EMAS: 'Zależy mi na tym, by dawać ludziom jakościową muzykę i żeby mówić o czymś, co jest dla mnie ważne' – rozmowa

'I tak najważniejsze jest to, o czym nawijasz ' – rapował kiedyś Paluch w kawałku 'Nowy Trueschool'. Niestety patrząc na obecne muzyczne trendy, słowa mają coraz mniejsze znaczenie. Na szczęście są jeszcze gracze, którzy mają naprawdę dużo do powiedzenia i otwarcie dzielą się tym w swoich kawałkach. Wzorowym przykładem jest EMAS, z którym mieliśmy przyjemność porozmawiać.
311164553_906835343621773_2027275020619363715_n.jpg

Konrad Klimkiewicz (CKM.PL): Pomiędzy Twoją pierwszą i drugą płytą zrobiłeś sobie cztery lata przerwy. Trzeci krążek pojawił się z kolei po dwóch latach. Skoro to idzie coraz szybciej, to chyba mogę śmiało powiedzieć, że mam do czynienia z pełnoprawnym raperem.

EMAS: Nie przepadam za tym określeniem w tak oficjalnym tonie. Wolałbym na początku tytułować się tekściarzem...

Artystą?

Też nie, raczej traktuję to znacznie bardziej przyziemnie. Preferuję niszowe podejście i skrupulatne tworzenie fanbase'u. Nie porywam się na sięganie tych najwyższych, którzy tworzą muzykę dla mas. Rap nie jest też moim głównym źródłem utrzymania, więc nawet nie wiem jak to dokładnie nazwać. Wychodzę z założenia, że kiedy zaczynasz już to traktować jako pracę, to powoli przestajesz czerpać z tego przyjemność.

Czyli rap jest zajawką i nie ma potrzeby szukania jasnego określenia.

Dokładnie. Lubię pisać numery, lubię inspirować się różnymi rzeczami, często też spoza rapu. Prawda jest taka, że jak chcesz być dobrym zawodnikiem, to musisz słuchać tej muzyki, ale musisz też znać dużo innej muzyki i grzebać znacznie dalej. Mnie inspiruje to, co pokazuje się na Spotify na samym dnie. 

Fakt. Na Twojej nowej płycie, z tego co mi wiadomo, będzie kilka eksperymentów. Kawałek "Niedostępny Abonent" podchodzi pod punkowe brzmienia. Jest to w pewien sposób wyjście spoza ram, jakie do tego momentu serwowałeś słuchaczom, prawda?

Nigdy nie myślałem o tym w sposób "ok, teraz zrobię eksperyment". Staram się poruszać w obszarze, w którym czuję się pewnie i stopniowo go poszerzać. Dotychczas te moje rzeczy były mocno rapowe, wręcz trueschoolowe. Kiedyś dużo słuchałem podziemnych graczy, jak chociażby Jimson czy Smarki Smark. Bardzo mi się podobają inteligentne teksty, trafne porównania i to niezwykle doceniam. Niewiele osób teraz to robi, bo niewiele osób w ogóle stawia na treść. Ważne jest to, by te numery wpisywały się w ramy popularności, co można zmonetyzować. Ja, będąc szczerym, mam na to wyje*ane. Nie rozkminiam tego w ten sposób. Oczywiście mam wsparcie z Koka Beats i wchodzi to w działanie profesjonalne, począwszy od ogarniania klipów, przez pomoc w prowadzeniu mediów społecznościowych, po rzeczy prasowe, ale cały czas traktuję to jako coś, co chce robić, a nie coś, co muszę. Cieszę się, gdy to przyciąga słuchaczy, ale nie chcę o to walczyć. 

Dzięki temu nie ciąży na Tobie taka presja, że musisz wydać numer, tylko siadasz do tego, kiedy poczujesz przypływ weny.

"Każdy kawałek to kur*a singiel, tutaj nie dzwoni się na policję" (EMAS – Boiler room). Do każdego numeru podchodzę indywidualnie, czyli zawsze jak piszę, to wiem, że to jest to. Nie zastanawiam się nad tym, ile jeszcze numerów muszę nagrać, by wypełnić płytę, tylko wszystko się kręci wokół tego kawałka, który tworzę, bo każdy jest osobną historią i nie da się jej opisać, bez "wejścia" w nią. 

