Nie chciała trafić do więzienia. Podłożyła marihuanę swojemu partnerowi
Nikomu nie życzymy takiej partnerki. Nie dość, że za plecami swojego wybranka zajmowała się handlem marihuaną, to jeszcze, gdy o jej nielegalnym biznesie dowiedziała się policja, "wrobiła" w to partnera. Czuł on jednak, że coś jest nie tak i przechytrzył dziewczynę.

Pozornie plan Agnieszki Ł. wydawał się idealny. Była dilerką, a jej partner o niczym nie wiedział. Nie martwiła się także konsekwencjami ze strony policji, ponieważ zdradzała swojego chłopaka z jednym z funkcjonariuszy. Gdy stróże prawa w 2017 r. wpadli na trop dilerki, ta natychmiast się o tym dowiedziała. By uniknąć odpowiedzialności karnej, postanowiła podłożyć narkotyki swojemu partnerowi.
Agnieszka Ł. cały proces "wrobienia" chłopaka omawiała w swoim mieszkaniu z zaprzyjaźnionym policjantem. Kobieta schowała w domu partnera w Lublinie 9 gramów marihuany. Gdy ten wracał z pracy, drogę zajechały mu trzy radiowozy. Funkcjonariusze mieli nakaz przeszukania. Stróże prawa znaleźli u mężczyzny zioło i został on natychmiast zatrzymany.
Zobacz również: Polacy chcą marihuany. Najnowsze sondaże mówią same za siebie
Partner Agnieszki Ł. Wyszedł na wolność po wpłaceniu poręczenia majątkowego. Poszedł wtedy do mieszkania dziewczyny i sprawdził nagranie z dyktafonu, który ukrył w kuchni, gdy miał podejrzenia, że jego wybranka go zdradza. Materiał dowodowy zaniósł do Policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych.
Na nagraniach słychać rozmowy Agnieszki Ł. z funkcjonariuszem. Szczegółowo ustalali oni proces zatrzymania partnera kobiety, a także, po tym jak trafił on w ręce policji, omawiali szczegóły czynności procesowych. Gdy to wyszło na jaw, funkcjonariusze wycofali zarzuty wobec mężczyzny.
Wszczęto za to postępowanie wobec Agnieszki Ł. ta z kolei sama zgłosiła się do komisariatu i przyznała do podrzucenia narkotyków. Twierdziła jednak, że nigdy nie miała nic wspólnego z handlowaniem nielegalnymi substancjami, a 9 gramów marihuany kupiła od nieznajomego mężczyzny. Kobieta stanęła przed sądem, a proces zakończył się dopiero w połowie listopada br.
Sąd podjął decyzję w sprawie kobiety i ogłosił wyrok, według którego spędzi ona rok za kratkami. Ma także zapłacić byłemu partnerowi 10 tys. zł odszkodowania. Wątek dotyczący podejrzanego policjanta został umorzony, ponieważ śledczy nie przedstawili wystarczających dowodów na to, że mundurowi dopuścili się przestępstwa. Według sądu samo nagranie z dyktafonu nie jest wystarczające.