E-papierosy na zdrowie

WHO przestrzega: "e-papierosy szkodzą zdrowiu". Jednak badacze z University College London mają zupełnie odwrotne zdanie: "E-papierosy mogą uratować życie tysiąca osób". I komu tu wierzyć?

e-papieros i papieros

O szkodliwości e-papierosów zrobiło się głośniej jakiś czas temu, kiedy muzyk Guns N' Roses - Daren Jay Ashba trafił za ich sprawą do szpitala. Według badań toksykologicznych stężenie nikotyny we krwi gitarzysty wynosiło tyle, ile po wypaleniu 33 paczek na dzień. Co ciekawe, e-papieros, którym zatruł się DJ Ashba był kupiony w Polsce.

Negatywne skutki palenia e-wynalazków potwierdziła niedawno także WHO. Według Światowej Organizacji Zdrowia są one szkodliwe i bardzo niebezpieczne, szczególnie, że brak jest uregulowań prawnych mających zmniejszyć ich spożycie. Organizacja wezwała do wprowadzenia zakazu palenia we wnętrzach, ograniczenia reklam oraz sprzedaży ich nieletnim. Według wielu ekspertów szczególnie zdradne jest to, że ludzie uważają, iż e-papieros nie szkodzi, bo brak w nim substancji smolistych, a skutki jego palenia nie są tak dokuczliwe, jak w przypadku tradycyjnych fajek (nałogowcowi chociażby nie śmierdzi z buzi). Tymczasem e-papierosy zawierają nie tylko nikotynę, o której się zapomina, ale również inne substancje, które mogą szkodzić, jak choćby glikol propylenowy służący do jej rozpuszczenia. 

Zupełnie inny stosunek do tematu mają natomiast naukowcy z angielskiego University College London. Według nich, e-papierosy są znacznie mniej szkodliwe niż tradycyjne, dzięki czemu ich używanie może uratować od śmierci wielu nałogowców (nawet 54 tysiące osób w ciągu roku!). Jeśli ktoś musi już jarać, lepiej niech wybierze mniejsze zło - wydają się twierdzić prof. Robert West i dr. Jamie Brown. Eksperci tłumaczą, że stężenie toksyn w e-papierosach stanowi jedynie jedną dwudziestą tego znajdującego się w tradycyjnych szlugach.

Nam się wydaje, że najlepiej po prostu nie palić wcale. Żeby to było tylko jeszcze takie proste...


Dodał(a): BJ Piątek 05.09.2014