Czy rząd będzie nadzorował streamingi internetowe?

Transmisje na żywo w internecie są równie niebezpieczne co faszyzm i komunizm – tak twierdzi pewien publicysta, chcący aby rząd kontrolował treści streamingów.
stream.jpg

Jakby w naszym kraju inwigilacja nie była wystarczająca, okazuje się, że są osoby, które pragną, aby rząd miał kontrolę nad większą liczbą naszych czynności. Jeden z publicystów wystosował list otwarty do premier Beaty Szydło i nawołuje, żeby politycy nadzorowali transmisje prowadzone na żywo w internecie.

Według Pawła Zastrzeżyńskiego relacje na żywo są coraz bardziej popularne wśród ludzi w wieku 18-24 lat i niektóre streamingi promują okultyzm oraz anarchię. W swoim liście pisze, że państwo powinno zadbać o likwidację tego typu nowych zagrożeń, które mogą źle wpływać na młodzież.

Publicysta stwierdził, że niedawny streaming na YouTube to wręcz zalążek nowej doktryny totalitarnej, równie niebezpiecznej co faszyzm i komunizm. Ale o co tak dokładnie chodzi? O transmisję z 14.07.2017 roku, w której młodzi ludzie wywoływali duchy, zszargali imię zmarłego polityka i urazili uczucia religijne Polaków. Oto fragment listu:
„Najbardziej spektakularnym obrazem działania osób w tej przestrzeni [transmisji na żywo] było wydarzenie z dnia 14 lipca 2017 r., kiedy to padł rekord oglądalności jednego ze streamów, w którym młodzi ludzie postanowili wywoływać duchy. Przy olbrzymiej widowni (użytkownicy YouTuba to 5,5 miliona osób) przede wszystkim młodzieży i co istotne dzieci, szargali imię śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, katastrofy smoleńskiej, a zwłaszcza świętości wynikającej z tradycji 1000 letniego chrztu Polski, tego olbrzymiego dziedzictwa. Urazili też uczucia religijne! A przede wszystkim eskalując wulgaryzm przekazu zniszczyli dorobek nauczycieli, którzy z oddaniem i za państwowe środki starają się kształtować młodzież w duchu patriotyzmu i humanizmu.”

W związku z takimi niecnymi praktykami Zastrzeżyński chciałby, aby transmisje na żywo były objęte podobnym nadzorem, co KRRiT ma nad stacjami telewizyjnymi. Nawołuje on, aby rząd rozważył ten problem w ustawie dotyczącej mediów narodowych. Bo jeśli pominięto by w niej przekazy internetowe byłoby to „zaniechaniem, które w młodym społeczeństwie miałoby nieodwracalne skutki”.

Chociaż apel publicysty i dokumentalisty już zyskał uwagę mediów, które często podają jego stanowisko krytyce, to myślimy, że mógłby dotrzeć do większej liczby osób, gdyby postanowił swój list wygłosić w formie streamingu na platformie YouTube.

A jeśli rząd postanowiłby się pochylić nad jego prośbą i utworzyć organ kontrolujący transmisje na żywo w sieci, to mamy nadzieję, że ewentualnych przestępców łapać będzie ta policjantka:




Dodał(a): Mateusz Olch Poniedziałek 17.07.2017