Więźniowie uratowali strażnika

Z reguły sądzi się, że relacje na linii więzień-strażnik, nie należą do najlepszych. Ta sytuacja jednak całkowicie temu zaprzecza, ponieważ ci więźniowie uciekli ze swojej celi po to, by pomóc umierającemu strażnikowi.
więźniowie .jpg

Gdybyśmy mieli wymienić kilka powodów, dla których przestępcy uciekają zza kratek, pomoc więziennemu strażnikowi na pewno na tej liście by się nie znalazła. Do teraz. Ponieważ teraz już wiemy, że niektórzy więźniowie, mimo że w swoim życiu zeszli na złą ścieżkę, w głębi duszy pozostają dobrymi ludźmi i naprawdę równymi chłopami.

Sytuacja wyglądała tak: więzienie w hrabstwie Parker w amerykańskim stanie Teksas. W tymczasowej celi przebywa kilku skutych mężczyzn, pilnowanych przez jednego, uzbrojonego strażnika, siedzącego przy stoliku naprzeciwko nich. W pewnym momencie klawisz mdleje i bezwładnie osuwa się na ziemię. W pobliżu nie ma nikogo ze służby więziennej – jest tylko kilku więźniów w celi, a nieprzytomny strażnik zdany jest na ich łaskę lub niełaskę.

I co robią ci panowie? Zamiast wydostać się z celi, rozkuć się z kajdanek, wziąć broń i spróbować dać dyla z pierdla, oni owszem, wydostają się zza krat, ale tylko po to, by wezwać kogokolwiek z pracowników więzienia na pomoc strażnikowi, który, jak się później okazało, miał zawał. Tym samym prawdopodobnie uratowali mu też życie.



Jeden z więźniów zapytany później o to, czemu to zrobił, powiedział, że strażnik jest dobrym człowiekiem. Po prostu.

Jak na ironię, drzwi celi, z której wydostali się więźniowie, po całym incydencie zostały dodatkowo zabezpieczone, właśnie po to, by zapobiec takim sytuacjom w przyszłości. Nie wiem jak Wam, ale nam zdaje się, że jednak po czymś takim, więźniom należy się choćby minimalna doza zaufania ze strony władz.




Dodał(a): Jakub Rusak Poniedziałek 11.07.2016