To w takim razie skąd czerpiesz materiały, by na numerach opisywać te historie? Nie pytam już o inne, niszowe kawałki, tylko coś zupełnie z zewnątrz.

Pierwszy przykład z brzegu: kilka dni temu wróciłem z Islandii. Dużo tam przeżyłem, co momentalnie mnie zainspirowało. Poznawanie innych kultur, obserwowanie jak w takich miejscach ludzie żyją na co dzień, co mówią, co jedzą, jakie filmy oglądają – to generuje masę pomysłów, z których część mogę później przelać na papier. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach raperzy nie przykładają uwagi do researchu. Nie czytają dobrych książek, nie szukają głębiej, nie myślą nad jakimiś porównaniami... W moim przypadku jest to nieskończone. Wiadomo, nie piszę codziennie i nie siedzę w każdej chwili nad jakimiś pojeb*nymi filmami tylko po to, by zaraz mieć o czym napisać. Staram się jednak ciągle poszerzać swoje horyzonty, by stale poznawać coś nowego. Raczej wygląda to tak, że zanim coś stworzę, to muszę się naładować tym wszystkim. Szukam tego po prostu.

Miałeś w życiu taki czas, że jednak chciałeś postawić tylko na rap? Teraz jest to rzecz dodatkowa, co rzeczywiście mocno Cię odciąża, ale chyba w życiu każdego artysty pojawia się ten moment, w którym decyduje, czy warto wszystko rzucić i żyć tylko muzyką.

Był taki moment, w którym nie pracowałem i głównie zająłem się pisaniem tekstów, ale szczerze mówiąc, nie było to za bardzo twórcze. Ja potrzebuję bodźców, by tworzyć. Potrzebuję pogadać z kasjerem w Żabce, potrzebuję dać żulowi kilka złotych i posłuchać jego historii, potrzebuję z kimś się pokłócić, komuś pomóc – krótko mówiąc, takie przyziemne sytuacje są mi niezbędne. Lubię schodzić na samo dno, ciężko popracować, zmęczyć się i zobaczyć ten normalny świat. To pomaga tworzyć warsztat, którym potem mogę się dzielić. 

Jesteś z tych, którym pomysł pojawia się w głowie natychmiast i pod wpływem weny tworzą teksty w moment, czy jednak należysz do tych rapowych rzemieślników, katujących te słowa, dopóki nie będą w Twoim mniemaniu idealne?

Napisałem kilka zwrotek w piętnaście minut, ale to rzadkość. Raczej jestem raperem, który stara się to wszystko dopracować. Nienawidzę przypadkowych wersów, czasami nawet jedno słowo potrafię zmieniać przez miesiąc. Wiem o tym, że słuchacz na to nie zwróci uwagi, ale ja muszę mieć stuprocentową pewność, że to jest to i tak ma to właśnie brzmieć. Dużo mam takich numerów, które trwają w próżni, bo mi po prostu nie siedzą i nie wiem co w nich zmienić. To jest długa droga, by wypracować wszystko tak, by być w pełni zadowolonym z kawałka. 

311459761_831144464701963_7095592495493380759_n.jpg

Bycie abstynentem nie jest przeszkodą w czerpaniu inspiracji? W końcu powszechnie wiadomo, że wiele wyjątkowych historii można usłyszeć przy kieliszku. Długo już nie pijesz, prawda? Przynajmniej to można wywnioskować z Twoich tekstów. 

Nie piję już trzy lata, ale nie odczuwam z tego powodu braku weny. Należę do tych osób, które wszystko, co robią, robią na sto procent. Tak też było z piciem. Byłem raczej z tych gości, którzy tańczyli na stołach, niż z tych leżących pod stołem. Oczywiście to był jakiś etap w moim życiu, robię też muzykę po to, by opowiedzieć takie historie, ale także po to, by nakierować młodych ludzi. Zależy mi na tym, by był w tym jakiś cel. Choć nie jestem autorytetem i nie chcę nim być, to jednak mam swój bagaż doświadczeń. Zrezygnowałem z imprezy, bo widziałem już wiele, wypiłem wszystko, co można było wypić, wziąłem wszystkie narkotyki i okazało się, że niczego w tym nie ma. To niszczy życie. Chwilę się wybawisz, potem wracasz do pustego domu i okazuje się, że nie masz z kim porozmawiać, nie masz przed kim się otworzyć.

