Dron zgon

Na Dzikim Zachodzie, jeśli jakiś amant podglądał czyjąś córkę, urażony ojciec mógł chwycić za broń i odstrzelić podglądaczowi głowę. Teraz metody są inne – bezzałogowe cywilne drony służą nie tylko do nagrywania pięknych panoram, dostarczania zaopatrzenia, ale i właśnie do inwigilacji. Dlatego firma Batelle wymyśliła „strzelbę” DroneDefender. Przeznaczona będzie dla służb specjalnych, instytucji rządowych, administratorów obiektów chronionych tajemnicą, ale także dla osób prywatnych.
batelle.jpg

Na pierwszy rzut oka wygląda jak karabinek szturmowy z doczepioną anteną telewizyjną i odkurzaczem ręcznym… Jednak operator drona, który zaśmieje się z operatora tej broni, bardzo szybko pożałuje i zmieni wyraz twarzy. DroneDefender ściąga na ziemię małe bezzałogowe obiekty (w przeciwieństwie do laseru Boeinga). Zakłóca pracę kontrolera statku jak również odbiór sygnału GPS. Gdy dron wpadnie w 400-metrowy zasięg „karabinu”, zachowuje się jak zahipnotyzowany. Operator ściąga go na ziemię, a ten posłusznie opada – wtedy można go zneutralizować.

DroneDefender jest bardzo wygodny, bo waży poniżej 4,5 kg, a strzał oddaje poniżej 0,1 sekundy po jego uruchomieniu. Akumulator jest bardzo wydajny, bo pozwala na 5 godzin nieprzerwanej pracy. Testowany był na bezzałogowcach DJI Phantom, jednak firma Batelle musi uzyskać jeszcze odpowiednie certyfikaty i pozwolenia od Federalnej Komisji Łączności (Federal Communications Commission). Wtedy broń wejdzie na rynek komercyjny i zapewne oprócz broni palnej zagości w wielu amerykańskich domostwach.



„Karabin” jest bezpieczny, bo nie używa energii kinetycznej, czyli nie wysyła fali uderzeniowej, ani nie miota pociskami. To eliminuje ryzyko trafienia obiektów lub osób postronnych. Ma również szereg zabezpieczeń, m.in.: dwie anteny, kodowane radio, układ przeciw zacięciom. Celność strzałów mają poprawić celowniki, które można zamontować na szynie Picatinny.





Dodał(a): Paweł Jaśkowski Wtorek 20.10.2015