Były ksiądz znalazł pomysł na biznes. Sprzedawał polskie obywatelstwa

“Ojciec Leonard Kokosa” wie jak zarobić poza stanem duchownym. Czynił obcokrajowców braćmi i siostrami zakonnymi, a także studentami seminarium. Wszystko po to, by mogli legalnie przebywać w Polsce. Za taką usługę brał 1,5 tys. euro.
Projekt bez tytułu (5).png

Mimo że jego służba dobiegła kresu, na zdobytym doświadczeniu postanowił zroibić interes. Jak informuje Wprost, były ksiądz podawał się za wciąż aktywnego prowincjała Zakonu św. Jana Jerozolimskiego. Imigrantom z m.in. Ukrainy i Białorusi oferował niecodzienną usługę. Za 1,5 tys. euro (6,4 tys zł) legalizował ich pobyt w Polsce.

Obcokrajowcy dowiadywali się o jego działalności pocztą pantoflową lub od samego księdza, który zaczepiał ich w miejscach publicznych. Słyszał, jak rozmawiają w ojczystym języku i pytał, czy mają zalegalizowany pobyt W Polsce.

W ten sposób miał zdobywać kolejnych klientów, których na pierwsze spotkanie zapraszał do kawiarni. Każde kolejne odbywało się w jego domu w Warszawie. Podczas rozmowy przedstawiał swoją ofertę. Dla potwierdzenia wiarygodności powoływał się na wpływy w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim.

ZOBACZ TEŻ: Katoflix - chrześcijański Netflix. Co proponuje użytkownikom?

Z mężczyzn miał czynić z mężczyzn braci, a z kobiet siostry zakonne. Problem w tym, że zakon, do którego należeli, został wykreślony z rejestru kościołów. Z kolei z młodszym kandydatom na legalnych imigrantów nadawał status studentów seminarium duchownego na wydziale etyki chrześcijańskiej instytutu, który pozostaje poza systemem szkolnictwa wyższego i nauki oraz poza nadzorem ministra.

"Ojciec Leonard" to w rzeczywistości 72-letni Lech Zbigniew Kokosa. Obecnie były ksiądz kościoła polskokatolickiego. W trakcie służby wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a zaraz po powrocie z niewiadomych przyczyn został zawieszony.

Warto dodać, że zakon odniósł się do działań dziennikarzy tygodnika. Na stronie internetowej informują, że sprawa zostanie skierowana do prokuratury. Pozostaje tylko pytanie, czy działania "księdza" były prawnie skuteczne i czy obcokrajowcy rzeczywiście mają zalegalizowany pobyt.

ZOBACZ TEŻ: Przedarli się przez granicę przebrani za… kobiety


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. istock Poniedziałek 09.03.2020