“Fanka Popka” pozywa tatuażystę. "Będziemy żądać 1,5 mln złotych"

Są zarzuty dla tatuażysty, który wydziarał klientce gałki oczne. Sprawa z 2016 roku właśnie trafiła do sądu.
Historię Aleksandry S. aka "fanki Popka" (jak została nazwana w sieci) poznaliśmy w 2017 roku. Wówczas w mediach zrobiło się głośno o jej białkach w oczach, które kazała wytatuować na czarno. Internauci zlinczowali dziewczynę uznając, że poszła w ślady idola nastolatek i dlatego wykonała zabieg polegający na wstrzyknięciu tuszu w gałki oczne.

Jej pełnomocnik Igor Sikorski uważa, że tatuażysta użył do zabiegu nieodpowiedniego atramentu i przez to dziewczyna jest praktycznie niewidoma. Zachorowała na jaskrę, która przekształciła się w zaawansowaną zaćmę. Teraz tylko jedna z jej gałek jest częściowo sprawna, z kolei druga całkowicie utraciła zdolność widzenia.

Dziewczyna tłumaczyła się, że Popek wcale nie był dla niej inspiracją, a do wytatuowania gałek zbierała się od pięciu lat. Jak widać, potrzebowała też sporo czasu, żeby w końcu pozwać tatuażystę, bo zabiegowi poddała się w 2016 roku.

Oskarża go o uszczerbek na zdrowiu i nieudzielenie pomocy, za co oczekuje zadośćuczynienia. "Będziemy walczyć o odszkodowanie, a kwota – jaka by ona nie była – nie zwróci wzroku pokrzywdzonej. Na pewno będziemy żądać 1,5 mln złotych" – tłumaczył w 2018 roku pełnomocnik.

Sprawą zajęła się prokuratura, a do sądu już trafił akt oskarżenia przeciwko Piotrowi A. Postawiono mu zarzut oślepienia klientki poprzez nieprawidłowe przeprowadzenie zabiegu tatuowania gałek ocznych. Grożą mu za to 3 lata więzienia.


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. instagram Czwartek 27.02.2020