Impreza w Rudzie Śląskiej. "Nie obchodzą ich zakazy"

W czasie pandemii wjazd policji na imprezę wcale nie oznacza, że było za głośno. Wystarczy, że w ogóle zorganizujesz zabawę, a możesz spodziewać się wizyty mundurowych. Oraz spotkania z prokuratorem.
policja

Dość boleśnie przekonali się o tym imprezowicze z Rudy Śląskiej, którzy złamali zakaz Ministerstwa Zdrowia dotyczący organizowania imprez. O tym, że zabawa trwa w najlepsze, policję zaalarmowali sąsiedzi, których zaniepokoiła muzyka dobiegająca z jednego z klubów w dzielnicy Bielszowice.

CZYTAJ TAKŻE: POSEŁ PIS PRZERWAŁ KWARANTANNĘ I ZROBIŁ IMPREZĘ NA 250 OSÓB

Funkcjonariusze interweniowali czterokrotnie: o 21, 22, 23 i o 1:20. Za każdym razem rozmawiali z osobą zarządzającą klubem, nie udało im się jednak ustalić, czy kobieta była również jego właścicielką. Podczas ostatniej wizyty służb, organizatorka imprezy powiedziała, że nie obchodzą ją zakazy i nikt nie ma zamiaru kończyć imprezy. Policjanci spisali dane 25 uczestników zabawy i przekazali sprawę prokuraturze.

Podstawą do takiej reakcji służb było piątkowe rozporządzeniem, na mocy którego wszystkie restauracje, puby, bary i kluby muszą pozostać zamknięte aż do odwołania. Za złamanie takiego zakazu grozi odpowiedzialność karna wynikająca z Kodeksu Karnego art. 165., paragraf 1., punkt 1.:

Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach: powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej, (...) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Może się więc okazać, że śląscy imprezowicze, będą mieli najdłuższego kaca w życiu.


ZOBACZ GALERIĘ: GWIAZDY Z KORONAWIRUSEM. ZARAZA NIE OSZCZĘDZA NIKOGO 



Dodał(a): Adam Barabasz / fot. iStock Środa 18.03.2020