Koniec z anonimowością policji podczas protestów. Będzie można łatwiej rozpoznać bandytów w ich szeregach

Podczas zeszłorocznych marszów organizowanych przez Strajk Kobiet, czy pokojowych protestów obrońców klimatu, niektórzy policjanci wielokrotnie znacznie przekroczyli swoje kompetencje. Wśród funkcjonariuszy znalazło się wielu bandytów, którzy usprawiedliwiali agresję mundurem. Większość spraw umorzono, głównie przez brak możliwości identyfikacji policjanta. Teraz ma się to zmienić.
iStock-1094543726.jpg

Policjanci podczas demonstracji będą teraz mieli obowiązek posiadania identyfikatorów. Reporterzy Radia RMF FM dotarli do informacji o rozważaniach rządzących na temat tego, czy będą one w postaci tradycyjnych tabliczek przypiętych do mundurów, czy taśmę z nazwiskiem funkcjonariusza.

Dodatkowo istnieje jeszcze opcja, że zamiast danych osobowych, będą mogli mieć na takich identyfikatorach numer legitymacji, by w ten sposób szybciej ich znaleźć. Takie rozwiązanie ma pomagać w rozpoznawaniu stróżów prawa, którzy podczas imprez masowych dopuszczają się agresji i przekroczenia uprawnień. 

Wielu funkcjonariuszy, mimo takiego zachowania, nadal pozostaje bezkarnych i nie ma możliwości, by ich zidentyfikować. Przykładowo nie wiadomo, który z policjantów podczas marszu narodowców okładał pałką na oślep jego uczestników. Pełne umundurowanie i kaski zupełnie uniemożliwiają stwierdzenie, kto jest odpowiedzialny za takie zachowanie.

Patrząc na to, że niektórzy funkcjonariusze idą na służbę wyłącznie po to, by się wyżyć, zapewne będą oni szukać sposobu na ominięcie przepisu. Podczas masowych protestów i tak ciężko będzie dokładnie przypilnować, który z nich stosował się do nowej reguły. Zawsze może wytłumaczyć się tym, że "zgubił" identyfikator. Chyba, że uda się znaleźć sposób na to, by na stałe przyczepić je do munduru. 


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Czwartek 29.04.2021