Instagramowe oszustki

Jak za około 1 000 złotych stać się influencerem, czyli osobą, której marki płacą za promowanie ich produktów? Sprawdziła to jedna z agencji wyspecjalizowana w koordynowaniu kampanii takich osób i instytucji.
instagramerki-oszustki.jpg

Agencja Mediakix postanowiła obnażyć środowisko influencerów instagramowych. To osoby, które na swoich zdjęciach upychają produkty różnych marek w zamian za wynagrodzenie. I właściwie nie powinno się już używać określenia „influencer”, bo oznacza ono wpływanie na innych, sugestie zakupowe, a to, co obecnie obserwujemy, to mało wyrafinowana reklama. Bo ciężko jest nazwać naturalnym polecaniem produktów obrazek, na którym modelka wije się w skąpym outficie wokół worka z karmą dla kotów albo gdy okazuje się, że 99,9% zdjęć na instagramie, opatrzone jest znacznikiem jakiejś marki. Nawet gdy pokazuje się nago na białym tle.

Obstawiam, że niektórzy z influencerów wysyłali już swoje propozycje działań reklamowych do dostawców wody, energii elektrycznej i deweloperów budynków mieszkalnych. Bo jedzenie, ubrania i kosmetyki już od dawna mają zapewnione.

Rynek influencerski wyceniany jest na miliard dolarów, a do 2019 roku ta wartość ma się podwoić! Oznacza to olbrzymi tort, w którym każdy chce zatopić zęby. Albo przynajmniej włożyć palec w krem. W przypadku najbardziej wpływowych osób, które mają wielomilionowe rzesze klikających fanów, jeden post może kosztować kilkaset tysięcy dolarów, a niektóre kampanie opiewają na kwoty siedmiocyfrowe. Te wizje kuszą nieuczciwych użytkowników, by oszukiwać i bazę wyznawców sobie kupować.

ALEXA RAE:


10 – 30 złotych kosztowało agencję pozyskanie 1 000 fake`owych fanów. Kolejne wydatki dotyczyły konkretnych postów – na około 40 groszy wyceniony był „lewy” komentarz, a „sztuczni fani” w ilości 1 000 to znów 10 – 30 złotych. Ta metoda sprawdzi się raczej u początkujących instagramerów, kiedy naturalne przyrosty nie są aż tak dynamiczne. Tym sposobem napompowali dwa konta:
1) calibeachgirl310 (50 000 obserwujących) – za tym profilem stała wynajęta modelka, której jednego dnia zrobiono obszerną sesję, by mieć zdjęcia do publikacji na najbliższe tygodnie. Nazwano ją Alexa Rae i osadzono ją w Santa Monica w stanie Kalifornia. To dało idealne tło dla wrzucanych fotek.
2) wanderingggirl (30 000 obserwujących) – tu „właścicielka” pozostała tajemnicza, bo na żadnym z jej kilkudziesięciu postów nie pokazano jej twarzy. Foty pochodziły z banków zdjęć i przedstawiały rzekome prace Amandy Smith oraz jej sylwetkę utrwaloną z tyłu.

AMANDA SMITH:


Po rozkręceniu kont, marketingowcy wysłali propozycje współpracy do różnych firm. Alexa dostała oferty od marki stojącej za kostiumami bikini oraz od producenta żywności, a Amanda od tego samego producenta i firmy alkoholowej. Tym oto sposobem trzy firmy niezbyt ogarniające social media, wyrzucałyby pieniądze w błoto. Ale sądząc po jakości contentu na niektórych polskich kontach i ilości znaczników, rodzimi spece od reklam, są również daleko w lesie – gdzieś między Naszą Klasą, a Gronem.




Dodał(a): Paweł Jaśkowski / fot.: FOT.: instagram.com/wanderingggirl, instagram.com/calibeachgirl310 Poniedziałek 28.08.2017