Diable: 'Próżność woła o chęć wzbudzania podziwu, a ja chciałbym inspirować ludzi' – wywiad CKM.PL

Diable – rocznik 97', obecnie reprezentant wrocławskiego, rapowego podziemia, jednak pochodzi z Żar. Dotychczas może pochwalić się jednym krążkiem, debiutanckim albumem 'Wielki, Potężny i Niepokonany' lecz, jak sam nam to wielokrotnie zaznaczył, traktuje to dopiero jako początek. Zapraszamy do przeczytania naszej rozmowy i śledzenia jego postaci, by samodzielnie się przekonać, czy mówi prawdę.
F7A5DBE2-0719-4A9F-A86A-D32F8B42D555.jpg

Konrad Klimkiewicz (CKM.PL): Cześć Oskar. Spróbujmy zacząć naszą rozmowę od korzeni. W jaki sposób rozpoczęła się Twoja rapowa przygoda? Pytam o moment, w którym w ogóle zdecydowałeś się pójść do studia i dowiedzieć się, co z czym się je.

Oskar Pykosz (Diable): Cześć! Moment, w którym zdecydowałem się pójść do studia jest daleki od tego, kiedy zacząłem swoją przygodę z muzą. Do tej pory jestem trochę dzikusem, jeśli chodzi o profesjonalne użytkowanie przestrzeni studyjnej, ale za formalny start możemy przyjąć moje piętnaste urodziny. Czyli dekada z różnymi przerwami. Większość rzeczy powstawała w sposób naturalny w moim pokoju, na strychu u ziomala czy gdziekolwiek indziej, gdzie był dostęp do prądu. Sama zajawa.

Rok temu wydałeś album “Wielki, Potężny i Niepokonany”. Jak patrzysz na ten krążek z perspektywy czasu? Co byś zmienił lub doszlifował?

Patrzę na ten album trochę jak zza szyby gabloty na korytarzu, jak na taki szkolny puchar za pierwsze miejsce w zawodach przełajowych. Bardzo mnie cieszy fakt, że go wydałem, bo jest to coś, co już ze mną zostanie. Emocje jednak zdążyły już dawno upaść. Jestem głodny nowych rzeczy, a tym bardziej ciekaw tego, co może zrodzić moja głowa w obecnej formie. A może to być rozpi*rdol. Czy coś bym zmienił? Patrząc serduchem - nie. „Patrząc” uchem - „Randonautica” jest poziom niżej nawijką. Ale jest jedynym numerem, który powstał na trzeźwo. Dziwna zależność. Żartowałem, jest najstarszym numerem po prostu.

Choć album nie odniósł wielkiego komercyjnego sukcesu, to dotychczas spotkałem się z wyłącznie pozytywnym jego odbiorem. Rozmawiałem z kilkoma osobami o tej płycie i każdy, kto ją przesłuchał, bardzo ją chwalił. Jak myślisz, co jest powodem tego, że jeszcze jakość nie przeniosła się na wyświetlenia?

Nie wiem. 

Który kawałek z albumu jest Twoim ulubionym i dlaczego?

To chyba mało popularna opinia, ale ARCYDZIEŁO. Ciężki blok tekstu, ciężkie rozwiązania z formą, ciężka ekspresja emocjonalna. Powstawał w sposób organiczny, nawijałem tekst napisany bez podkładu, bez tempa, na bieżąco i intuicyjnie wymyślałem flow. Jest szalony, ja jestem szalony, żaden inny numer tak bardzo nie mówi o tym, co trudnego w duszy mi gra. To numer ode mnie dla mnie i o mnie. 



Opowiedz coś o swoich najbliższych planach muzycznych. Możemy spodziewać się albumu, czy jednak będziesz rzucał singlami?

Tak naprawdę czas po albumie i numery, które wyszły jako single do tej pory (G, DONER KEBAB czy DIESEL) to widmo WPiN. Chce się od tego odciąć, przejść ewolucję i wrócić na innym poziomie, chce to rozpie*dolić. Najbliższe plany muzyczne to narodziny nowego, czekam na odpowiedni moment. Nie chce zawieść moich odbiorców.

Słuchając Twoich numerów łatwo można wywnioskować, że zbyt dobrym dzieciakiem to ty nie byłeś. Dużo było z Tobą problemów?

Mi się do tej pory wydaje, że byłem okrutnie dobrym dzieciakiem, ale wspominając pewne historie przy mojej dziewczynie, jej reakcje poddają moje zdanie w wątpliwość. Zawsze myślałem, że miałem bardzo dużo farta, że nie trafiałem na przypał. Raczej byłem pomysłodawcą głupich pomysłów, niż ich wykonawcą, ale zawsze chodziło o dobrą zabawę. Intencje były dobre, oceny w szkole miałem dobre i zawsze mówię „dzień dobry”.

