Były premier w ringu. Jak mu poszło?

Choć przyjął kilka solidnych sierpów, to trzeba przyznane Kazimierz Marcinkiewicz naprawdę nieźle poradził sobie w ringu. Jego walka z Rafałem Collinsem co prawda znacznie odbiegała od profesjonalnego starcia, lecz nie dość, że były premier uniknął nokautu, to jeszcze... nie przegrał swojego debiutu.
maxresdefault-6.jpg

Niestety nie można też powiedzieć, że wygrał. Starcie po trzech rundach zakończyło się remisem. Co prawda Marcinkiewicz był liczony przez sędziego po mocnym ciosie w korpus, ale punkty "wyrównały się" ze względu na zachowanie Collinsa, który często się odwracał i uciekał. 

Po ogłoszeniu wyniku, były premier oczywiście nawiązał do swojego słynnego "yes, yes, yes!". Zapytany o ewentualne kolejne walki, trzymał się wypowiedzi sprzed debiutu – chętnie będzie ćwiczył boks bo "kształtuje charakter", lecz ringu ma się trzymać z daleka.



Za to Rafałowi Collinsowi spodobała się możliwość skrzyżowania rękawic w ringu z politykami. Na wizji wyzwał na pojedynek prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Oczywiście gdyby takie starcie naprawdę się odbyło, wszelkie pozyskane przez "zawodników" środki zostałyby przekazane na cele charytatywne, tak jak odbyło się to i teraz, podczas Collins Charity Fight Night. 

Gali pokroju Fame MMA pojawia się coraz więcej, a ludzie chętnie to oglądają. Po wielu walkach zawodnicy mogą także "święcić triumfy" w internecie przez długi czas, jak to było w przypadku Marcina Najmana. Na ringu pojawiają się youtuberzy, patocelebryci i raperzy. Choć w taki miejscu ciężko będzie zobaczyć choćby posła, to przy okazji gal charytatywnych niektórzy politycy mogą zdecydować się, by poobijać kogoś w szlachetnym celu.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / youtube.com Poniedziałek 07.06.2021