Kompania w ogniu
L JAK LOCALS
Tak określaliśmy tubylców. Nastawienie miejscowej ludności
jest bardzo ważne, więc zawsze staraliśmy się pomagać lokalsom. Wystarczy, że
wyciągniesz wóz z pobocza, a już masz kilku nowych przyjaciół. Bardzo łatwo
można poznać, czy w danej wiosce nas lubią, czy nie. Jak lubią, to do nas
machają, jak nie lubią, to rzucają kamieniami w wozy i pokazują podeszwy. Ich
pokazanie to po afgańsku "puszczenie fucka". Rozmawialiśmy kiedyś ze
starszym jednej z wiosek. Pytamy, czy wie, o co jest ta wojna. A on, że od 20
lat nie wie. Afgańczycy chcieliby spokojnie żyć: uprawiać ziemię, hodować owce,
krowy i wielbłądy. Nie są szczęśliwi, że ciągle są u nich jakieś obce wojska,
ale na pewno większość Afgańczyków nie popiera Talibów. Gdyby tak było, to
każdy nasz wyjazd kończyłby się zadymą, a tak nie jest. Talibów popierają ci,
których zastraszono.
N JAK NOKTOWIZOR
Konieczność. Na nocnej warcie siedzisz na wieży przez cztery
godziny z noktowizorem na oczach i widzisz to, czego nie widzą inni. Dużo można
zauważyć. Raz o 2 w nocy wartownik zobaczył, że jakiś facet kopie dołek koło
drogi, kilkaset metrów od bazy. Jak nic – zakłada ładunek wybuchowy. Amerykanie
wysłali tam samolot bezzałogowy. Okazało się, że facet kradnie wodę
wieśniakowi, który miał sąsiednie pole. Zakopywał jego kanał i puszczał wodę do
swego.
O JAK OSTRZAŁ BAZY
Jak leci pocisk z moździerza, słyszysz gwizd i bum. Jak
rakieta – tylko bum. Gdy usłyszysz sygnał zagrożenia, masz wszystko rzucić i
bez względu na to, co robisz, biec do schronu. Powinieneś wziąć ze sobą broń,
kamizelkę, hełm i łączność, ale jak atak zastał cię na kibelku lub pod prysznicem,
nie masz na to czasu. Zdarzało się, że ktoś tkwił w schronie w samym ręczniku.
Najgorsze jest to, że w czasie ostrzału nie możesz nic zrobić. Nie odpowiesz
ogniem, nie obronisz się. Możesz liczyć tylko na szczęście.
P JAK PAPIER DO DUPY
Nie ma żartów, taka sprawa też ma znaczenie dla misji.
Zdarzyło się, że lokalni usługodawcy czyszczący sanitariaty przez parę dni nie
dokładali papieru. Kończy się zapas chusteczek i co? Radź sobie, człowieku.
Przez pewien czas to był poważny problem.
R JAK RUTYNA
Rutyna zabija. Podczas zadania cały czas musisz być
skupiony, myśleć, mieć oczy dokoła głowy. Nie wolno uwierzyć, że jeśli dotąd
nic się nie wydarzyło, to nie wydarzy się już do końca. Gdy uwierzysz, źle z
tobą. Dość, że przeoczysz jakiś szczegół i może dojść do tragedii.
JAK ROSOMAK
Nasza duma. Zazdroszczą nam ich nawet Amerykanie. Rosomak
zapewnia ochronę i dysponuje potężną siłą ognia. Armata w minutę może
wystrzelić 200 pocisków kaliber 30
mm. Do tego mamy karabin maszynowy 7,62 mm. I co ważne: przed
Rosomakiem trudno się ukryć. Jego kamera termowizyjna wychwytuje obiekty o
temperaturze zaledwie 15 stopni Celsjusza. Dlatego Talibowie nazwali
Rosomaka "zielonym diabłem widzącym w nocy".
S JAK STRACH
Nie ma żołnierza, który się nie boi. Wiemy, co nam grozi.
Ale nie można o tym cały czas myśleć. Trzeba skupiać się na zadaniach, ufać w
umiejętności własne i kolegów. Masz zrobić swoje i bezpiecznie wrócić. A jeśli
już dojdzie do wymiany ognia, to nie ma czasu, żeby się bać. Myślisz o tym, by
przeżyć. Działasz jak automat, jak robot. Przypomina ci się, czego uczyłeś się
przez kilka lat, reagujesz odruchowo: meldujesz, identyfikujesz cele,
strzelasz. Dopiero po wszystkim, gdy schodzi z ciebie adrenalina, pojawia się
myśl: strzelali do nas, chcieli zabić. I tyle: każdy, jadąc tu, wiedział, że
znajdą się tacy, którzy będą chcieli nas zabić.
JAK SENS
Nie wnikamy w politykę, nie gadamy, czy nasza obecność w
Afganistanie ma sens. Jesteśmy w pracy. Jedni chodzą do biura, inni do fabryki,
nasza praca to patrole, konwoje, ochrona bazy. Mamy zadania i wykonujemy je.
Koniec, kropka.
Ś JAK ŚMIERĆ
Zwykle w okularze celownika termowizyjnego widać tylko, że
ktoś pada i stygnie. Nie ma co rozpamiętywać, bo strzelamy, by nie dać się
zabić. Rozpamiętywanie śmierci kolegów też nie ma sensu. Na naszej zmianie
zginął Grzesiek Politowski. Wczoraj jeszcze razem jedliśmy kolację, a dziś go
nie ma. I już nie będzie. Każdy myśli: to mogłem być ja. Ale życie toczy się
dalej. Trzeba wrócić do zadań, jechać na patrol.
Z JAK ZASADZKA
Pewnej nocy weszliśmy w worek. W jednej z wiosek zaatakowano
nas z trzech stron. Hardkor! Ostrzeliwali nas z karabinów maszynowych, mieli
granatniki, próbowali podchodzić. Odpowiedzieliśmy ogniem. Po godzinie było po
wszystkim, bo termowizja to potęga. W bazie technicy wydłubali z kół pociski
kal. 5,45 i 7,62 mm.
Zebrała się ich kupka. W zasadzce najważniejsze to nie wpaść w panikę, nie
walić na oślep. Masz znaleźć złego faceta z karabinem i sprawić, że nie będzie
już do ciebie strzelał.
CZYM DYSPONUJEMY W AFGANISTANIE
-90 samochodów terenowych Humvee
-80 transporterów opancerzonych Rosomak
-20 transporterów opancerzonych Cougar
-5 samobieżnych armatohaubic Dana kal. 152 mm
-4 ciężkie śmigłowce bojowe MI–24
-4 śmigłowce transportowe MI–17