Bilon: 'Tworząc nową płytę chciałem trafić do ludzi, którzy nie mają styczności z rapem. Chciałem pokazać im ten świat' – wywiad

Zapewne dla wielu z was ksywa Bilon z automatu idzie w parze z 'HG'. Maciek niedawno wydał jednak płytę, która dalej reprezentuje uliczny styl, lecz w zupełnie innej formie. Cofa się nie do czasów świetności bloków, lecz kamienic. Postanowiliśmy z nim pogadać o eksperymentalnym 'nowoczesnym podejściu do przeszłości'.
Zrzut ekranu 2022-03-28 o 23.42.59.png

Konrad Klimkiewicz (CKM.PL): Zanim zaczniemy rozmawiać o płycie, chciałbym byś powiedział mi kilka słów o akcji "Zrób coś dobrego dla kogoś drugiego", którą corocznie organizujesz...

Maciej Bilka (Bilon): Staram się organizować ją w okolicach swoich urodzin. W tym roku odbyła się 6 marca, ponieważ wróciłem specjalnie na tę akcję gdzieś tam z drugiej półkuli. Działamy pod Dworcem Centralnym w Warszawie i zapraszamy potrzebujących na obiad, a dodatkowo organizowaliśmy zbiórkę prowiantu, ubrań i leków.

Takie akcje zawsze staram się propsować i wyróżnić. Głównym tematem, który chcę poruszyć, jest jednak Twoja nowa płyta. Czym tak właściwie jest rapton?

Staram się jakoś szczególnie nie określać stylu, by być otwartym na nowe rzeczy, ale jeżeli mam to już umieścić w dane ramy, to określiłbym to jako awangardowy neofolk. Jest to oddanie hołdu przeszłości, ale i puszczenie oczka w stronę czegoś zupełnie nowego. 

Płyta jednak wydaje się być skierowana wyłącznie do Warszawiaka. Po odsłuchu, jako mieszkaniec Wrocławia, miałem problem z odbiorem niektórych odniesień. Jak w takim razie ktoś mojego pokroju może się odnaleźć słuchając tego krążka?

To właśnie chodzi o to, by pokazywać swój regionalizm i zachęcać do rozpoczęcia interakcji z przedstawicielami innych miejsc. To sprzeciw tej kulturalnej papce serwowanej przez świat poprzez wyszczególnienie kulturowej odrębności. To tak naprawdę daje powód do rozmowy. Mieszkaniec Dolnego Śląska ma swój folklor i możemy ze sobą pogadać na zasadzie wymiany doświadczeń. 




Nie ma takiego miejsca
Gdzie bym się nie odnalazł
Jednak najdroższe z nich na świecie
Stołeczne miasto Warszawa

Planujecie większą trasę koncertową, czy jednak styl, w którym utrzymana jest płyta, zobowiązuje do serwowania wyłącznie lokalnych występów?

W Warszawie organizujemy cykl imprez pod szyldem "Warszawskiego raptonu", które będą odbywały się raz w miesiącu w tym samym miejscu i to już niedługo będzie zapowiedziane. Pracujemy nad koncertami w całej Polsce i jesteśmy otwarci co do tego, by grać ten materiał szerzej, ale niewykluczone, że zamkniemy się w samej Warszawie.

Jak Ci się udało zaprosić na płytę Marka Dyjaka? Raczej daleko mu do rapowego grona...

Pamiętam, że dograł się kiedyś Ryśkowi (Peja) i z chłopakami z Molesty (Męskie granie 2014 r.). Mogę też zdradzić, że teraz zbiera się do projektu z raperami, gdzie pojawi się naprawdę fajna załoga. Z Markiem poznałem się dzięki Patrycji Markowskiej, a jak już się spotkaliśmy, to się okazało, że mamy podobny światopogląd i poszło gładko. 



Nieznani synowie nieznani
czasami wracają do dom pijani
czasami gubią w oddali
czasami krztuszą się snami

Myślisz, że ludzie, którzy dotychczas kojarzyli Cię jedynie z działaniem w Hemp Gru, będą przychylnie nastawieni do tego albumu? Ciekawi mnie, ile elementów wspólnych z twoją muzyczną przeszłością mogą odnaleźć osoby, które słuchały Cię kilkanaście lat temu.

I tak i nie. Nie wszystko jest dla wszystkich. Moja obecna twórczość jest w pewnym stopniu eksperymentalna, więc to może się nie spodobać moim fanom sprzed lat. Z drugiej strony jednak właśnie to może zachęcić zupełnie nową grupę osób. Tworząc tę płytę chciałem, by jej adresatami byli ludzie, którzy na co dzień nie mają styczności z rapem, by w ten sposób otworzyć dla nich ten świat.

Skąd wziąłeś pomysł na stylizowanie się na "ulicznego grajka"? Rozumiem całą koncepcję powrotu do przeszłości, ale przez Rapton tworzysz wokół siebie taką atmosferę, że na koncercie prędzej wszedłbym z Tobą na scenę i śpiewał, niż zachowywał dystans pomiędzy słuchaczem, a artystą.

Dla mnie to wyszło naturalnie. Myśląc o Raptonie od początku traktowałem go jako coś, z czym chce wychodzić na ulicę. Chcę grać dla ludzi, stając nawet w jakimś podwórzu i umilać czas przechodniom.

Zrzut ekranu 2022-03-28 o 23.25.36.png

Nie boisz się, że przez takie działanie próbujące osadzić Twoją twórczość gdzieś tam w przeszłości,  album może nie uzyskać zbyt szerokiego grona odbiorców? Jest to jakaś kontra w stosunku do mainstreamowych, popularnych działań. Tam teraz stawia się na futurystyczne, nietypowe brzmienia.

Nigdy nie byłem "mainstreamowy". Kiedy zacząłem robić rap, to była to ówczesna muzyka alternatywna. Uciekaliśmy od popu i innych, dyskotekowych klimatów bo było to dla nas obciachowe. Tworzyliśmy coś, co nas wyrażało, niezależnie od kogoś, kto mógłby nam cokolwiek narzucić. Dzięki temu wyrażaliśmy się wyłącznie w taki sposób, w jaki chcieliśmy. Tak samo jest z Raptonem – to nadal ucieczka od populizmu i kultury. Dzięki temu buduję swoją alternatywę. To nie musi się wszystkim podobać, bo nie jest skierowane do mas.

Kariery jeszcze chyba nie kończysz, o to się martwić nie muszę, ale czy dalszą twórczość też planujesz kierunkować w stronę Raptonu, czy jednak to czas na większe eksperymenty?

Jeśli chodzi o Rapton, to na pewno ta płyta nie jest końcem. Będę pracował nad drugą częścią i to już lada moment. Korzystam z tego, że działam z fantastycznym zespołem, z którym świetnie się dogaduje i razem lecimy "za ciosem". Pracuję też razem z jednym z warszawskich raperów, by wydać album w duecie. Robimy też akustyczne "The best of Hemp Gru", które wyjdzie na dwudziestopięciolecie grupy i będzie dużym ukłonem w stronę fanów. 



Błękitna latawica nie zmarnuje więcej życia mi
dziękuję ci,
że wyzwoliłeś mnie od zła, 
od czego się przyjaciół ma w te trudne dni...


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: Ludwik Lis Środa 30.03.2022