Blackout - nowy trend w tatuażach

Gdy wchodzisz do salonu tatuażu i życzysz sobie, by artysta tam rezydujący wydziarał Ci piórko, krzyż, datę urodzin syna, napis „tylko Bóg może mnie sądzić”, najlepiej wyjdź i wróć z inną koncepcją. Istnieje bowiem szansa, że zniesmaczony tatuator uraczy Cię frazą „lubię chleb ze smalcem”. Albo swastyką.
blackout-tattoo.jpg

Tatuaż to ozdoba indywidualna. Często jest jakimś manifestem, bądź wyrażeniem własnych poglądów. Czyli to coś osobistego i Ty decydujesz co na nim się znajdzie. Ewentualnie naprostuje Cię artysta, który ma wykonać zadanie. Są natomiast trendy w technikach wykonywania dziar.

Ostatnimi czasy do łask powróciły oldskulowe tatuaże polinezyjskie, od których dziaranie się wywodzi. Do świeższych technik należą wzory geometryczne, których proste linie układają się w ciekawe wzory. Obecnie ludzie masowo przyozdabiają swoje ciała tzw. blackout tattoo.

Good morning 😘

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Monami Frost (@monamifrost)



Blackout tatoo nie charakteryzuje się żadnymi wzorami. To pomalowanie dużego kawałka ciała czarnym tuszem. Służy zakryciu starych i niechcianych tatuaży lub od razu pełni rolę ozdobną. Pierwsze zastosowanie ucieszy osoby, które lubią tusz i nie chcą się go pozbywać laserowo. Drugie przeznaczenie jest oczywiste, tym bardziej że na tak pokrytej skórze można coś jeszcze wydziarać, oczywiście używając kontrastowych kolorów.



Zazwyczaj blackout tattoo pokrywa nogi lub tworzy rękawy. Jednak niektórzy dziarają plecy, klatki piersiowe lub nawet całe ciała. To również ciekawy pomysł na obrazek wykonany w negatywie – czyli wzór powstaje, gdy tatuator zostawia czystą skórę, malując kontury czarnym tuszem.

Są jednak tacy, którzy twierdzą, że blackout tattoo to pójście na łatwiznę i brak pomysłu na swój osobisty wzór.












Dodał(a): Paweł Jaśkowski / fot.: instagram.com Wtorek 29.03.2016