Beatbox disco polo

Singapurski beatboxer był na polskim weselu. Oprócz tego, że wytrwał do końca, mimo `słowiańskich` dawek wódki, to poznał też muzykę disco polo. Tak mu siadła i rozdźwięczała w głowie, że zabrał się za nią oralnie.
dharni-disco-polo.jpg

Postanowił połączyć sztukę wydawania nietypowych dźwięków, imitujących instrumenty za pomocą aparatu gębowego, z naszym akustycznym elementem folklorystycznym pod postacią disco polo. Jak każda próba ugryzienia języka polskiego – i ta wyszła mu pysznie. Przy kawałkach „Przez twe oczy zielone” Zenka Martyniuka czy „Ona tańczy dla mnie” Weekendu przetańczył całą noc, ale słowa tych piosenek – jak każdemu z nas – zostały w głowie na dłużej.

Po czymś takim – przeżyciu wesela i rozkochaniu się w disco polo - możemy śmiało przyznać mu obywatelstwo.



Dharni w Polsce znalazł się około roku 2010, gdzie przyjechał na zaproszenie kumpla po fachu – Bladego Krisa. Razem uformowali skład Bruk Braders, z którym dotarli do finału programu Must Be The Music. Później Singapurczyk współpracował, i do tej pory wypuszczają covery, z wokalistką K-Leah. Przyjemnie się słucha tego duetu i jest to tak zjadliwe, że aż się prosi o więcej kawałków studyjnych, nagranych profesjonalnym sprzętem i w warunkach laboratoryjnych.

O singapurskim beatboxerze pisaliśmy przy okazji jego poprzedniego filmiku, w którym uczył obcokrajowców wydawać rytmiczne dźwięki paszczą, przy wykorzystaniu polskim słów, takich jak: po co ci kapusta, biszkopty, kopytka czy odbyt.

Dharni udowadnia, że polski język wcale nie jest taki trudny, a zbitki liter „sz”, „cz” są idealnym materiałem na podkład beatboxowy. Zresztą nauczył się kilku piosenek disco polo i choćby za to powinien dostać medal. Choć z drugiej strony może po prostu nie wgłębiał się w znaczenie tych słów.






Dodał(a): Paweł Jaśkowski Wtorek 07.02.2017