Gospel: 'Sprzedawanie ryb w Gdyni jest lepsze niż rap. Mniej śmierdzi' – wywiad

Staramy się być poważni. 'Staramy' to słowo klucz, ponieważ wychodzi różnie. Podczas planowania kolejnych ruchów redakcji pojawił się mały wybryk, jakim jest wywiad z Gospelem. Czy jesteśmy zadowoleni z takiej decyzji? Ani trochę. Czy zdecydowalibyśmy się na to, by ją powtórzyć? Bez wahania. Krzysiu nie powiedział nam nic szczególnego, ale tę rozmowę można zaliczyć jako jedną z ciekawszych, jakie mieliśmy przyjemność przeprowadzać.

Konrad Klimkiewicz (CKM.PL): Prace nad płytą "Szpachle, Gładzie, Kraj w rozpadzie są już na finiszu, prawda? Kiedy możemy spodziewać się premiery?

Gospel: Ja nie mam pojęcia co to znaczy "premiera", tzn. nie wiem jak to doprecyzować. Czy liczymy ją od czasu, w którym wysyłam płyty, czy od czasu wrzucenia na Youtube?

Przyjmijmy, że od czasu wrzucenia na YouTube.

To nie mam pojęcia.

Innej odpowiedzi się nie spodziewałem. To tylko jeden z problemów, a tych kłód pod nogi rzucasz fanom sporo. Jak już ktoś Cię polubi, to nie może nawet posłuchać Twoich kawałków na Spotify. Dlaczego?

Bo jestem nieogarnięty, mordo. Słuchaj, ostatnio pytał o to mój kumpel Cypis. Odpowiedziałem mu to samo, ale ten brnął dalej. Mówił, że powinienem założyć DistroKida (serwis odpowiedzialny za dystrybucję muzyki cyfrowej) i tam to wrzucić. Potem tylko miałem czekać, aż mi przeleją za to pieniądze. Założyłem konto, ale tam trzeba podpiąć jakieś konto międzynarodowe czy coś w tym rodzaju. Ja tego nie mam, więc spasowałem. Proszą mnie jednak wszyscy, bym wrzucił swoje numery na Spotify, więc w końcu się za to zabiorę, może poproszę kogoś, by mi to ogarnął. Wtedy wrzucę wszystko, co wydałem do tej pory i każdy będzie zadowolony albo niezadowolony. 

Kumpel Cypis jednak nie dograł Ci się do płyty...

Kumpel to może za dużo powiedziane. Zwyczajnie darzymy się sympatią, wchodzimy w jakieś internetowe interakcje i do tego wydaje mi się, że kiedyś mógł się mną inspirować. Z tego miejsca serdecznie go pozdrawiam, jest bardzo monotematyczny i naku*wia non stop pod łupanki, ale ma coś, czego ja nie mam, czyli timing. Zanim kobiety wyjdą protestować, to on już ma dla nich przygotowany hymn. Putin jeszcze nie wiedział, że wjedzie na Ukrainę, a ten już miał gotowy numer. 

Co do timingu... Nie sądzisz, że wyprzedziłeś scenę? Jednak na takie kawałki, jakie tworzyłeś kilka lat temu, ludzie dopiero teraz otwierają głowy.

Mordo, ja zacząłem zaczynać za późno. To jest takie pierdo*enie. Wszystko jest kwestią czasu, który poświęcisz na dalsze mielenie i sprzedawanie tych numerów. To jest tylko jedna z moich zajawek, bez której może i nie mogę żyć, ale nie jest tą jedyną. W związku z tym nie potrafię potem jeszcze wrzucać, promować tych numerów, bo bym chyba zwariował i zjadł własne włosy łonowe, a mam problemy z żołądkiem, dlatego wolę tego nie robić. 



Dalej jednak trzymam się swojego zdania. 13 lat temu kazałeś Białasowi "wąchać swoje klapki" i ludzie wzięli Cię za po*eba. Teraz gdybyś to zrobił, to pewnie też by Cię za takiego wzięli, ale odnalazłbyś spore grono odbiorców, którym by się to spodobało. 

Wątpię, że by tak było, a nawet jeśli, to trudno. Mateuszka pozdrawiam serdecznie, choć nie widziałem go 6 lat...

Dostałeś wpie*dol po tej bitwie w 2009 r.? Białas wyglądał, jakby bardzo nie rozumiał Twojego artystycznego performensu.

Nie dostałem, ale zawsze miałem wrażenie, że on miał wtedy taki okres, że nienawidził wszystkich, więc pewnie przodowałem na tej jego czarnej liście. Muszę powiedzieć jednak, że bardzo go podziwiam, bo jako jeden z nielicznych raperów przysłał mi zwrotkę natychmiast, tak z marszu. Mieliśmy zrobić kawałek, ja mu któregoś wieczora wysłałem bit i temat, a dzień później około godziny 16 miałem od niego gotową zwrotkę. Od razu po tym zapytał, kiedy to wyjdzie, a ja mu odpowiedziałem "mordo, ja nie mam nic jeszcze napisane, nie mam pojęcia co to będzie i jak ma to wyglądać". Wrócę jeszcze do Twojego poprzedniego pytania. Nie mam pojęcia, co by było gdyby. Może bym pierdo*nął wszystko i wyjechał do Gdyni sprzedawać ryby na plaży.

