Pochowali dziadka przez COVID. Po tygodniu dostali telefon, że senior wyzdrowiał

Pewna rodzina na Syberii otrzymała informację ze szpitala, że ich dziadek przegrał walkę z koronawirusem i zmarł. W związku z obostrzeniami sanitarnymi, pogrzeb odbył się przy zamkniętej trumnie i mężczyzny nie można było zobaczyć. Po tygodniu rodzina otrzymała telefon z domu opieki z prośbą o przyjazd i odebranie dziadka, który już wyzdrowiał.
Zrzut ekranu 2020-10-13 o 10.39.46.png
Dziadek trafił do szpitala na początku października ze względu na zakażenie koronawirusem. Na sali leżał jeszcze z innym mężczyzną. Gdy jeden z nich zmarł, personel zastosował się do zaleceń sanitarnych i natychmiast przekazał ciało do zakładu pogrzebowego. Rodzina, ze względu na obostrzenia sanitarne, nie mogła po raz ostatni zobaczyć zmarłego i oddać mu honorów, a ceremonia pochówku odbyła się przy zamkniętej trumnie.



Po tygodniu od pogrzebu, gdy żałoba w rodzinie jeszcze nie ustała, a wszelkie formalności ze śmiercią bliskiego były ciągle w toku, rodzina otrzymała telefon z opieki społecznej. Usłyszeli, że dziadek jest już zdrowy i chciałby wrócić do domu. Zaskoczeni odpowiedzieli, że jest to przecież niedorzeczne, bo jeszcze kilka dni temu kładli wieńce na nagrobku seniora. Pracownik powiedział, że mężczyzna jest u nich i czuje się bardzo dobrze. Oczywiście rodzina natychmiast pojechała w to miejsce i okazało się, że dziadek rzeczywiście żyje.

Pochowano więc innego mężczyznę, choć szpital po takiej pomyłce nie potrafi powiedzieć, kto to był. Wszystkie dane pozornie się zgadzały, lecz teraz nie wiadomo, kto leży w trumnie. Rodzina z obwodu kemerowskiego, której dziadka przez pomyłkę uznano za zmarłego, cały czas dba o miejsce, gdzie rzekomo miał spoczywać członek jej rodziny. Senior również przychodzi pomodlić się na "swoim" grobie.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: Вести. Кузбасс Wtorek 13.10.2020