Elon Musk ustępuje z funkcji prezesa Tesli, zapłaci też 20 mln dolarów kary

Grzywna i odejście Muska są pokłosiem pozwu, jaki przeciwko niemu wystosowała Komisja Papierów Wartościowych i Giełd Stanów Zjednoczonych (SEC).
upiphotostwo518712.jpg

Kiedyś pisaliśmy o tym, że jeden wpis na Twitterze Elona Muska przyczynił się do wzrostu cen akcji jednej spółki (Panasonica) o 800 mln dolarów, z kolei drugiej (Samsunga) do spadku o blisko 600 mln. Teraz Musk sam padł ofiarą potęgi mediów społecznościowych i Twittera.

Biznesmen na początku sierpnia 2018 napisał, że Tesla zostanie wycofana z amerykańskiej giełdy, a inwestorzy będą mogli nabyć jej akcje po 420 dolarów za sztukę. Później dodawał, że operację tę sfinansuje fundusz z Arabii Saudyjskiej i wspomniał coś na temat analiz potencjalnych konsekwencji, jakie będzie za sobą niósł ten krok. Tyle że jeszcze w tym samym miesiącu Musk wycofał się z tych planów i ogłosił, że Tesla wcale nie ma zamiaru opuszczać giełdy.

Pozew SEC
Takie działania Muska doprowadziły do tego, że Komisja Papierów Wartościowych i Giełd Stanów Zjednoczonych (SEC) złożyła przeciwko niemu pozew, w którym zarzucała mu, że wprowadza inwestorów w błąd. Komisja domagała się m.in. zakazania biznesmenowi zajmowania stanowisk dyrektorskich we wszystkich spółkach notowanych na amerykańskiej giełdzie.

W międzyczasie SEC zaproponowała też Muskowi ugodę, którą ten jednak odrzucił. Niedawno okazało się jednak, że sprawą zainteresował się sam Departament Sprawiedliwości USA i biznesmenowi grożą zarzuty prokuratorskie. Wtedy Musk się ugiął i poszedł na ugodę, o zawarciu której oficjalnie poinformowano 29 września.

Musk traci stołek prezesa
Na jej mocy Elon Musk ustąpi ze stanowiska prezesa zarządu (ang. chairman) Tesli na trzy lata i zapłaci 20 mln dolarów kary. Drugie tyle dorzuci sama Tesla, a wszystkie środki przekazane zostaną poszkodowanym akcjonariuszom spółki. Musk zachowa jednak funkcję dyrektora zarządzającego (CEO), co jednak będzie wiązało się z ograniczeniami. Biznesmen będzie musiał m.in. odpowiadać za swoje decyzje przed zarządem, którego stołek właśnie stracił. Przez najbliższe trzy lata nie będzie więc już panem i władcą swojej firmy. Może wyjdzie jej to na dobre?

Dodał(a): Jakub Rusak/ fot. Starstock Poniedziałek 01.10.2018