Studio traktujesz jako miejsce, w którym możesz się uspokoić i uciec od codzienności, czy odwrotnie – jedziesz tam, by się wyładować?

Może trochę zmiksuje te dwie opcje. Studio to miejsce, gdzie chce się odrealnić, uciec na chwilę od formy „Oskara codziennego”, a utopić się w sosie „Oskara szalonego”. Przy tym nigdy nie jadę do studia wyżyć się w negatywny sposób. Musiałbym tam być sam. Chyba, że pytasz ogólnie o miejsce, w którym tworze. Wtedy tak, jak jestem smutny to robię najlepszą muzę. Ale sam w pokoju, bez ziomala.

Próżno też szukać u Ciebie gościnek. Wolisz pracować sam?

Ja lubię pracować szybko. Kiedy w dzień realizujemy jakiś projekt, chętnie już wieczorem zobaczyłbym wstępny rezultat. Tyczy się to wszystkiego, a przez to mogę wydawać się upierdliwy i natarczywy dla współtwórców. Jeśli chodzi o współpracę na linii raper-raper to już inna sprawa. A co jeśli nie spodoba mi się dogrywka? Ilu z nich reaguje dobrze na krytykę? Ja sam muszę mocno przetrawić niepochlebne opinie o mojej pracy, to chwile zajmuje. Ale znowu to wszystko sprowadza się do tempa pracy. Ja i tak nie jestem szalenie szybkim i płodnym gościem, a co dopiero gdybym jeszcze musiał dzielić wałek z innym gagatkiem. Z czasem na pewno będzie więcej gościnek, chętniej się dogrywam niż biorę na feat. To oszczędza nerwów.

IMG_8387.jpg

Odzywały się już do Ciebie większe wytwórnie, czy jeszcze dążysz do pierwszych rozmów?

Rozmawialiśmy z moim ziomalem oficjalnie z jedną, może dwoma, ale to dalej nie jest rozwiązanie dla Nas. Z pozycji debiutanta i moich obecnych zasięgów, nie mamy zbyt dużego pola do negocjacji. Wierzymy w to, że rozpie*dolę i nie możemy się zaplątać od samego początku w papierach. Damy sobie jeszcze chwilę pooddychać, za to śmiało możecie do mnie napierd*alać maile, jak to czytacie. Ja jestem bardzo kontaktowy chłopak.



Prześwietliłem Twojego Instagrama i zauważyłem, że obserwuje Cię naprawdę wiele dużych, rapowych ksyw, m.in. Szczyl, CatchUp czy Onar. Szykują się jednak jakieś gościnki?

Część z tych dużych ksyw to przede wszystkim moi serdeczni ziomale. Mieliśmy kilka prób przecięcia się w numerach, ale rzadko dochodziły do skutku. Najwięcej było ich z Frank Leenem, produkował kilka naszych numerów. Z Onarem od niedawna wymieniamy się wiadomościami, więc bardzo możliwe. A ze Szczylem to oczywiste, jest świetnym artystą i mega zajawa, bez zastanowienia.

Jak podchodzisz do rapu? Traktujesz go jako ucieczkę i konieczność czy rozrywkę? Zastanawia mnie również to, w jaki sposób działasz. Czy lawinowo tworzysz numery i wybierasz te najlepsze, czy jednak, czując potencjał, starasz się go maksymalnie wykorzystasz i godzinami siedzisz nad kawałkiem, by był dokładnie taki, jak planowałeś?

Stary, ja jestem opętany hip-hopem od zawsze. Jestem jego cholernym więźniem, nie mam innego wyboru. Mógłbym robić naprawdę wiele rzeczy, ale ciągnie mnie do rapowania, tak wyrażam siebie, to mój sposób na wszystko. Będę się z nim szarpał aż do grobu, bo bez tego procesu mnie nie ma, oszalałbym. Jeśli chodzi o to czy jestem masowcem i poszukiwaczem perełek - to nie. Ja chwile po wymyśleniu dobrego numeru wiem, że będzie dobry. Nie muszę go nagrywać, najważniejszy jest pomysł. Potem po prostu realizuje go tak długo, aż nie upodobni się do mojej wizji.

Obecnie mieszkasz we Wrocławiu, jednak naturalną drogą większości raperów jest przeprowadzka do stolicy. Więcej perspektyw, możliwości i kontaktów. Planowałeś wyjazd, czy dobrze Ci się żyje w mieście stu mostów?

