Cenzura sięga po kreskówki. "Królik Bugs" bez broni palnej

Kiedy rok temu zapowiedziano reboot „Zwariowanych melodii”, nikt nie spodziewał się, ze na platformie HBO znane kreskówki pojawią się w nieco innej odsłonie.
bugs.JPG

Mówi się, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Bo choć nikt nie kwestionuje słuszności działań ograniczających seksualizację dzieci czy propagowanie przemocy, to cenzurowanie takich klasyków jak „Królik Bugs”, wydaje się być mocno przesadzone. 

CZYTAJ TAKŻE: KULTOWA RADZIECKA KRESKÓWKA POWRACA

Wszystkiemu winna jest broń palna, która pojawia się w kreskówce. Każdy, kto choć raz widział wspomniany bajkę wie, że głównym zajęciem Elmera była skazana na wiecznie niepowodzenie pogoń ze strzelbą w ręku za sprytnym Bugsem. Warner Bros. zdecydował, że wszystkie sceny, w których pojawia się broń znikną z ekranu. Czy zostanie wtedy cokolwiek do oglądania?

Z fragmentów, które zostały opublikowane na YouTube można się spodziewać, że dubeltówka zostanie zastąpiona kosą. Nie do końca wiadomo, dlaczego rozrywanie żelazem zwierząt uznano za mniej drastyczne aniżeli mierzenie do nich ze strzelby, ale prawdopodobnie jest w tym jakaś logika. 



Troska o dzieci jest oczywiście nadrzędna, ale na filmach i ogólnie tekstach kultury, które obecnie poddawane są cenzurze, wychowało się całe pokolenie i nic nie wskazuje na to, że generacja oglądająca oryginalnego „Królika Bugsa” wyrosła na psychopatów. Podobnie jak dzieci czytające w szkole „W pustyni i w puszczy” nie stały się rasistami po przeczytaniu lektury. Oczywiście pod warunkiem, że trafiły na sensownego nauczyciela, który potrafił wyjaśnić kontekst. Tego problemu nie rozwiąże żadna cenzura.

Z ciekawą interpretacją spotkały się również „Smerfy”. Francuski wykładowca prestiżowej szkoły Nauk Politycznych w wiosce niebieskich ludzików dopatrzył się stalinizmu i nazizmu, Gargamela uznał za figurę antysemicką, a czerwony strój Papy Smerfa to hołd złożony Stalinowi.

Każdy widzi to, co wie. 

Dodał(a): Adam Barabasz / fot. YouTube Środa 17.06.2020