Mocno powiedziane

Nic nie boli bardziej niż celny cios prosto w ucho. Raperzy to współcześni poeci. Zgrabnie operują porównaniami, skojarzeniami i rymami, którymi opisują otaczającą ich rzeczywistość. A czasami używają swoich talentów, żeby w sposób elegancki, kulturalny oraz z klasą zrównać z ziemią przeciwników.
rap
Oto najsłynniejsze wymiany raperskich ciosów, a także krótkie przypomnienie, jak do nich doszło.

Ja tu rządzę!

Jedno z największych starć hiphopowego świata, czyli beef pomiędzy Jay-Z i Nasem, zaczął się od diss.jpgdrobiazgu: Nas nie pojawił się na umówionym wspólnym nagraniu. Obrażony Jay-Z zaprosił do współpracy kogoś innego i się zaczęło.

„Jesteś frajerem/Spedalonym modelem z reklam Karla Kani i Esco [firmy odzieżowe, które reklamował Nas – red.][...] Czarnuchu, zmień swój flow/Twój towar to śmieci/A ty próbujesz zapodawać jakieś nauki?” – subtelnie rapował Jay–Z na początku XXI wieku w kawałku „Takeover” („Przejęcie władzy”), w którym na zakończenie profilaktycznie pokazał środkowy palec reszcie świata: „A dla innych gówniarzy, którzy próbują mi podskoczyć/Mam tylko pół wersu: spierdalajcie, czarnuchy”.



Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Nas puścił w eter delikatny, niemal romantyczny kawałek pt. „Eter” („Ether”): „Pieprzyć Jaya- Z!/Ciągnąłeś mi druta/Uwielbiasz mój styl [...] Nauczę cię, kto tu jest królem [...] Przez sen usłyszałem, jak ulice wołają, że Gay-Z i Cockafellas [takie tam słowne żarty – red.] chcą beefu/Odbezpieczyłem broń i zacząłem ładować [...] Poczuj te pociski, które wyślą cię do grobu/ Z dziewięcioma kulkami z mojego glocka!” – rapował z głębi duszy Nas.



Mimo tylu miłych słów Jay-Z nie przeprosił. Wymiana dissów trwała kilka lat, topór wojenny panowie zakopali dopiero w 2006 r., ale dziś już się lubią.

Dowal im
Konflikt Tupaca z Notoriousem B.I.G. nie ograniczył się niestety tylko do wymiany słów. Zaczęło się w 1994 r., gdy Tupac został postrzelony oraz obrabowany w studiu nagrań i uznał, że za tym zamachem stoi m.in. Notorious. Dowody były marne, ale wystarczyły do rozpoczęcia dissowania. W hicie „Hit’Em Up” („Dowal im”) Tupac gładko połączył rodzinne życie Notoriousa i wątek broni palnej:
„Wyjebałem twoją dziwkę, ty pierdolony grubasie [chodzi o Faith Evans, żonę Notoriousa – red.]/Walę twoją sukę i bandę, z którą przestajesz [...] Te czarnuchy mają przejebane [...] Sięgnij po glocka, gdy widzisz Tupaca/ Wzywaj gliny, gdy widzisz Tupaca!”. Zresztą, nakręcony Tupac zdissował nie tylko Biggiego, ale raperów z całego Wschodniego Wybrzeża USA: „Lil’ Kim, nie zadzieraj z prawdziwymi gangsterami/Bo szybko sprzątnę twój brzydki tyłek z ulic [...] Cała ta zgraja z Junior M.A.F.I.A. przebiera się, by wyglądać jak my?/ Oni chcą być mafiosami? Jak mogą się równać z nami?”.



Wielostronna wymiana ciosów trwała długo, ale to właśnie „Hit’Em Up” jest do dzisiaj uważany za jeden z najbrutalniejszych dissów w historii hip-hopu. Konflikt Tupaca z Biggiem zagotował całą Amerykę. Władze obawiały się zamieszek, telewizje przeprowadzały sondy uliczne, pytając, kto jest lepszy. Dobrze się to skończyć nie mogło – i się nie skończyło. Wpierw w strzelaninie zginął Tupac, a pół roku później B.I.G.

Nokaut bez wazeliny
W porównaniu z umiarkowanie eleganckim rapem Tupaca wymiana dissów między Ice Cube’em a jego byłymi kolegami z N.W.A. jest wzorcem kultury niemal z Wersalu. Panowie rozstali się w 1990 r. w wyniku dyskusji na temat zysków ze wspólnego albumu. Ice Cube uznał, że dostał za mało i odszedł ze składu, serdecznie żegnany przez kolegów.

