Ed Stafford radzi: jak rozpalić ognisko

...gdy nie masz przy sobie zapałek, zapalniczki ani chociaż akumulatora. Instruktaż autorstwa samego Eda Stafforda, mistrza survivalu i bohatera programów Discovery Channel!

ed-stafford-survival.jpg

Ogień jest najlepszym przyjacielem człowieka. Dzięki niemu potrafisz stworzyć choć mały wycinek cywilizacji. Bez ognia czuję się jak zwierzę, spożywające surowe mięso.

Chcąc go rozpalić musisz w logicznej kolejności wykonać cztery podstawowe czynności: 1) znaleźć odpowiednie miejsce, 2) przygotować materiały, 3) skrzesać iskrę, 4) podsycić i podtrzymać płomień.  Zależnie od strefy klimatycznej metody rozpalenia ognia różnią się od siebie, ale podstawa jest taka sama.

Aha, oczywiście najlepiej żebyś na wyprawę zabrał zapalniczkę lub zapałki (jeśli ci zmokną, możesz je szybko wysuszyć, pocierając o własne włosy). Gdy ich nie masz, ogień możesz uzyskać korzystając np. z soczewki lupy, lornetki lub aparatu fotograficznego. Albo... za pomocą akumulatora samochodowego lub nawet zwykłej baterii z latarki, która zacznie iskrzyć, jeśli oba bieguny połączysz kawałkiem drutu. Lecz oczywiście w ekstremalnej sytuacji nie będziesz miał przy sobie nic – wtedy musisz stworzyć ogień samodzielnie.

1) Jak wybrać miejsce?

Musisz wybierać rozważnie. Silny wiatr uniemożliwi rozpalenie ognia, koniecznie poszukaj wtedy miejsca, które zapewni ci osłonę, np. za głazem lub wzniesieniem terenu. Niezłym pomysłem jest wykopanie dziury, która zapewni częściową osłonę. Pamiętaj, by nie rozpalać ogniska w bezpośrednim pobliżu drzew i zwróć uwagę, czy nad przyszłym ogniskiem nie zwisają nisko gałęzie, bo przy silniejszym wietrze ogień wymknie ci się spod kontroli, a ty będziesz ścigany za wypalenie całej okolicy!

Jeśli w górach zgubisz się jesienią lub zimą i zgrzytasz zębami z zimna, rozpal ognisko bardzo blisko swojego schronienia, na wyciągnięcie twojej ręki. Dzięki temu w maksymalnym stopniu skorzystasz z ciepła, a dokładanie opału do ognia nie będzie zabierało więcej energii niż jeden ruch ręką. Aby było ci cieplej, możesz łatwo zwiększyć ilość emitowanego ciepła, posiłkując się tzw. „ekranem odbijającym”. Jego rolę doskonale spełni choćby pień powalonego drzewa czy usypany stos niedużych kamieni, który powinieneś umieścić po stronie ogniska przeciwnej niż twoje schronienie.

Przygotuj teren – usuń liście i suchą trawę z miejsca przyszłego ogniska na obszarze ok. 2 m2. Do skrzesania ognia będziesz potrzebował trzech podstawowych elementów – hubki, rozpałki i opału. Pamiętaj, że każde z nich jest niezbędne, inaczej ogrzejesz się jedynie myśląc o gorącej plaży i dziewczynach.

2) Niezbędne materiały

Najlepsze materiały do rozpalania to krzemień, kawałek żelaza albo suszony grzyb huby, czyli właśnie hubka. Materiały do podpalenia znajdziesz w pierwszym lepszym lesie – wystarczą drobne gałązki krzaków albo martwych drzew, suchy mech, zeschnięta trawa, igliwie sosny lub paprocie. Należy je połamać i pokruszyć na drobne kawałeczki, dzięki czemu zapalą się nawet w niskiej temperaturze, nie będzie również kłopotu z dostarczeniem im tlenu. Na opał świetnie nadają się pokryte drobnym meszkiem nasiona roślin, takie jak np. powojnik. Możesz wymieszać je z wyschniętą trawą i zrobić z tych składników kulkę, która zacznie się tlić w chwili, gdy tylko padnie na nią iskra. Jeśli kulę wykonasz wyłącznie z trawy, to musi być ona co najmniej wielkości dużego jabłka, więc się nie oszczędzaj.

Do rozpalania ogniska dobrze nadają się również grzyby, przede wszystkim huba, która jest pospolita w lasach naszej strefy klimatycznej. Świetnie sprawdza się także próchno, które również znajdziesz w kilka chwil. Na hubkę nadaje się ponadto np. kora drzew odpornych na wilgoć, jak świerk, brzoza czy jałowiec. Jeśli natniesz korę lub patyki nożem, zwiększysz swoją szansę na szybkie rozpalenie ogniska. Pamiętaj, aby zgromadzić dwa razy więcej hubki, niż wydaje się konieczne, abyś nie musiał jej szukać, gdy nastąpi konieczność rozpalenia ogniska raz jeszcze. A czasem wystarczy krótki deszczyk albo chwila gwałtownego wiatru i cały nasz wysiłek trafia szlag. Więc zawsze bądź przygotowany.