Taka decyzja musiała zweryfikować kilka znajomości.

Jak przyszedł moment, w którym stwierdziłem "ja nie piję", to wszyscy moi znajomi mnie wyśmiali. Z gościa, który dzwonił non stop do każdego, że jest melanż, który miał drinki na swoją cześć w kilku lokalach, nagle staje się abstynentem. Wtedy okazało się, że nagle tych znajomych pozostaje garść. Ci ludzie, którzy z tobą pili, nie potrafią zamienić kilku zdań na trzeźwo. Telefon przestaje dzwonić i nikt nie chce wyjść na kawę. To jest cena takich decyzji, ale podjąłem ją świadomie i jestem zadowolony. 

Nie chcę z tego robić rozmowy, której tematem przewodnim będzie alkoholizm, ale mam jeszcze jedno pytanie z tym związane. Czy teraz nie masz problemu z tym, by przykładowo pójść na imprezę i być wśród osób, które piją? W końcu ciężko w pełni zrezygnować z towarzystwa, któremu towarzyszy alkohol. Wtedy z kolei musi pojawić się pokusa

Do tej pory staram się unikać środowiska, które może mnie skłonić do picia i przypomnieć, jak można się bawić po alkoholu. Przez te trzy lata nauczyłem się znajdować takie miejsca, które są bardziej przyjazne dla osób niepijących. Nie chodzę po pubach, nie bywam na imprezach i unikam zakrapianych spotkań. Minęło tyle czasu, a niektórym znajomym zdarza się mnie zapytać, czy nie pójdę z nimi na piwo, ale pogodziłem się z tym i trzymam się w swoim postanowieniu.



Spotkaliśmy się głównie po to, by pogadać o Twoim nowym albumie. Jest to trzeci krążek, jaki wydajesz (wcześniejsze: Pięć Minut Sławy, Zapomniałem Podlać Kwiaty). "Tutto Passa", czyli wszystko przemija...

Premiera mojej poprzedniej płyty to był lekki gruz, tzn. tworzyłem ją w czasie pandemii, straciłem wtedy pracę i przestałem się spotykać z dziewczyną. W pewnym momencie dopadł mnie kryzys. Powiedziałem sobie: "Ja pierd*lę, co się jeszcze może wydarzyć?". Okazało się, że wszystko zmieniło się w moment. Trafiłem na wspaniałą kobietę, z którą teraz jestem, udało mi się muzycznie rozwinąć i znaleźć inne stanowisko. Widzisz, wszystko mija i w miejscu starych rzeczy, zaraz pojawiają się inne. Bardzo zainspirowało mnie również zdjęcie fotografa Sama Gregga, które przedstawia starszego pana, który ma to wytatuowane na klatce piersiowej. Wtedy stwierdziłem, że tak będzie nazywał się mój kolejny album. Historia jest o tyle ciekawa, że jak już mieliśmy to mniej więcej przygotowane – wtrącę tylko, że sam mam taką dziarę – to pojechałem do Neapolu z dziewczyną. Chciałem wejść w ten włoski klimat, ale bardziej z perspektywy obserwatora tego życia codziennego, nieturystycznego. W pewnym momencie, gdy poszliśmy się opalać, rozejrzałem się po okolicy i moją uwagę przykuł jeden facet. Myślę: "Kur*a, skądś kojarzę gościa". Okazało się, że na przeciwko mnie siedzi gość ze zdjęcia. Niesamowite jest to, że całe to zdarzenie zostało jakoś przyciągnięte przeze mnie.
Zagadałeś?