„Zaczynaliśmy ze zbyt dużym ładunkiem/Na szczęście pozbyliśmy się Benedicta Arnolda” – rapowali m.in. Dr Dre i Eazy–E w „Wiadomości dla B.A.” („Message to B.A.”), porównując Ice’a do słynnego amerykańskiego generała zdrajcy.

Ice odpowiedział im z wrodzonym taktem i gracją. „Najpierw pozowaliście z kałachami, a teraz widzę was w teledysku Michele [popowej gwiazdki – red.]/Wyglądacie jak klauny, czułem, że tak się stanie [...] Hej, Dre, nazywasz mnie Arnoldem, ale to ty byłeś fiutem [słowo „Benedict” zarapowane jak „been–a–dick” – mistrzostwo świata! – red.][...] Jesteście hańbą Compton/Bo wyruchał was na kasie pewien białas. Bez wazeliny...”. – przy okazji Ice w kawałku „Bez wazeliny” („No Vaseline”) ujawnił kilka branżowych tajemnic.



Nokaut był kompletny. N.W.A. po tym ciosie się nie podniosła – nigdy nie odpowiedziała na ten diss, Dre wkrótce odszedł, a potem rozpadł się cały skład. Słowa mają moc!

Damska dyskusja

Wiadomo – faceci bywają nerwowi. Ale żeby kruche, delikatne kobiety też się dissowały? Właśnie to udowodniły dwie młode raperki, które  w niedawnym 2013 roku stoczyły intensywną dyskusję na temat amerykańskich „słoików”. Zaczęło się od tweeta Azealii Banks opluwającego przyjezdnych mieszkańców Nowego Jorku. Osobiście dotknięta poczuła się jej koleżanka po fachu Angel Haze, nowojorski słoik rodem z Detroit: „Suko, jestem z 313 [numer kierunkowy Detroit – red.], wymachuję pieprzonym tasakiem i pytam: kto chce mięcha?/Chcę, dziwko, abyś zrozumiała, że już na zawsze będziesz biedaczką” – rapuje Angel w kawałku „On the Edge” („Na krawędzi”).



Azaelia nie kazała długo czekać na odpowiedź:
„Ona lubi moją gadkę/Mój nowy styl, moją zajawkę/Ta nowa kurwa/Hej, otwórz usta, a wybiję ci zęby/Kto to w ogóle jest?/Ja jestem prawdziwą gwiazdą/A to jakaś suka”. Ale ostatnie – jak na razie – słowo należało do Angel Haze: „Kiedy cię widzę, mam ochotę przespacerować się po twojej szczęce/Jesteś tylko internetową debilką, osobowością z twittera/A twój styl, suko, jest katastrofalny jak twoja cipka” – miękko zakończyła beefową dyskusję w kawałku o znamiennym tytule „Shut the Fuck Up” („Zamknij się, kurwa”).

Polacy nie gęsi......i swoje dissy mają. I to nawet sporo!
Najsłynniejsza wymiana ciosów odbyła się pomiędzy Tedem a Peją. Zaczęła się pod koniec 2009 roku od zadymy na koncercie Pei, której wywołanie „pogratulował” mu Tede na facebooku. No a potem poszło już z górki.

„Pracowniku Turbo – kurwo TVN–u  [Tede miał wtedy program w TVN Turbo – red.]/Wiecie, wiecie dlaczego? Nie wiedzieć czemu/Co to jest za ziom, który wbija ci sztylet?/Chuj z takim ziomem, i to na tyle!” – rapował wkurzony Peja na koncercie.

„No co jest, Rysiek, Polska marzy o tym dissie[...] Staram się być konkretny, nie używam inwektyw” – odpowiedział mu Tede w złożonym z trzech dissowych kawałków „Note2 Errata”.



Ale wbrew obietnicy jednak trochę inwektyw użył: „Nie wiem, po jaki chuj wszczynasz tę batalię/Co, wjedziesz na mój koncert zarzynać freestylem?/Zdaj sobie sprawę, że nawet nie ćwicząc/Pojadę cię totalnie i obrócę w nicość[…] Jesteś gównem, co spuszczam je wodą do Wisły/Jesteś słowotok, masz maszynowy styl z pizdy/A ja jestem Mołotow – jeb i czary prysły”

To musiało zaboleć, bo Peja odpowiedział Tedemu kilkunastoma dissami z rzędu (cała płyta „Czarny wrzesień” jest jednym wielkim dissem), a i Tede wcale nie pozostał mu dłużny.



Ostatnio najsłynniejszy polski beef zaczął nieco przygasać, jednak wciąż nawet nie próbujcie zostawić tych dwóch raperów w jednym pomieszczeniu, dobra?

Dodał(a): Jan Lipski Wtorek 27.05.2014