę obiecać, że będę się o to złoto naprawdę starał.