Przez dobrą godzinę zastanawiałem się, co zrobić. Nie wiedziałem, czy po prostu podejść i poprosić o zdjęcie, czy jednak jakoś tam bardziej opowiedzieć tę historię. W końcu podszedłem, powiedziałem: "buongiorno" i starałem się przekazać, że jest moją inspiracją itd. Angielskiego nie kumał, to są ciężkie koty, trafiłem na miejscówkę localsów, którzy siedzą tam godzinami, spędzają razem czas, łowią ryby, mają małe harpuniki przy kostce...

Zdjęcie sobie w końcu zrobiłeś?

Zrobiłem, pewnie. Myślę, że wykorzystamy je podczas premiery płyty. W ogóle okazało się, że ten gość zyskał dużą popularność i często wrzucają go teraz na różne Instagramowe profile. Tutto passa, tak sobie wymyśliłem, choć z Włochami nie mam za dużo wspólnego, oprócz tego, że lubię włoskie marki i włoskie jedzenie.

Dograłeś swoją zwrotkę do kawałka "Nikogo Nie Kocham" na nowej płycie Pezeta (Muzyka Komercyjna). Przejrzałem komentarze i wielu słuchaczy uznało go za najlepszy numer na albumie.

To trudny kawałek dla mnie, bo mówię w nim o tym, że takie sytuacje związane z piciem i imprezami trochę pozbawiają człowieka duszy. To odnosi się mocno do mojej przeszłości, co też czasami nie wspomina się łatwo, ale bardzo lubię ten numer. Ludzie mogą docenić takie rzeczy, bo są mocno emocjonalne i też niektórzy pewnie w jakiś sposób się z tym utożsamiają. Zawsze podziwiałem Pezeta za to, że ma wyjątkowo trafne, często miłosne i romantyczne rzeczy, a opisanie czegoś takiego to naprawdę sztuka. 

Skoro ty pojawiłeś się u Pezeta, to chyba możemy liczyć na jakąś wymianę i usłyszymy Pawła na krążku "Tutto Passa", co?

Tak, Pezet dograł mi się do kawałka "Mainstreet". Mamy wspólny kawałek "Mainstream" na moim poprzednim albumie, później wymyśliłem sobie tytuł "Mainstreet", zresztą początkowo tak miał się krążek nazywać, ale wrzuciliśmy jednak taką kontynuację w numerze. Jestem trochę "Main", ale jestem również trochę "street". 

Zrzut ekranu 2022-10-13 o 14.59.32.png

Czyli jesteś już w mainstreamie, czy jednak bliżej Ci do podziemia?

Nie wiem, gdzie ja jestem. Nie zastanawiam się nad tym za bardzo. Zależy mi na tym, by dawać ludziom jakościową muzykę i żeby mówić o czymś, co jest dla mnie ważne. Dzielę się cząstką życia i staram się opowiadać swoje historie. W związku z tym na albumie pojawi się dużo storytellingów...

Teraz wracamy do początku. Twoje storytellingi biorą się z tego schodzenia na samo dno?

Zdarza mi się wchodzić w sytuacje, które są niebezpieczne. Lubię takich ludzi, którzy swoje przeżyli i opowiadają rzeczy, które mogą wydawać się wręcz nieprawdopodobne. Dość często rozmawiam z osobami, do których nikt nie podchodzi na ulicy. Robię to po to, by lepiej zrozumieć mechanizmy kierujące ludźmi, ale nie wykorzystuję tego w nachalny sposób. Czasami jednak podczas takich rozmów trafiasz na temat, który możesz poruszyć w swoich numerach. 

Dużo masz takich numerów, do których inspirację znalazłeś na ulicy?

Sporo. Często opisuję sytuacje, w których byłem ja, w których byli moi koledzy. Ja też często specjalnie wchodzę w takie miejsca i spotykam się z ludźmi, którzy mogą mi coś opowiedzieć. Nie ma jednak na to reguły, to się po prostu dzieje.



A jak to jest z kolegami z branży? Kumplujesz się z wieloma raperami. Takie znajomości mogłyby dać Ci bardzo dużo, jednak z tego nie korzystasz

Nie korzystam i nie chcę. Nie interesuje mnie opieranie swojej twórczości na sławniejszych znajomych. Oczywiście mam z nimi świetny kontakt, ale ogranicza się do prywatnych relacji. Zresztą, może to przez to, że pożyłem już trochę i inaczej patrzę na świat.

