Jak kiedyś bawili się w Katowicach? Fragmenty 'Za drinem drin. Perypetie hip-hopowej wytwórni RRX'

Nie oszukujmy się – często historie o kilkudniowych melanżach z narkotykami, morzem wódki i niekończącą się zabawą brzmią jak coś całkowicie nieprawdopodobnego. Dla ekipy z RRX za to dawniej to była codzienność. Chłopaki wiedzieli, jak mają wyglądać imprezy, a 'przy okazji' tworzyli muzykę, która zapoczątkowała polski hip–hop. O tym, jak to wyglądało z ich perspektywy, dowiecie się z książki 'Za drinem drin. Perypetie hip-hopowej wytwórni RRX'. Poniżej znajdziecie kilka fragmentów.
Tede Jeff Koncert_a.jpg

Katowice nocą

Wyjechaliśmy dwa dni przed święconką. Mieliśmy wrócić właśnie w sobotę. Ale okazało się, że to wyjazd z przygodami, jeden z wielu. Poszukiwacze zaginionej grudy, czyli ja, Borixon, Tede i Kleif, ruszyli beemką 535 z Warszawy. Najpierw, żeby zagrać koncert w Gliwicach. Wtedy Gibon Skład nagrywał u IGS-a.

Siedzieliśmy w samochodzie pod klubem. W środku razem ze mną był lokalny i bardzo znany artysta. Posypałem ziomkowi. Na płycie kompaktowej rozkruszyłem tłuste węgorze. Borixon nas przyciął:

– Co kurwa, następnego rapera chcesz koksem kupić? He, he, he. Borja mnie rozszyfrował. Wstyd mi było cokolwiek zaproponować. Ale że na wyjazd wzięliśmy dyszkę tematu, to i tak wreszcie świętowałem z każdym. „Baunsuj w Europie, baunsuj na świecie, baunsuj na Marsie, gdziekolwiek chcecie”. Joł. Wąchałem z każdym. „To jest zagłębie hip-hopu – Katowice. A to, czego słuchasz, to Alchemia”. Najebany Joka coś do mnie kwiczał. Pamiętam jak przez mgłę, że w pomieszczeniu obok śpiewał: „Plusss i minus to jedyne…!”. Pijacki bełkot. Nie reagowałem. Siedzieliśmy i wąchaliśmy przed klubem. Wreszcie też poszedłem najebać się wódką.

Ostatnią grudę wcisnąłem w spodnie. Southpole, z takimi ozdobnymi zamkami na kolanach. Sama końcówka, z półtora grama.
Jak wyszliśmy z imprezy, to już mieliśmy grubą fazę. Jajonasz mówi:
– Chcesz zobaczyć, jak się Katowice bawią? To pokażę ci, jak się Katowice bawią.
Wywracanie maluchów na plecy. Pięciu, sześciu. A może jedenastu? Zawsze wydawało mi się, że tych maluchów było w chuj dużo. To była stara dzielnica, taki klub jakieś cztery kilometry od centrum. Maluchy, duże fiaty, polonezy. Żadnego nowatorstwa. Nasza beemka bardzo dobrze się prezentowała.
– To co, chcesz zobaczyć, jak się Katowice bawią?
– Chcę.
– No to patrz.
Podchodzili do malucha. Bujali, bujali i bujali… i na grzbiet. I następny. Wszyscy: „Uaaa!”. Patrzyłem i dopingowałem. Następnego na dach. I następnego! Latające, obracające się fiaty. Było bardzo wesoło, takie tam mieli zabawy. I jeszcze raz! To nie trwało pięciu godzin, wszystkie robione były sprawnie. Ale ostatni maluch został wypierdolony przy właścicielu. Na zegarze trzecia czterdzieści. Facet stał przy kamienicy, palił papierosa. To przeważyło. Akcja nabierała tempa. Jak jechaliśmy tramwajami dalej się bawić, to w centrum czekała już na nas policja. Na miejscu siedem radiowozów. W tym tramwaju jeden typ ściągnął spodnie i biegał z fujarą na wierzchu. Byłem w szoku. Taki miał styl, chory człowiek. Krążyły historie, że na imprezie nasrał komuś do łóżka. Teraz zawinęli nas wszystkich na sankcję.

Izba wytrzeźwień, a następnego dnia przesłuchania. Każdy mówił co innego! Nikt nie wiedział co, gdzie i jak! No po prostu tak się chłopaki bawili, pozdrawiam Katowice! Po prostu wszyscy byliśmy za bardzo pijani.

(...)

Grudzień, dziewięć dni po rocznicy stanu wojennego. Jedziemy z Jackiem po pieniądze za płyty. My mamy towar, a oni becel. Zawieźliśmy je, wzięliśmy grube siano.

Wracamy. Mamy gotówkę i pół torby koksu. Trzecia nad ranem. Jest zjazd, parking. Niechcący wjeżdżamy pod prąd. Zatrzymujemy się na drodze równoległej do głównej. Rozkruszamy wszystko na frisbee. Już mieliśmy wciągać, kiedy w tylnym lusterku 4runnera pojawiły się policyjne światła. Słychać krótki, charakterystyczny sygnał dźwiękowy „iłu, iłu”. Wszystko wylądowało na podłodze. Na tego 4runnera odkładałem Jackowi przez sześć czy osiem miesięcy.

To oczywiście nie wszystko. Jeśli chcesz przeczytać więcej historii, 13 października odbędzie się premiera książki. Zamów w przedsprzedaży tutaj.

Zrzut ekranu 2021-10-8 o 16.10.53.png


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: archiwum Krzysztofa Kozaka Piątek 08.10.2021