Marcin Dorociński nowym Wokulskim. Czy nowa ekranizacja "Lalki" to zamach na świętość?

W rolę "ulubieńca" licealistów, czyli Stanisława Wokulskiego, wcieli się Marcin Dorociński - wciąż jedno z najgłośniejszych i najbardziej kasowych nazwisk na polskim podwórku. Pojawił się w wielkich zagranicznych produkcjach (“Gambit Królowej” czy “Mission Impossible - Dead Reckoning”), a filmy takie jak “Róża” czy “Pitbull” zapewniły mu nad Wisłą status gwiazdy. Nikomu zapewne nie trzeba tłumaczyć, że Wokulski jest jedną z najważniejszych postaci polskiej literatury. Wielowymiarowy, wierzący w ideał miłości i targany złudnym romantyzmem jest postacią o wielkim ciężarze gatunkowym. Ciężarze, z którym gorąco w to wierzę, Dorociński sobie poradzi.
Nowe początki staregoDlaczego nastała moda na ekranizacje znanej nam powszechnie literatury? Cytując Tadeusza Sznuka - nie wiem, choć się domyślam. Nie sugeruję, że było to główną motywacją twórców, ale filmowym adaptacjom sprzed około 25 lat pomagał fakt, że tworząc film na podstawie lektur, za znaczną część dochodów odpowiadały tłumnie wybierające się na film wycieczki szkolne. Seans “W pustyni i w puszczy”, “Quo Vadis” czy “Ogniem i mieczem” był w wielu szkołach obowiązkiem. Dziś, w dobie wszechobecnego streamingu, kina coraz częściej świecą pustkami. Dlaczego Polska i świat decydują się kręcić to, co już nakręcone było? Myślę, że przyczyny są dwie. Po pierwsze, zawodowi scenarzyści borykają się z pewną skończonością materiału. Nie, jeżeli chodzi o same historie, ale schematy. A przyczyna druga jest jeszcze bardziej prozaiczna - chodzi o grę na pewnego rodzaju sentymentach. Dobrze wspominany przez pokolenia “Znachor” w nowej wersji został obejrzany w dużej mierze z czystej ciekawości.
Czy wchodzimy tutaj w szarganie świętości? Netflixowy “Pan Samochodzik i templariusze” z 2023 roku była już piątą adaptacją Nienackiego i trzeba szczerze uznać - adaptacją nieudaną. Podobnie było z nową “Akademią Pana Kleksa”. Za to “Chłopi” w nowej odsłonie to przepięknie zrobiona produkcja i hołd dla twórczości Reymonta. “Znachor” osobiście podobał mi się bardzo, ale nigdy nie przebije produkcji Hoffmana z 1981 r. Czy te filmy grają na sentymentach? Tak. Czy to jest złe? Uważam, że nie, a każda z wyżej wymienionych ekranizacji znalazła swój styl przekazu, mniej lub bardziej udany.
Tak kręci Zachód, więc próbujemy tak kręcić i my. Nie zliczę brytyjskich filmowych adaptacji Szekspira, które były gniotami. Powstały jednak również perełki, które obejrzeć trzeba. “Hrabia Monte Christo” miał kilka udanych francuskich i amerykańskich adaptacji, ale ta najnowsza z 2024 roku dla wielu będzie najlepsza. Jeżeli Kawalski nakręci kolejną ekranizację “Lalki”, to będę trzymał kciuki, żeby to była ta najlepsza. Ale jeżeli wyjdzie z tego potworek, to jako pierwszy zjadę go od góry do dołu.
Zdjęcia do nowej “Lalki” rozpoczną się w sierpniu tego roku, a premiera filmu zaplanowana jest na rok 2026.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Pan Irek z Chorzowa i siła internetu. Jak stał się najbardziej popularnym taksówkarzem w Polsce?

Właśnie ruszyła sprzedaż preorderu najnowszej płyty Quebonafide. Album „Północ/Południe” jest dostępny w dwóch wersjach!

Żeby wejść na Pornhuba, trzeba będzie się… wylegitymować

Czy polska policja ma braki w wyposażeniu? Hełm patrolującego policjanta stał się memem

"Północ/Południe" właśnie wjechała na platformy streamingowe. Sprawdź najnowszą płytę Quebonafide!