Masturbował się podczas wideokonferencji. Dziennikarz skończył… na bruku

Masturbacja nie popłaca, a już na pewno nie w pracy. Przekonał się o tym popularny dziennikarz, który onanizował się podczas wideokonferencji. Redakcja, w której pracował, zdecydowała, że za takie przewinienie musi opuścić jej szeregi.
masturbCJA.jpg
Praca bywa stresująca. Z tego względu niektórzy podczas przerwy biorą do ręki papierosa i palą go w towarzystwie współpracowników, oddając się rozmowom na temat wkurzającego szefa i koleżanek z działu księgowości. Ten dziennikarz, żeby spuścić z siebie nieco pary, złapał za cygaro z wąsem.

Jeffrey Toobin, redaktor amerykańskiego tygodnika "The New Yorker", podczas krótkiej przerwy w wideokonferencji zaczął się masturbować. Pech chciał, że publicysta zapomniał wyłączyć kamerkę, przez co jego “ostrzenie ołówka” zobaczyli wszyscy połączeni współpracownicy.

Nieraz już pisaliśmy, że autoerotyzm ma wiele pozytywnych stron i hartuje organizm. Niestety nie sprawia, że stajemy się odporni na zwolnienie z pracy. A tak stało się właśnie w przypadku dziennikarza. Ten na początku został jedynie zawieszony, ale redakcja zdecydowała, że musi pożegnać się z ciepłą posadką.

Sprawdź: Oznaki, że masturbujesz się zbyt często

O rozstaniu „New Yorkera” z Jeffreyem Toobinem poinformował pracowników Stan Duncan, dyrektor personalny w Conde Nast. Wytłumaczył, że to konsekwencja postępowania wyjaśniającego, które przeprowadziła firma. “Przykładamy dużą uwagę, żeby wzmacniać otoczenie, w którym każdy czuje się szanowany i przestrzega naszych standardów zachowania” – podkreślił.

Zwalony ze stołka dziennikarz potwierdził, że po 27 latach pracy w „New Yorkerze” opuszcza redakcję. “Zawsze będę kochał to czasopismo, tęsknił za moimi kolegami i czytał ich teksty” – podkreślił.


Toobin rzeczywiście musi bardzo kochać swój były już magazyn. W końcu potwierdził to nie tylko w wypowiedzi na Twitterze, ale także oddając się autoerotyzmowi w godzinach pracy. Dziwne tylko, że nie wykorzystał jego papierowych stron do zasłonięcia kamery.


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. istock Piątek 13.11.2020