Licencja na chlanie – zdaniem naukowców James Bond jest alkoholikiem

I to wcale nie tylko dlatego że 007 pije już od 60 lat. Bond w każdym filmie i książce pije po prostu mnóstwo – jak zawodowy moczymorda.
bonddrink-featjpg.jpg

Najsłynniejszy szpieg świata nie tylko zdaje się być odporny na kule, upadki z dużych wysokości i wybuchy, ale i na skutki nadużywania alkoholu. Bo chyba niewiele kultowych postaci kina czy literatury wlewa w siebie podobnie duże ilości gorzały zupełnie bez konsekwencji. 

Z najnowszych badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w Otago w Nowej Zelandii i Uniwersytetu w Oxfordzie w Wielkiej Brytanii wynika bowiem, że James Bond to zawodowy alkoholik, któremu czasem zdarza się wypić nawet więcej, niż wynosi dawka śmiertelna.

W pracy zatytułowanej „Licence to swill” (w luźnym przekładzie: „licencja na chlanie” – red.) badacze wzięli na warsztat wszystkie 24 filmy o 007 i wyliczyli, że Bond łącznie pił alkohol 109 razy, co daje średnią nieco ponad 4,5 razu na jeden film. Najwięcej drinków – sześć – najsłynniejszy szpieg świata wypił w „Quantum of Solace”, co odpowiadało 24 jednostkom alkoholu, a więc dawce, która zabiłaby większość ludzi. To jednak nic w porównaniu z aż 50 jednostkami, które zdaniem naukowców Bond wypił w jednej z klasycznych książek Iana Fleminga.



Ale chlanie ponad miarę to jedno. Zupełnie czymś innym jest jeszcze to, co Bond wyczynia po wódzie. A robi tego naprawdę dużo: od walki wręcz i uczestnictwa w pościgach (nie tylko samochodowych), przez hazard, ekstremalny wysiłek fizyczny, aż po kontakt ze śmiertelnie niebezpiecznymi zwierzętami (skorpiony, węże, waran z Komodo) i obsługiwanie skomplikowanych maszyn (np. panelu sterowania kompleksu nuklearnego).

W prawdziwym życiu Bond nie przeżyłby więc nawet jednej akcji, o ile w ogóle zostałby do jakiejkolwiek dopuszczony w testach medycznych MI6. Te wykazałyby „kłopoty z wątrobą, ogólny zły stan zdrowia oraz uzależnienie od alkoholu i innych substancji”. Ale nawet jeśli Bond to zawodowy pijak, to co z tego? Przecież i tak go będziemy kochać.


Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. screen YouTube Wtorek 11.12.2018