Nie wiem, jakieś zje*ane mi się wydaje takie podejście. Mówi to o tym, że jeżeli coś jest łatwiejsze, to przy tym jest też logiczne? Znam wielu świetnych twórców we Wrocławiu, Warszawa wydaje mi się jakoś sztucznie profesjonalna. Miasto stu mostów jest organiczne i na swój sposób prze*ebane. Tak samo, jak jestem lokalsem w moich rodzinnych Żarach, tak samo na dzień dzisiejszy stoję przy Wrocławiu.

Przez długi czas wrzucałeś do sieci swoje numery poprzez kanał DailyGrind. Teraz działasz już jednak u siebie. Skąd taka decyzja?

DailyGrind w obecnej formie nie zajmuje się wypuszczaniem artystów ze swojego kanału. Robiliśmy to po ziomalsku, chłopaki mają większy kanał, ale przyszedł czas na założenie czegoś swojego. Czy na tym straciłem? Niewiele, moje numery i tak rzadko kiedy przebijają granicę dziesięciu tysięcy odtworzeń. Fajnie też działać tylko na swoje konto, ludzie sugerują się wieloma rzeczy przy pierwszej ocenie. W internecie chce być klarowny.



Kiedy możemy się Ciebie spodziewać na scenach? Trzeba przyznać, że z niecierpliwością czekam na koncert. Może akurat są jakieś plany…

Planów konkretnych jako tako nie ma, ale mam świadomość tego, że w lecie muszę zacząć grać. Wszyscy grają coś "na lato", "na lato" są koncerty. Też to ogarnę. Bardzo mi miło, kiedy ktoś pyta o przyszłe granie, bo jeszcze w tym raczkuje. Jeszcze pokażę, co mam pokazać!

Jakie uczucia chciałbyś, żeby słuchacze mieli po wysłuchaniu Twoich utworów? 

Próżność woła o chęć wzbudzania podziwu, ale to nie o to chodzi. Chciałbym na swój sposób inspirować ludzi, może niekoniecznie do końca świata jako raper, ale człowiek, po prostu. Zostańmy dziećmi. Bawmy się, bądźmy ciekawi, spełniajmy najbardziej szalone marzenia. Je*ać sztywniaków. 

Czy masz jakąś swoją rapową inspirację? W ogóle więcej słuchasz polskiej czy zagranicznej sceny?

Na ten moment nie mam, ale to nie znaczy, że nie zwracam uwagi na topke w tym kraju. Zdrowo wkur*ia mnie pozycja niektórych artystów, ale powtarzam, zdrowo. Chce rywalizacji, ale bez grama nienawiści. Byłem już porównany chyba z każdym możliwym raperem w tym kraju, ale to mówi tylko o tym, że Diable ma w sobie wszystko. Kiedyś to był zdecydowanie Mes. Do dziś podziwiam.

Jakie napotkałeś dotychczas największe wyzwanie w swojej karierze? Co tak szczególnie utkwiło w Twojej pamięci, że możesz to nazwać przełomem?

Największe wyzwanie w mojej, jak i każdej innej potencjalnej karierze, to właśnie wytrwanie w niej. Myślisz, że jak się czuje, kiedy kolejny raz świetny numer nie przebija dwóch tysięcy wyświetleń? Czy czegoś mi brakuje? Tak, mógłbym to robić sprytniej, może trochę uchylić się w kierunku bardziej zasięgowych rozwiązań, ale ja jestem artysta. Każde potknięcie i zawód, po którym wracam na tor to dla mnie ogromny przełom. Sukcesy nie są dla mnie przełomowe, to naturalny efekt konsekwencji.

W jaki sposób określiłbyś swoją twórczość? Pytam o umieszczenie jej w jakimś stylu i podgatunku.

No ja rapuję. Chciałbym być kojarzony jakoś mega eklektycznie, ale to sprowadza się do tego, że i tak rapuję. Na studiach miałem bardzo płodny czas, jeśli chodzi o nagrywki. Codziennie starałem się wybierać produkcje w jakiejś innej stylówie, często z innego gatunku i próbować się odnaleźć na swój sposób. Starałem się śpiewać tak, potem nawijać tak, a za dwa dni jeszcze inaczej. Szalone rzeczy, czysta zabawa. Tak powstawał i nadal powstaje styl Diable. 

Podaj mi jeszcze powód, dla którego to robisz. Niektórzy rapują, bo nie mają innej drogi, inni chcą się po prostu dobrze bawić. A ty?

Stary, robię to, żeby roz*ierdolić wszystkich i wszystko.

6A15ACE7-A3FD-492F-88C4-3FCEE7D077C8 2-1144x816.jpg

***

Oskar był również gościem podcastu red. prowadzącego CKM.PL. "Godzina z Diable" dostępna jest na Spotify:




Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Wtorek 06.06.2023