Zawsze to lepsza opcja, niż rap. 

Zdecydowanie. Przynajmniej mniej śmierdzi. To niegłupi pomysł, bym zagrał w nowym Asterixie gościa, który handluje śledziami. 

Pasowałbyś mi do takiej roli. Generalnie Patryk Vega powinien się Tobą zainteresować, w końcu nie wiem, czy znajdzie gdzieś lepszą postać uzależnionego od narkotyków handlarza ryb.

Patryk, dzwoń do mnie, ogarniemy to. To będzie genialna produkcja. 
Naprawdę nie chcesz próbować choćby w minimalny sposób popromować swoje kawałki? Przecież stosunkowo niewiele osób wie, że teraz wydajesz płytę. Rapowe portale milczą w Twojej kwestii, a podejrzewam, że wystarczyłaby odrobina zaangażowania.

Nie, mam to w dupie. Szczęśliwy nie jest ten, który ma dużo pieniędzy i musi o to walczyć, tylko ten, który robi coś, co sprawia mu szczęście i nic tego nie niszczy. Ja lubię robić muzyczkę i do tego się ograniczam, a cała ta otoczka mnie męczy. Musiałbym robić relacje na Instagramie, cały czas być aktywny i mieć ciągły kontakt z odbiorcami, a ja zmuszam się by raz w tygodniu wrzucić post gdzieś w mediach społecznościowych. Chociaż muszę przyznać, że czasami mam jakiś zryw i wrzucę coś tak od razu i potem jestem dumny, że się podzieliłem np. postem z martwą wiewiórką.

Ostatnio widziałem Twoją relację i jednak pojawiła się tam żywa wiewiórka.

Nie dość, że żywa, to jeszcze nakręcona na cukier. Pokazywałem jej orzechy i tego typu rzeczy i nic, w ogóle nie była zainteresowana. Wyciągnąłem ciasto z czekoladą i wariatka, cukromanka była przy mnie od razu. Pozdrawiam ją. 

Ok, zapisuję pozdrowienia: Cypis, Białas, wiewiórka...

Doprecyzujmy tylko, że wiewiórka z parku na warszawskiej Pradze. No właśnie, więc teraz jestem trochę aktywniejszy w tych mediach społecznościowych, jakieś wyświetlenia i obserwacje mi pewnie podskoczą, ale jak skończę wydawać płytę to znowu o tym zapomnę. Zresztą poza postami, tam trzeba ogarniać jeszcze jakieś opisy, reklamy itd., a ja nie wiem jak to się robi. Nawet, gdybym wiedział, to pewnie i tak bym tego nie robił, bo musiałbym skupić się tylko na tym, olewając inne zajawki, jak jeżdżenie na desce, praca w ogrodzie czy budowanie domków na drzewie. 

Czyli domki na drzewie > rap?

W tym momencie jest jednak odwrotnie, bo od kilku tygodni tylko siedzę i mielę płytę, a żadnego domku nie zbudowałem, ale wcześniej mogło być przez jakiś moment tak, jak mówisz. 

Może rozwiązaniem jest zrobienie płyty w domku na drzewie.

Chciałbym. Moim marzeniem jest napisanie płyty w domku na drzewie. Mam nadzieję, że mi się uda i to nawet niedługo, bo teraz już nad czymś pracuję.
Czyli "Szpachle, Gładzie, Kraj w rozpadzie" to nie jest ostatnia płyta? Wiesz, można snuć takie podejrzenia, w końcu jesteś już długo na scenie, ta popularność też nieco ustępuje, więc w takich okolicznościach można nieco stracić zapał.

Nie, no co ty. Chyba, że żona mi zabroni wydać kolejną płytę. Pier*ole takie gadki pt. "To moja ostatnia płyta, teraz kończę z rapem i zajmę się hodowlą perłopławów na Malediwach", by za 16 godzin wypuścić nowy kawałek. 

Ostatnio Sentino tak zrobił. Wrzucił relację informującą, że kończy z polskim rapem, by lada moment wrzucić nowy numer.

Osobiście nie znam tego gentlemana. Wiem, że jest mocno do przodu, jeśli chodzi o muzykę. Lubię też jego kilka numerów, ale mam wrażenie, że jest bardziej odklejony ode mnie i dlatego go kocham. 

Wróćmy jeszcze do płyty. Ustaliliśmy, że nie wiesz, kiedy będzie dodana na Youtube. Datę wysyłki chyba już jednak ogarnąłeś. 