Właśnie, Twojej ksywy nie da się jeszcze znaleźć na Wikipedii, więc próżno szukać informacji o wieku. Z tego miejsca możesz zdradzić odbiorcom, ile właściwie masz lat.

Trzydzieści trzy, ale nie jest ważny wiek, a doświadczenie. Marek Dyjak powiedział kiedyś: "Wiek drzewa nie mierzy się po ilości słojów, lecz po ich grubości". Coś w tym musi być. Znam ludzi po pięćdziesiątce, którzy są idiotami. Znam też małolatów, którzy zarabiają ogromne pieniądze i mają bardzo poukładane w głowie. Wiek to tylko czas, który możesz wykorzystać lub możesz go zmarnować. Ja zmarnowałem dużo czasu i teraz pracuję nad tym, by to nadrobić i bardziej się rozwinąć. Takie podejście też towarzyszy mi podczas tworzenia. Gdybym stwierdził, że te rzeczy, które pojawią się na najnowszej płycie, będą gorsze od tych z poprzednich albumów, to bym ich nie wypuszczał. 

Czyli każda kolejna płyta jest tą najlepszą? Tak samo będzie z "Tutto Passa"?

Powiem tak, ja jestem mega wybredny, jeśli chodzi o muzykę i to jest rzecz, którą ja bym chciał usłyszeć w polskim rapie. Nie mam jednak co do niej oczekiwań. Nie wiem, czy to pierdo*nie czy nie pierdo*nie i nie chcę męczyć sobie głowy tym, ile płyt się sprzeda i ile wyświetleń będą miały poszczególne numery. Album już mi dużo dał. Raperzy, których znam, uważają go za dobry i propsują. Kiedyś nigdy bym nie pomyślał, że będę robić jakieś rzeczy z Pezetem itd. To jednak chyba tak jest, że jak się na to nie silisz, robisz swoje i skupiasz się na pracy u podstaw, to w pewnym momencie zaczyna procentować. 

Byleby odbiorcy nie pomylili skromności z ignorancją.

Staram się być skromny i skupiać się na pracy. Sukces lubi ciszę. Długo nie mówiłem nawet swoim najbliższym znajomym, że robię muzykę i traktowałem to jako dodatek. Dalej nie lubię o tym rozmawiać. Ja mogę z Tobą poruszyć ten temat, ale w relacjach prywatnych ja nie chcę tłumaczyć ludziom, jak to wygląda, czy kimś tam w tym rapie jestem i kto mnie spropsował. Nawet jeśli spotykam się z raperami, to najmniej rozmawiamy o muzyce.

W takim razie w jaki sposób dobierasz sobie gości na płytę?

Nie zapraszam ludzi po to, by wygenerować sobie wyświetlenia. Staram się dobierać sobie takich artystów, którzy mają ze mną coś do powiedzenia, mamy wspólne tematy i podobnie żyjemy. Ja jestem raperem z krwi i kości. Uważam, że mam dużo do przekazania i wiem, czego chcę w muzyce. Nie chce się wstydzić za rap. Dużo osób podchodzi do tego na zasadzie "o weź coś zarapuj" albo "dawaj jakiś fristajl". Nienawidzę tego kur*a. Jeśli ktoś rzeczywiście do mnie podchodzi i chce, bym robił z siebie pajaca, to mówię, by się pierd*lił. Ja to traktuję poważnie i to, co mówię słuchaczom, jest dla mnie ważne.

image00001.jpeg

Szczerze mówiąc, tekstowo przypominasz mi Hadesa. Bardzo brakowało mi kogoś takiego właśnie teraz, bo od niego rozpoczęła się moja przygoda z tą muzyką. Mówię o tym dlatego, że chce spytać, czy często ktoś Cię do kogoś porównuje?

