Miszel:'Po premierze albumu planowałem zrobić sobie przerwę, ale nie potrafię przerwać pracy w studio' – wywiad cz. 2

Z Miszelem mieliśmy okazję porozmawiać kilka miesięcy temu, chwilę przed festiwalem Fresh n Dope we Wrocławiu. Wtedy jednak nie mógł nam zbyt wiele powiedzieć na temat projektu, który kilka dni temu miał podwójną premierę. Poza zapowiadanym "No Face", pojawiła się jego druga część. Spotkaliśmy się więc ponownie, tym razem po wszystkim, by Michał opowiedział nam o tym, jak powstawał cały projekt.
Zrzut ekranu 2022-05-11 o 22.39.30.png

Konrad Klimkiewicz (CKM.PL): Gdyby się okazało, że cały projekt nad którym pracowałeś, ogranicza się wyłącznie do "No Face", to po hucznych zapowiedziach zostawiłbyś fanów z ogromnym niedosytem.

Miszel: Myślę, że tuż po wysłaniu preorderów pojawiło się kilka znaków, które mogły naprowadzić odbiorców na dalszą część projektu. 

Nie masz tak, że po wypuszczeniu tych 22 utworów, teraz nie możesz już patrzeć na mikrofon? W końcu pracowałeś nad albumem przez kilka ostatnich miesięcy, ileż można siedzieć w studio...

Rzeczywiście planowałem sobie zrobić przerwę, ale musiałem jeszcze dograć kilka zaległych zwrotek, które obiecałem, a wcześniej nie mogłem zrealizować ze względu na pracę nad swoim projektem. Wywiązuję się z tego, ale głód nagrywek pozostał, więc dalej będę pracować nad numerami, ale już spokojniej, bez ciśnienia. Teraz skupiam się także na graniu, bo rozpoczęliśmy sezon koncertowy. 

Właśnie, szykuje się jakaś większa trasa w związku z premierą płyty?

Mam przed sobą kilkanaście występów częściowo sygnowanych albumem, ale nie jest to solowa trasa bezpośrednio związana z płytą. Informacje o wszystkich koncertach można znaleźć na moich mediach społecznościowych.



Widziałem też, ze pojawiło się wiele pretensji po włączeniu do sprzedaży drugiej części projektu, czyli "No case". Osoby, które zamówiły wersję deluxe, zaczęły czuć jakąś niesprawiedliwość ze względu na to, że coś, co miało być limitowane, pojawia się w dystrybucji. Czy ukryte płyty w wersji deluxe różnią się wyglądem od tych, które obecnie można zamówić na QueQuality?

Wiesz co, teraz słuchacze są nastawieni na pakiet limitowanych dodatków, a muzyka schodzi na plan dalszy. Jak zamawiasz jakąś droższą wersję, to ma to być happy meal z przeróżnymi zabawkami (śmiech). Płyty dodawane do wersji deluxe zdecydowanie różniły się od tych, które obecnie można kupić, także kolekcjonerzy i osoby, które gdzieś tam bardziej starają się mnie wesprzeć właśnie w taki sposób, mogą być spokojne – płyta z wersji deluxe jest unikatowa. Należy też pamiętać, że "No Face" i "No Case" to dwa osobne wydawnictwa i od początku planowałem puszczać je solo, a nie jako dodatek. Nie był to skok na większą sprzedaż, tylko przemyślana, dawno ustalona decyzja.

Zrzut ekranu 2022-05-11 o 22.43.30.png

Gdyby te płyty rzeczywiście niczym się nie różniły, to stawałbym po stronie tych, którzy czuli się pokrzywdzeni. W takim wypadku jednak nie mam żadnych argumentów. Czy dodatek "No case" był jakoś szczególnie schowany w tej najdroższej wersji preorderowej? Z tego co zauważyłem gdzieś w komentarzach pod postami na temat płyty, niektórzy mieli problem z odkryciem drugiego dna.

Tak i nie. Z początku wydawało mi się, że to może być bardzo proste, ale inaczej patrzy się z perspektywy osoby, która to wymyśla. Płyta była przykryta bibułą w kolorze kartonu, więc ci, którzy szczególnie się nie przyjrzeli, mogli łatwo ją przeoczyć. 

Wokół płyty pojawiła się jeszcze jedna kontrowersja, mianowicie zamiast pierwotnie zapowiadanych masek, słuchacze dostali bandany. Dlaczego?