Tak, panie na poczcie głównej w Warszawie musiały mocno się przygotować na moją wizytę. Długo mi zajmuje podpisywanie wszystkiego, bo na każdej płycie zawsze zostawiam coś od siebie, także jak ktoś ma gdzieś "czysty" krążek ode mnie, to może się cieszyć, bo ma prawdziwego "białego kruka". Chyba każdą płytę jakoś oznaczyłem, a jeśli jest inaczej, to szczęśliwy posiadacz powinien ją trzymać, by później sprzedać za chorą kwotę. 
Abstrahując od tego, że Twoje krążki ciężko dostać w sieci, to jak już się uda je znaleźć, sprzedawcy życzą sobie porządne kwoty. Zobacz sam, wpisuję tylko "Piski, zyski, wytryski" na pierwszym, lepszym portalu aukcyjnym i masz: 250 zł.

Ku*wa, a ja to tak tanio sprzedaję?! Chyba trzeba coś zmienić. Może i płacę panu Markowi tylko 5 zł, więc i tak na tym trochę zarabiam, ale zawsze można więcej.

Teraz na QueQuality jest ładna promocja na kilka krążków wydanych przez osoby, które gdzieś tam miały styczność z wytwórnią. Wiele z nich można dorwać właśnie za "piątkę". 

Ja w ogóle jestem fanem ostatnich ruchów Kuby. Festiwal masła mnie rozpier*olił. Co prawda ja grałem na nim już w 2014 roku, ale to trochę inny format. Poza tym, ta akcja z podwyżką biletów do 11 zł w związku z inflacją, kosmos. Co to jest za gość. Pozdrawiam go, chociaż nie lubi mojej twórczości, a przynajmniej tak słyszałem. Dobrze, w takim razie mam powody, by go szanować, bo ma dobry gust muzyczny. 

A masz jakiś lepszy kontakt z osobami ze środowiska rapowego? Bo Cypis i Kuki to jedno, ale...

Nie, z Kukim nie mam żadnego kontaktu, oczywiście poza gościnną zwrotką na mojej płycie. Uwielbiam za to jego muzykę i jak słucham jego obecnych numerów to odnoszę wrażenie, że przypomina mnie sprzed 10 lat, tylko jego teksty są jeszcze bardziej po*ebane. Teraz jak mi się dograł i sprawdzałem jego i mnie, to stwierdziłem, że jestem lamusem i cienką pi*dą, bo nie potrafię choćby w połowie rzucić czymś tak mocnym, jak on. Z tego miejsca serdecznie go pozdrawiam.

Może ja wrzucę osobny artykuł z samymi pozdrowieniami, bo trochę nam już się tego nazbierało.

Nie musisz. Jeśli chcesz, możesz ich wszystkich wypie*dolić. Tak naprawdę wszystkich ich nienawidzę i robię to tylko po to, by oznaczyli mnie na Instagramie. 

Jeszcze powiedz mi proszę, jak doszło do współpracy z Schafterem, bo nie spodziewałem się u Ciebie poważnych, szanowanych na polskiej scenie artystów.

Ja z tym gagatkiem próbuję zrobić numer od trzech albo czterech lat. Mieliśmy jednak problem z tym, by dojść do porozumienia. Najlepsze jest to, że po tym czasie okazało się, ze to było cholernie łatwe. Wysyłałem mu co jakiś czas swoje numery, ale mówił, że nie są w jego stylu i jakoś tak cały czas to odkładaliśmy, aż w końcu mówię do niego: "Słuchaj, skoro chcesz to zrobić, to jakiś mój numer musiał Ci się spodobać". Powiedział wtedy, że tęskni za czasami, kiedy chodził po Krakowie i miałem "Burubajkę" na uszach. No i od razu zrobiliśmy kawałek "Tęsknię za Burubajką".

Czyli jak planowaliście stworzyć kawałek od 3 lat, to znaczy, że tyle pracowałeś nad płytą?

Tak, nad nią zdecydowanie siedziałem najdłużej. Już rzygać mi się chciało tym całym wałkowaniem tematu...

...Więc mamy do czynienia z najlepiej przygotowaną przez Ciebie płytą, tak?

Właśnie z najgorzej przygotowaną płytą. Najlepsze są takie, które powstają w moment.

Albo i takie, które nie są wydane przez Ciebie.

Tak, to podstawowe kryterium. 3 lata pracowałem nad płytą głównie ze względu na gości. Uparłem się, że chce mieć takie, a nie inne osoby na swoim krążku, no i dopiąłem swego. 

Mam wszystko. Na dniach wyślę Ci wywiad do autoryzacji.

Przestań, nie potrzebuję tego autoryzować. Wierzę, że niczego nie spier*olisz.

O proszę, drugi raz w życiu spotkałem się z takim podejściem. Pierwszy rzucił mi tak Waldemar Kasta. Mówił wtedy, że nie ma potrzeby autoryzowania swoich słów, bo zawsze mówi tylko prawdę.

Ja za to mówię tylko kłamstwa. Nie ma powodów, by mnie słuchać.



Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / instagram @gospelgos Wtorek 28.06.2022