Wielokrotnie słyszałem, że mam podobny głos do Chady. Ludzie porównują mnie do wielu graczy. Niektórzy się za to obrażają, ale mi to zupełnie nie przeszkadza, wręcz przeciwnie – uważam, że to dobrze. Kiedyś sam chciałem być jak ten czy tamten, teraz z kolei nie mam wzorca w polskim rapie. Mam kilka takich zawodników spoza granic naszego kraju, ale nie będę zdradzał, kim oni są. Konsekwentnie sięgam gdzieś dalej, by na starość nie być jak ci zgorzkniali goście, którzy mają po kilka tysięcy wyświetleń i próbują mówić, że kiedyś to był rap. Ch*j z tym kto jaki robi rap. Ważne, by robić taką muzykę, jaką się chce. Jeśli do tego przychodzą słuchacze, to znaczy, że robisz to dobrze. 

Wzorca może nie masz, ale z pewnością słuchasz raperów z rodzimego podwórka. 

Pewnie. Pierwszy na myśl przychodzi mi Włodi, z którym zresztą chcę nagrać numer i poruszyliśmy już ten temat. Według mnie, jest mega inteligentnym facetem i ma szeroki światopogląd, co mi imponuje. Ja często tam mam, że sobie sprawdzam np. wywiady z raperami, patrzę na ich wypowiedzi. Jeśli ktoś nie ma nic do powiedzenia, nie przeczytał żadnej książki, a jedyny film, jaki obejrzał, to Kac Vegas, to nie będę go słuchał, nawet jeśli jest mistrzem świata wśród raperów. Jeśli poza tym jest głupi i nie ma nic do powiedzenia, to dla mnie jest skreślony. Palucha też tu mogę wymienić, którego poznałem i który jest totalnie normalnym, w porządku gościem. Wiadomo, że Pezet, Małolat też, Avi. Pewnie mógłbym tutaj jeszcze kilku raperów wymienić.

Album "Tutto Passa" będzie dostępny na winylu? Pytam, bo sam kolekcjonuję, a chętnie przygarnąłbym taki egzemplarz. 

Bardzo bym chciał, żeby nowy album pojawił się na winylu, bo sam je zbieram. 
Niestety teraz nie mam za bardzo jak ich słuchać, bo mam kota, który lubi pazurem poskreczować, ale niedługo być może przeniosę się do większego domu i tam spokojnie usiądę sobie w fotelu i powoli przesłucham płyty, które kupiłem. Niedawno sprawiłem sobie album Nicka Cave'a 'Push The Sky Away", dostałem też od Lesława z Komet ich winyl, mam też gdzieś kilka rzeczy od Beatlesów. To fajna zajawka i chciałbym mieć swoje rzeczy w kolekcji. Myślę, że jest to możliwe, ale musiałbym to wypuścić z czymś dodatkowym. Nie chcę zarabiać na tym samym, tylko w innej formie. Musi być to coś nowego dla słuchaczy, więc jeśli rzeczywiście taki plan się pojawi i będzie możliwy do realizacji, na pewno wydamy winyl "Tutto Passa". 

Mówiłeś, że masz dziarę Tutto Passa. Tatuujesz sobie jakieś ważniejsze elementy w swoim życiu?  Wątek dziar też wielokrotnie przewija się w Twoich tekstach.

Kiedyś Avi mi powiedział, że jak bede sobie dziarał wszystko, co zarapuję, to nie wystarczy mi miejsca na ciele. Mam kilka tatuaży, do których zainspirowały mnie tematy zarówno z poprzedniej, jak i nowej płyty. Lubię proste, czarno białe tatuaże tzw. stemple, symbole, które też odnoszą się do danego okresu w życiu i przypominają o czymś.

Mógłbyś mi na koniec podsumować w kilku zdaniach Twój nowy krążek "Tutto Passa"?

Mój nowy album muzycznie jest mocno zróżnicowany, ale na płycie będzie można znaleźć też utwory, które są zachowane w typowo trueschoolowym klimacie. Jest trochę house’u, klubowych rzeczy i trochę eksperymentów - m.in. "punkowy" kawałek z legendami warszawskiej sceny alternatywnej. Większa część albumu ma charakter dokumentalny - historie przedstawione w singlu miały odzwierciedlenie w realnym życiu. Za muzykę w pierwszym singlu odpowiada Suwal - producent znany m.in. ze współpracy z kolektywem Flirtini, który współpracował również z szerokim gronem artystów ze świata r&b i hip-hopu. 

**


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Sobota 08.10.2022