Kaczyński jest gejem? Tak twierdzi Piński. Polityk go pozwał

Jarosław Kaczyński raczej nie należy do osób, które wyjątkowo przychylnie opowiadałyby się za związkami homoseksualnymi. Okazuje się, że takie podejście może mieć drugie dno – przynajmniej tak twierdzi redaktor Piński. Sprawa będzie miała swój finał w sądzie, ale wydaje się być bardziej zawiła, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
kaczynski.jpeg

Dziennikarz pozwany przez Jarosława Kaczyńskiego już 6 września stoczy walkę przed Sądem Okręgowym w Warszawie o rzekome pomówienie. Jan Piński był redaktorem naczelnym „Uważam Rze” do 2015 roku. Obecnie twórca materiałów śledczych trafia do swoich odbiorców przez serwis YouTube. Jedna z publikowanych przez niego treści dotyczyła samego Prezesa. W filmie, Piński opowiada o wieloletnim związku Jarosława z Piotrem Polaszczykiem, oficerem Wojskowych Służb Informacyjnych. Za przedstawienie rzekomej informacji o tym, że Jarosław Kaczyński jest gejem, już we wtorek czeka go rozprawa.



W ramach odszkodowania za „pomówienie” dziennikarz może być zmuszony do przeprosin i przekazania kwoty 10 tys. złotych na cele charytatywne.

Mimo to Jan Piński podchodzi do wygranej z wielką pewnością. Zebrane przez niego materiały dowodowe popiera swoimi wypowiedziami wiele osób publicznych, między innymi Lech Wałęsa. Ten już ponad 30 lat temu miał zapraszać na swoje urodziny „Lecha Kaczyńskiego z żoną i Jarosława z mężem”. Tę kontrowersyjną wypowiedź Wałęsa potwierdził dwukrotnie - po raz pierwszy w programie telewizyjnym Sekielskiego w 2006 roku, po raz drugi niedawno. „Zdania nie zmieniłem do teraz. Jak sąd mnie zobowiąże do podania szczegółów, to je zdradzę”- dodaje prezydent w najnowszej wypowiedzi. 

Dodatkowo na świadków powołani zostali politycy: Janusz Palikot, były wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, Robert Biedroń czy sam Piotr Polaszczyk -sugerowany partner prezesa. Według pozwanego dziennikarza opublikowane materiały uczyniły Kaczyńskiemu przysługę w postaci „wyzwolenia z lęku”. Od teraz, czyni to mężczyznę wolnym od możliwości szantażu ze strony innych polityków. Niezależnie od wyniku rozprawy mamy nadzieje, że kwota wymagana na cele charytatywne nie wesprze działań Fundacji Kornice. Jeszcze wtedy kolejny nieprzychylny dziennikarz mógłby zapytać - Jarku „Gdzie są te dzieci?”.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: youtube Niedziela 04.09.2022