Najseksowniejsza polska nauczycielka - Aleksandra Żurecka

Uśmiech, charyzma, błyskotliwość, fale na włosach, świetne ciało. Dla Aleksandry każdy z nas mógłby cofnąć się do podstawówki i brnąć ścieżką edukacji od nowa. Pod warunkiem, że uczylibyśmy się wyłącznie języka angielskiego pod zalotnym niebiesko-zielonym okiem najseksowniejszej nauczycielki w Polsce.
Opublikowany przez Aleksandra Żurecka Bacańska na 24 września 2016


Aleksandrę Żurecką Bacańską możesz znać również jako Annę Turczyn. I spokojnie, nie chodzi tu o podwójne życie nauczycielki, która gra w filmach dl a dorosłych... Ola to m.in. aktorka. Gra w serialu „Szkoła”, produkowanym przez stację TVN. Jej postać to kobieta silna, ambitna, bystra, stanowcza i bardzo profesjonalna. Mimo że jej delikatna fizyczność powinna po pierwsze ustawiać ją w roli ofiary, a po drugie – predestynuje ją bardziej do zajęcia szkolnej ławki gdzieś pod koniec liceum.

Prześliczna blondynka rozkochuje w sobie nie tylko napełnionych po uszy hormonami młodzieńców. Redakcja CKM złożyła do zarządu wydawnictwa podanie o dodatkowe lekcje języka angielskiego, prowadzone oczywiście przez sorkę Żurecką. Bo w rzeczywistości Ola poza naprawianiem młodzieży (mamy wrażenie, że nauka przedmiotu jest dopiero jej drugim zajęciem) była nauczycielką, a obecnie prowadzi szkolenia z języka angielskiego dla firm i osób prywatnych.



Oprócz tego Aleksandra pomaga dyrektorom wielkich firm w zagranicznych negocjacjach, co również chętnie wykorzystalibyśmy w pertraktacjach naszych podwyżek. Gdyby nie to, że prezesuje nam kobieta. Choć obstawiamy, że i ona mogłaby ulec niezaprzeczalnemu urokowi Pani Żureckiej. Pani, bo Ola jest mężatką. Ale nie psujmy miłej atmosfery.

W licznych wywiadach i nagraniach, do których dotarliśmy, Ola jest niesamowicie błyskotliwa, pewna siebie, zabawna i rozkosznie słodka. I to jest chyba w niej najbardziej seksowne. Z jednej strony zwiewnie dziewczęca, z drugiej belfersko zasadnicza. Dlatego też śmiemy twierdzić, że jest nauczycielką idealną, dla której nauczylibyśmy się nie tylko brytyjskiej flegmy, ale i teksańskiego zaciągania, gdyby tylko taka była praca domowa. Moglibyśmy nawet zetrzeć tablicę bez umycia rąk po śmierdzącej gąbce!




Dodał(a): Paweł Jaśkowski / fot.: facebook.com/aleksandra.zurecka.1, instagram.com/aleksandra.zurecka Środa 10.05.2017