Pościel ANTY-5G. Polacy zakładają biznes

Produkty blokujące sieć 5G to hit 2020 roku. Po swój kawałek tortu sięgają także Polacy. Nowo powstały startup Natural Shield planuje produkować pościel mającą za zadanie “ograniczyć działanie elektrosmogu”.
pościel.jpg
Pandemia koronawirusa i rozwój sieci 5G sprawił, że powstała nowa branża produktów ANTY-5G. Osoby, które serio wierzą w teorię spiskową lub ci, którzy chcą po prostu na nich zarobić, wychodzą z kolejnymi absurdalnymi pomysłami na biznes.

Warto przypomnieć, że na międzynarodowym rynku mieliśmy już oferty sprzedaży kremu przeciw 5G. Gość na tym lewym interesie dorobił się równowartości ponad 2 mln złotych. Inny cwany przedsiębiorca wypuścił na rynek pendrive chroniący przez złowieszczą siecią.

Sprawdź: Ministerstwo Cyfryzacji walczy z fake newsami o 5G. Powstały dwa spoty

Nawet w Polsce kwitnie elektromagnetyczny biznes. Na portalach aukcyjnych można było znaleźć The 5G Fighter, czyli magiczne urządzenie przeciwko sieci 5G. Potem w sieci pojawiły się czapki ANTY-5G i myśleliśmy, że już nic nas nie zaskoczy. Myliliśmy się.

Na jednej z platform crowdfundingowych pojawił się startup Natural Shield. Z opisu możemy dowiedzieć się, że jego twórcy zamierzają produkować “innowacyjne produkty z zakresu branży tekstylnej”. Młoda firma zaprojektowała już “tuniki dla kobiet w ciąży, czapki oraz pościel, pod którą Twoje ciało w pełni naturalnie odpocznie”. Ich głównym składnikiem ekranującym jest srebro.



“Produkty szczególnie polecamy osobom mieszkającym w miastach w pobliżu masztów telekomunikacyjnych, w miejscach o dużym natężeniu routerów Wi-Fi, a szczególnie dla tych, którzy mają zwyczaj spania w bliskim kontakcie z telefonem komórkowym” – wyjaśniają założyciele startupu.

Trzeba zauważyć, że w odróżnieniu od innych produktów ANTY-5G, oferta pościeli jest wyjątkowo profesjonalnie przygotowana. W sumie takie rozwiązanie przeciwko sieci elektromagnetycznej jest lepsze niż podpalanie masztów. Tak czy inaczej, w obu przypadkach jest to walka z wiatrakami. Absurdalny pogląd jakoby sieć 5G miała powodować koronawirusa lub jakiekolwiek inne dolegliwości, został zdementowany przez Urząd Komunikacji Elektronicznej.

Przywołane zostały przy tym dane, które pokazują, że sieć 5G generuje mniejsze poziomy narażenia na pole elektromagnetyczne niż funkcjonująca w większości krajów sieć 4G. Takie promieniowanie musi być zawsze przynajmniej 50 razy niższe niż poziomy wskazane w wytycznych Międzynarodowej Komisji ds. Ochrony przed Promieniowaniem Niejonizującym.


Natomiast Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC) podaje, że ryzyko wystąpienia negatywnych skutków przy zalecanym poziomie “nie jest większe, niż podczas jedzenia marynowanych warzyw, a jest mniejsze niż w przypadku np. spożywania czerwonego mięsa, pracy na nocną zmianę lub picia gorącej kawy”.

Dodatkowym argumentem obalającą nową teorię spiskową jest fakt, że koronawirus rozprzestrzenia się w krajach, do których sieć 5G jeszcze nie dotarła. A nawet jeśli już jest dostępna, to jak podała IARC w oświadczeniu – wirusy nie mogą przenosić się drogą fal radiowych.


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. wspieram.to Poniedziałek 14.09.2020