Proboszcz jak w czołgu. Przez dach auta przepędzał koronawirusa

Co ma robić ksiądz, kiedy wierni pozostają w domach? Odpowiedź znalazł proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy w Legnicy. Żeby dotrzeć do wszystkich parafian, wsiadł do SUV-a i wystając przez dach, przemierzał ulice miasta.
Ksiądz jak czołg.png

Ksiądz Andrzej Tracz “wyjechał” naprzeciw oczekiwaniom swoich parafian, którzy z obawy przed koronawirusem pozostają zamknięci w domach. Zajął zaszczytne miejsce w elektrycznym SUV-ie i wystając przez szyberdach jak Janek z Rudego, błogosławił wiernych. Za oręż w walce z epidemią posłużył mu Najświętszy Sakrament.

ZOBACZ TEŻ: Koronawirus to kara za grzechy? 

Widać, że proboszcz wziął sobie do serca stanowisko Konferencji Episkopatu Polski. Zalecała ona biskupom, aby nie namawiali wiernych do przychodzenia do kościoła. Trzeba przyznać, że taka inicjatywa ze strony duchownego, jest dużo lepsza niż zachęcanie parafian do uczestnictwa w mszy, a przy tym narażanie zdrowia własnego i innych.

ODTWARZAJ KONIECZNIE Z DŹWIĘKIEM:


Nie powstrzymały go nawet niekorzystne warunki pogodowe ani przepisy drogowe. Trzeba zaznaczyć, że podróżowanie w ten sposób (wystając przed szyberdach auta) jest niezgodne z prawem. Mimo to żaden patrol nie ryzykował zatrzymaniem pojazdu. Nie wiadomo, czy wszyscy nie padliśmy ofiarą boskiego marketingu ze strony Peugeota.


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. youtube Poniedziałek 23.03.2020