Halucynogenny miód - 600 złotych za kilogram

Zdobywany od stuleci z narażeniem życia. Wystarczą dwie łyżeczki, żeby poczuć się… inaczej. "Czerwony" albo "wściekły" miód powstaje w Nepalu. Kilogram może kosztować nawet 600 złotych. Zobacz jak wygląda wspinaczka po słodki nektar.

miod3.jpg

Członkowie plemienia Kulung narażają swoje zdrowie, a czasem nawet życie, żeby zdobyć różowej barwy miód produkowany przez lokalne pszczoły. By dostać się do zakładanych przez nie uli, nepalscy poszukiwacze słodkiego nektaru muszą wisieć na bambusowych linach kilkadziesiąt metrów nad ziemią.

Himalajskie pszczoły, które produkują „szalony miód” żyją na wysokich klifach i półkach skalnych, w bardzo niesprzyjających warunkach klimatycznych. Są owłosione i wielkie. Ich wiosenna dieta, która składa się, między innymi, z kwiatów rododendrona, sprawia, że produkowany przez nie miód ma właściwości halucynogenne i lekko czerwony kolor.



Tradycja zbierania miodu trwa w plemieniu Kulung od stuleci, a halucynogenne właściwości nektaru udokumentowane były już w starożytności. W wiosce oddzielonej od świata dżunglą, często jest to jedyna forma zarobku. 150 dolarów w tamtejszych warunkach to dużo. Na tyle dużo, żeby wisieć z granitowej skarpy i podbierać gigantycznym, kudłatym pszczołom plastry psychoaktywnego miodu.

Lokalsi zalecają dwie łyżeczki. „Po 15 minutach zacząłem czuć się tak, jakbym palił marihuanę” – relacjonuje David Caprara, który wybrał się do Nepalu, żeby spróbować słodkiego specjału na własnej skórze.

Zobacz też: Miód z konopi

Wzrost zainteresowania doprowadził do komercjalizacji i wyniszczającej turystyki, a populacja olbrzymich pszczół zaczęła maleć. Zbieranie miodu nie wygląda już tak, jak wyglądało od stuleci i niedługo może po prostu zniknąć.

Produkt ekologiczny, ale w Polsce i tak by go zakazali - zupełnie jak innych skarbów natury.




Dodał(a): Marek Matyjanka / youtube.com Piątek 24.07.2020