Firma odpowiedzialna za ich stworzenie nie była w stanie ich wysłać. Nie poznaliśmy jakiegoś konkretnego powodu, ale koniec końców dostawy z Chin są opóźnione, przez co najbliższa dostawa byłaby na czerwiec. W związku z tym postanowiliśmy dodać inną rzecz, by nie zakłócać premiery. 

Zrzut ekranu 2022-05-11 o 22.44.44.png

Bądź co bądź, mimo tych wszystkich "ale", chyba stworzyliście jedno z najbardziej pomysłowych i złożonych tegorocznych wydań. Nie przypominam sobie, by jakaś płyta w 2022 r. miała tak przekminioną otoczkę.

Osobiście jestem z niej bardzo zadowolony. Wiele osób nawet u nas wewnątrz wytwórni mówiło, że to według nich najlepszy projekt w QQ od lat. Dużo pomógł mi też Dominik Nowakowski, który wcześniej działał przy "Połączeniach" Opała z Gibbsem. Generalnie to jedno z lepszych wydań, jakie widziałem w ostatnim czasie i gdy tylko trafiło mi do rąk, stwierdziłem, ze też chce z nim działać. Dosłownie niedługo potem dostałem zaproszenie do znajomych na Facebooku właśnie od niego. Wiesz, zaakceptowałem go od razu i napisałem do niego. Po krótkiej rozmowie wyszło, że zupełnie przypadkowo mnie dodał.

Niektórzy mówią, że nie ma przypadków, są tylko znaki. Podsumowując: w najbliższym czasie jedynie dogrywasz gościnki, ogarniasz jakieś niezobowiązujące projekty i grasz koncerty, prawda? Nic więcej się nie szykuje.

Pracuję jeszcze teraz nad własnym CBD. Nie chodzi mi o odmianę, bo to jest niezwykle ciężkie do ogarnięcia, ale chce oprawić to swoim szyldem, wypuścić także bletki, młynek itd.

Będzie to jakiś dodatek do przyszłych ruchów muzycznych, czy jednak chcesz to sprzedawać niezależnie?

Będę to sprzedawać niezależnie. Dojdą do tego też ubrania, ale nie chce ich puszczać w najbliższym czasie, bo zbiegnie się to z merchem stworzonym na potrzeby płyty. Jeszcze w czerwcu pojawi się strona, na której ruszy pierwsza sprzedaż. Poza samym CBD udało nam się ogarnąć odmianę CBG, która także będzie dostępna. 

W jaki sposób to będziesz sprzedawać? Myślisz o jakichś większych zestawach, czy jednak będziesz puszczać po sztukach?

Wydaje mi się, że jak już ktoś będzie chciał kupić to ode mnie, to prędzej zdecyduje się na zestaw, ale będziemy sprzedawać w opakowaniach po 1, 3 i 5 gramów. Dodatkowo szykuje większe zestawy, gdzie pojawią się fajne gratisy, ale więcej informacji o tym podam wkrótce. 

Ciekawi mnie też, jak doszło do współpracy z Michałem Wiśniewskim? Do kawałka "Traptosteron" wpasował się idealnie, ale jego bym się jako jednego z ostatnich spodziewał na Twojej płycie.

Na początku "Traptosteron" nagrałem sam, ale mając zarysowany klimat tego numeru, zacząłem myśleć o tym, że pasowałby mi tutaj ktoś jeszcze, ale nie ze środowiska rapowego. Na start zrobiliśmy z chłopakami burzę mózgów, kto mógłby pojawić się na albumie. Pierwszym wyborem był właśnie Michał Wiśniewski, później chciałem jeszcze odezwać się do Janusza Panasewicza z Lady Pank, ale mój szef szybko podał mi kontakt do Michała, zdzwoniliśmy się na FaceTime i szybko dogadaliśmy szczegóły. Wiśnia od razu się zgodził, później przyjechał do Katowic do mojego studio wraz z córką. Śmieszna sprawa, bo okazało się, że Etiennette mnie słucha od dawna. Później Michał do mnie mówi, że na początku nie kojarzył ksywy, a tu nagle córka mu mówi, że jakiś "prekursor drillu w Polsce" go zaprosił na kawałek. Wyszło na to, że córka go strasznie nakręciła na ten numer, za co też jej dziękowałem.



To teraz jeszcze warto więcej powiedzieć o gościnnej zwrotce Onara. Ciekawi mnie jak do niej doszło, ponieważ normalnie sam nigdy bym was nie połączył, ale gdy tylko zobaczyłem, że pojawił się na kawałku "200 km/h", to jeszcze przed odsłuchem pomyślałem, że to będzie miażdżący numer.

