Diabeł Morski

Dwudziesotmetrowe fale, huraganowe wichry, lud na pokładzie, brak snu. W takich warunkach pracuje załoga Siga Hansena poławiacza krabów królewskich z Alaski , którego przygody możesz śledzić w Discovery channel.

 ryzyko

CKM: Powiedz – czy każdy może być  rybakiem na Alasce?
Sig Hansen: Zdecydowanie nie.
CKM: Dlaczego?
S.H.: Dostaję mnóstwo podań o pracę. Ludzie piszą: „Mam 190 cm wzrostu, ważę 120 kilogramów, jestem silny jak tur!”. Ale to nie ma znaczenia, liczy się hart ducha i odporność na trudne warunki. Poza  łowieniem kraba królewskiego spędzamy sporo czasu w stoczni, pływamy też na dorsza albo łososia. To robota całoroczna. Większość osób nie byłaby zdolna do wyrzeczeń, na które się zdobywamy.
CKM: Ile czasu potrzebuje nowicjusz, żeby przyzwyczaić się do warunków panujących na Morzu Beringa?
S.H.: Niektórzy nigdy się nie przyzwyczają. Kiedyś pewien barman z mojego rodzinnego Seattle męczył mnie, żeby zabrać go w rejs. Zgodziłem się. Na łodzi spędził dwa dni i cały czas błagał, żebyśmy odstawili go na ląd. Ciągle zadawał pytania w rodzaju: „o której obiad?”, „kiedy będzie drzemka?”, „kiedy zrobimy sobie przerwę?”. A nie było ani obiadu, ani drzemki, ani przerwy. Poddał się, choć to kawał chłopa. Żeby być poławiaczem krabów, musisz kochać morze.
CKM: Jak trafiłeś do biznesu, który uchodzi za najbardziej ryzykowny na świecie?
S.H.: Kuter „Northwestern” to jest  łódź rodzinna. Mój ojciec zbudował ją ponad 30 lat temu. Po raz pierwszy znalazłem się na niej, mając 14 lat. Zanim ruszyłem na łowiska krabów u wybrzeży Alaski, zaliczyłem połowy  łososi, makreli i śledzi na innych kutrach. W 1988 roku, miałem wtedy 22 lata, po raz pierwszy poprowadziłem „Northwestern”. Zostałem najmłodszym kapitanem na Alasce. Wybrała mnie załoga.
 CKM: Nie zbiera ci się na wymioty, kiedy widzisz kraba na talerzu?
S.H.: Żartujesz? Kraby królewskie wolno nam  łowić tylko raz w roku, więc kiedy trafiają na nasz stół, traktuję je jak smakołyk.
CKM: Jak wygląda twój typowy dzień na morzu?
S.H.: Nie ma czegoś takiego. Ale gdy nic szczególnego się nie dzieje, wygląda to tak:  świta, załoga  łapie trzy godziny snu, północny wiatr ścina lodem pokład, więc po pobudce wszyscy muszą rozkuć młotami tę skorupę. Następnie zabieramy się do  łowienia, a po połowach znowu trzeba rozbić lód, który zgromadził się na pokładzie. Potem może być szansa na krótką drzemkę, ale bywa, że jeden dzień płynnie przechodzi w drugi. Zdarzało się, że pracowaliśmy przez trzy dni bez zmrużenia oka, będąc na diecie norweskich marynarzy: czekolada, kawa, fajki...
CKM: Jak długo wytrzymujesz na kutrze bez zawijania do portu?
S.H.: Masz szczęście, to wypełniasz ładownię w 2–3 dni. Ale zwykły rejs to najczęściej 10–14 dni. Kiedy robisz przeładunek na morzu, może potrwać nawet miesiąc. Bywa jednak, gdy maksymalnie korzystamy z okresów połowowych, że nie oglądamy własnego łóżka przez 11 miesięcy w roku!
CKM: Twój najlepszy połów?
S.H.: Kiedyś w 80 godzin udało nam się zgarnąć 45 ton krabów, co dało nam pół mln dolarów. Każdy skasował wtedy 40 tys. dolarów w 80 godzin. Nieźle.
CKM: Najgorszy rejs?
S.H.: Wiatr o sile ponad 130 węzłów i 10–piętrowe fale, co przy łodziach mierzących niespełna 40 metrów długości daje niewielkie szanse przeżycia. To było 10 lat temu, w ciągu jednej doby zatonęły cztery łodzie. Czarna niedziela.
CKM: Czy w takich chwilach zastanawiasz się nad ryzykiem?
S.H.: Dzięki tej robocie trochę zarobiliśmy. Mamy swoją markę piwa, a nawet grę na Xboxa. Firmujemy też własną serię wędek i paluszków rybnych... Jeśli program w telewizji się skończy, nadal będziemy łowić. Nie mógłbym w życiu robić nic innego.
CKM:  Ile twoim zdaniem powinny kosztować potrawy z kraba królewskiego w restauracji?
S.H.: Dostajemy 11 dolarów za kilogram. Sporo, ale pośrednicy biorą już 20. A potem idziesz do restauracji i okazuje się, że cena urosła do stówy. Może powinienem otworzyć knajpę?
CKM: Dlaczego tego nie zrobisz?
S.H.: Jesteśmy zbyt głupi (śmiech). Mamy wybór: albo  łowienie, albo smażenie burgerów w fastfoodzie. A serio – to jest jak uzależnienie. Gdy zapełniasz całą ładownię, czujesz się jak król mórz i oceanów. I wiesz, że większość ludzi nie jest dość twarda, by robić to, co ty.
 Rozmawiał: Jonathan Miller

Sig Hansen jest kapitanem kutra „Northwestern” i bohaterem serialu dokumentalnego „Najniebezpieczniejszy zawód świata” emitowanego w Discovery Channel. Ma norweskie korzenie, ale pochodzi z Seattle. Po norwesku mówi równie dobrze, jak po angielsku. Odkąd dowodzi „North-western”, na pokładzie nie zdarzył się wypadek śmiertelny, a liczba urazów jest niższa niż na innych jednostkach pływających w Zatoce Beringa.


Dodał(a): ckm Czwartek 01.09.2011