Koń w samolocie pasażerskim

Widok, który ukazał się oczom pasażerów lotu American Airlines po wejściu na pokład sprawił, że nikt nie miał pewności, czy znajduje się w odrzutowcu, czy też na planie filmu Monty Pythona.

pexels-photo-723240.jpeg


fot.: Pexels.com

Wchodzących do samolotu lecącego z Chicago do Omaha w stanie Nebraska zamiast stewardessy na pokładzie powitał… koń! Jak się okazało, należał on do kobiety, dla której stanowił tzw. wsparcie emocjonalne Dlaczego właśnie taki wybór? Otóż podróżująca miała uczulenie na psią sierść, natomiast kucyk nie tylko działał kojąco na jej nerwy, ale też nie powodował kataru. Choć właścicielka poprosiła załogę i pasażerów o niezaczepianie jej pupila, to tuż po lądowaniu w sieci pojawiły się zdjęcia zadowolonej obsługi, włącznie z pilotami, którzy obejmują kucyka. Z relacji wynika, że zwierzak imieniem Flirty spokojnie drzemał, niezrażony całym zamieszaniem.
Jakim cudem nie możesz wnieść na pokład butelki wody mineralnej, ale możesz wprowadzić do samolotu kucyka? Okazuje się, że amerykańskie przepisy zezwalają na przewóz niemalże wszystkich zwierząt, którym nadany został status ESAN (ang. emotional support animal). Jeśli tylko uzyskasz odpowiednią dokumentację, to - jak mówią Amerykanie - sky is the limit. Choć mogłoby się wydawać, że możliwości są nieograniczone, to niejednokrotnie klienci linii lotniczych przekraczają granice zdrowego rozsądku i są odprawiani z kwitkiem. 

W ubiegłym roku hitem internetu stała się artystka o pseudonimie Ventiko, która chciała się dostać na pokład samolotu z żywym pawiem. Chociaż ptak spełniał wymogi formalne, a nawet miał wykupione własne miejsce, to obsługa lotniska w Newarku uznała, że zwierzę nie odpowiada kryteriom dotyczącym wymiarów i wagi.  W tym przypadku linia stanęła w obronie swoich pracowników, natomiast odmowa przewozu konia lub kuca może skutkować nałożeniem wysokiej kary. Wynika to z faktu, że od sierpnia bieżącego roku zwierzęta te traktowane są - w świetle amerykańskiego prawa - na równi z psami towarzyszącymi.  

I choć w Stanach nikogo nie dziwią podróżujące na kolanach świnki wietnamskie, indyki, czy gęsi, to w Europie sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Na pokład zabierzesz ze sobą psa-przewodnika w dowolnym rozmiarze lub małego psa bądź kota, który zmieści się w specjalnym transporterze. Tutaj ciekawostką jest, że oprócz tych dwóch typowych zwierząt domowych, możesz zabrać ze sobą tchórzofretkę. O ile tylko poczujesz taką potrzebę. 




Dodał(a): Adam Barabasz Poniedziałek 02.09.2019