To był impuls. Posłuchałem zwrotki i stwierdziłem, że idealnie wpasowałby się tutaj Onar. Napisałem do niego i bardzo spodobał mu się temat. Tutaj też był kolejny znak, bo wydaje mi się, że wcześniej musiał mnie albo zaobserwować na Instagramie, albo gdzieś tam mignąć, bo jego ksywa siedziała mi w głowie. Zresztą jak dłużej gdzieś tam pogadaliśmy, to muszę przyznać, że ogólnie Onar jest zajebistym ziomkiem. Niedawno miałem też z nim nagrywać klip, ale nie udało nam się wyrobić czasowo. 

Podczas naszej ostatniej rozmowy zapytałem Cię o to, z kim chciałbyś się muzycznie przeciąć. Odpowiedziałeś, że na tej płycie pojawią się wszystkie takie osoby. Mamy Michała Wiśniewskiego i Onara, a co z resztą gości?

Na pewno strasznie się jaram współpracą z Kazem Bałagane. To jest facet, którego jako pierwszego wskazałbym, gdyby ktoś mnie zapytał, z kim z Polski chciałbym coś nagrać. Zależało mi też na Kabe, bo to przebiegało tak po ziomialsku. Cieszę się też, że na płycie pojawiły się mniej znane osoby, jak chociażby Buffel, którego muzyka zawsze mi się podobała i przez płytę staram się go promować. Tak samo mój ziomek Kingstep. Nagraliśmy razem "Slide" i moim zdaniem idealnie się wpasował. W ogóle dobrze nawija i mamy fajny przelot, przez co też go jakoś bardziej wprowadzić i pomóc w dalszym działaniu. W przypadku Hałastry było tak, że podobała mi się ich muzyka i stwierdziłem, że możemy się jakoś dobrze zgrać. Generalnie szanuję chłopaków i myślę, że dodali jakąś kolejną wartość temu projektowi. Gościnkę Aleshena też dokładnie przemyślałem. No i Gianni, z którym się znam od dawna, nagrałem wcześniej kawałek S63 i ludzie go świetnie przyjęli. Ludzie potem pytali gdzieś na Instagramie, czy jeszcze się u mnie pojawi, no i zrobiliśmy razem numer, co jest w pewnym stopniu odwołaniem do przeszłości. Myślę, że wszystko się idealnie złożyło i nie ma żadnych zapychaczy na tym projekcie. 

Muszę też zapytać o Alberto. Jak teraz żyjecie? Po waszej napiętej wymianie zdań na Instagramie pojawiły się później prywatne strzały, czy na tym się skończyło?

Wiesz co, nic później nie było, ale teraz nie wiem jak to wygląda. Widzieliśmy się kilka razy, nagraliśmy też jakieś numery, które pewnie nie ujrzą światła dziennego, prywatnie też gadaliśmy i wydawało mi się, że wszystko jest okej. Później pojawiły się jakieś niepotrzebne strzały na Instagramie, które chyba to jakoś popsuły i teraz nie wiem na czym stoimy. 

Planujecie jeszcze jakoś dodatkowo promować album "No case"? Sam wcześniej przyznałeś, że nie był w ogóle gdzieś tam reklamowany i osobom, które słuchają Ciebie jakoś okazjonalnie, mógł nigdzie się nie wyświetlić. Płyta jednak zasługuje na dużo większy rozgłos.

Pewnie, że będziemy promować. Wiadomo, że gdzieś tam zniknęła w cieniu pierwszej części projektu, ale pracujemy teraz nad klipami, które będą się pojawiać na kanale QueQuality, by szerzej to udostępnić. Dlatego też połączyliśmy kawałek "Pierwszy Dzień Zimy" z "Fundamentami", żeby to się złączyło i fajnie wprowadziło słuchaczy do tej dalszej części. Fundamenty to jest numer, który zamyka "No Face" i kończy się ściągnięciem maski, ale nawiązuje też do mojego wcześniejszego albumu "W Stronę Światła". W teledysku jest pełno nawiązań do poprzedniego projektu i całość jest dokładnie przekminiona. Na początku wykorzystaliśmy fragmenty z "Requiem", tylko na monitorze widać Mortal Kombat. Później idę do windy, w której nagrywałem klip do "Ligoty" i pojawiają się takie ujęcia, jakie były w tym teledysku, tylko tym razem w masce. Tak naprawdę każda scena jest powiązana z "W Stronę Światła". "No Face" jest takim zatoczeniem koła. Przedstawia monotonię, która zostaje przełamana przez kolejną część albumu. 



***

Poprzedni wywiad z Miszelem znajdziecie tutaj


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: Wojtek Koziara Wtorek 14.06.2022