Gangsterzy mieli własne zoo. Zwierzęta karmili ciałami ofiar

Nie tylko w “Poranku Kojota” gangsterzy karmili lwa swoimi ofiarami. Takie praktyki są stosowane także w Meksyku. Tamtejszy kartel miał własne zoo, w którym przetrzymywano wiele zwierząt. Wśród nich były lwy i aligatory.
lion-2635913_960_720.jpg

Meksykańskie służby bezpieczeństwa po kilkumiesięcznych obserwacjach postanowiły złożyć wizytę dwóm narkotykowym bossom stojącym na czele kartelu Los Piñas – donosi Dailymail UK.
W rezydencji The Monte Rico należącej do Jacinto i Alberto Rodríguezów znaleźli ogromną antenę służącą do komunikowania się drogą radiową z członkami gangu. Śledczy ustalili, że w dwupiętrowym budynku mogło mieszkać nawet 50 osób. Natomiast wokół znajdowało się kilka aut rozebranych na części.



Niewątpliwie służby spodziewały się tam przede wszystkim narkotyków i przetrzymywanych członków konkurencyjnych gangów. Tymczasem na terenie posiadłości natrafili także na mini-zoo.



Wśród zwierząt były m.in. świnie, jelenie, strusie, jednak największą uwagę przykuły lwy i pływające w jeziorze aligatory. Zdaniem służb drapieżniki były karmione ciałami ofiar gangu. Kartel w ten sposób miał pozbywać się śladów po morderstwach.



ZOBACZ WIDEO Z AKCJI SŁUŻ SPECJALNYCH:


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. Facebook Wtorek 24.03.2020