3) Krzesanie iskry

Jeśli nie masz zapalniczki, zapałek ani innego cywilizowanego środka, o którym wspomniałem na początku tego tekstu, będziesz musiał stworzyć sobie ogień samemu.

Możesz go rozpalić przez pocieranie dwóch kawałków drewna. To czasochłonna metoda, ale z czasem na pewno uzyskasz samozapłon (pamiętaj, że drewno musi być suche!), od którego zapalisz hubkę i rozpalimy ognisko.

Innym sposobem jest metoda łuku i wiertnika, z którego do dziś korzystają np. plemiona Indian w Ameryce Południowej. Szybko obracając wiertnikiem (zwykłym patykiem) w drewnianej podkładce, doprowadzisz do powstania żaru. Jako podkładka wystarczy zwyczajna deseczka z drewna o grubości ok. 2 cm, szerokości 10 cm i długości 20-25 cm. Warto dociskać ją stopą do ziemi, tak by się nie poruszała w trakcie obracania wiertnikiem. W podkładce, w odległości 1 cm od krawędzi, koniecznie należy wyżłobić niewielkie zagłębienie, w którym będziesz obracał ostrzem wiertnika.

Pamiętaj, że górny koniec wiertnika powinien się tępo zwężać. Dolny koniec może być znacznie grubszy, ważne by jak najlepiej pasował do zagłębienia w podstawce i obracał się z maksymalnym tarciem. Jako płytka dociskowa znakomicie sprawdzi się zwykły, dobrze leżący w dłoni kamień. Łuk powinien być wykonany ze sprężystej gałęzi o średnicy 1,5 cm i długości do 1 m.

4) Utrzymywanie płomienia

Pamiętaj, że płomień z hubki gaśnie szybko, dlatego kluczowa jest odpowiednia rozpałka, jak np. miękkie drewno sosny, pocięte na wiórki. Z czasem, kiedy zaczną się palić, możesz dokładać coraz grubsze kawałki drewna. Świetnie nadają się do tego gałązki roślin iglastych, np. sosny, świerka, jałowca, ale niezły jest także bluszcz czy jemioła.

Zadaniem drewna opałowego jest podtrzymywanie ognia tak długo, jak tylko potrzebujesz. Opał powinien palić się stosunkowo powoli, dostarczając jednocześnie sporą ilość ciepła. Trzeba pamiętać, że drewno miękkie (sosna, świerk) pali się szybciej, daje więcej dymu i mniej ciepła niż drewno twarde (buk, dąb). Z kolei twarde drewno zdecydowanie trudniej jest zapalić niż miękkie, ale pozostawia po sobie długo tlący się żar. Po raz kolejny sprawdza się ogólnożyciowa zasada, że im dłużej się starasz, tym lepiej na tym wychodzisz.

Na opał świetnie nadają się gałęzie martwych drzew. Szczególnie warto zwrócić uwagę na wiszące pionowo w momencie zerwania, gdyż dzięki temu są mniej narażone na działanie deszczu. Doskonałym opałem są odchody zwierząt, choć tu akurat wątpię byś wolał szukać ich zamiast gałęzi...

TO NIE WSZYSTKIE PORADY EDA STAFFORDA! SURVIVALOWY INSTRUKTAŻ JEGO AUTORSTWA ZNAJDZIESZ W NAJNOWSZYM NUMERZE MIESIĘCZNIKA CKM 11/2014 (W KIOSKACH OD 10 PAŹDZIERNIKA)


ed-stafford-survival2.jpg

Kim jest Ed Stafford?

Urodził się 39 lat temu w Anglii. Po służbie w brytyjskim wojsku, gdzie m.in. dowodził plutonem w Irlandii Płn., wyruszył w świat i jako pierwszy człowiek w historii przeszedł na piechotę całą długość Amazonki – prawie 7 tys. kilometrów przez dżunglę (tak, czytałeś kiedyś o tej dzikiej wyprawie w miesięczniku CKM). Po tym wyczynie Ed zdobył sławę i własny program w Discovery Channel, który właśnie teraz na swojej antenie pokazuje jego kolejne niezwykłe osiągnięcia. W cyklu zatytułowanym „Ed Stafford poza cywilizacją” (emisja w każdy poniedziałek o godz. 22:00) przemierza najbardziej niegościnne i najdziksze rejony świata, takie jak góry Gran Sabana w Wenezueli, delta rzeki Okawango w Botswanie, gęste lasy deszczowe Brunei czy niedostępne rejony Karpat w Rumunii, w których samodzielnie musi przeżyć przez dziesięć trudnych dni. Więcej informacji o Edzie Staffordzie – oraz o survivalu – znajdziesz na stronie: www.discoverychannel.pl/survival/





Dodał(a): Ed Stafford Poniedziałek 06.10.2014