Profiler, czyli współczesny Sherlock Holmes. Jan Gołębiowski odsłania kulisy zawodu

Profiler, analizując ślady zachowania, może określić doświadczenia sprawcy, a w przybliżeniu wykształcenie, zawód, kartotekę przestępczą, skłonność do używania alkoholu, występowanie specyficznych zaburzeń psychicznych, kompetencje społeczne itd. Kiedyś mógł nawet określić ubiór przestępcy.

profiler-otw.jpg



CKM.PL: Czy jest pan Sherlockiem Holmesem naszych czasów? Dedukcja, dostrzeganie detali, szósty zmysł?

Jan Gołębiowski: Bardzo trafne porównanie, jednocześnie miłe dla mnie. Sherlock Holmes, stworzony przez Doyle’a, jest dla mnie pierwowzorem współczesnych profilerów. Sam zdecydowanie stawiam na logiczną analizę danych i wnioskowanie dedukcyjne. Przywiązuję również wagę do każdego detalu. Szósty zmysł nie istnieje, jeżeli ktoś tak uważa, może się niemile zaskoczyć. Oczywiście korzysta się też z intuicji wywodzącej się ze zdobytego doświadczenia, ale ten proces trzeba kontrolować i nie popaść w rutynę.  

CKM.PL: Dlaczego zostaje się profilerem?
Jan Gołębiowski: Bo przeczytało się w dzieciństwie właśnie przygody Sherlocka Holmesa, a trochę później „Czerwonego Smoka” i „Milczenie owiec”. A bardziej poważnie - zawsze interesował mnie człowiek. Zastanawiałem się, co kieruje ludźmi, dlaczego postępują tak, a nie inaczej. Dlatego wybrałem studia psychologiczne. Pod koniec edukacji przypominałem sobie wspomniane inspiracje literackie. Postanowiłem pójść w kierunku psychologii policyjnej i sądowej. Przestępcy są fascynujący dla mnie, ponieważ robią rzeczy, których ja bym nie zrobił. Chciałbym ich zrozumieć, a dzięki temu pomóc ich łapać.

CKM.PL: Jak zostać profilerem? Jak wygląda ścieżka zawodowa w tym zawodzie?
Jan Gołębiowski: W Polsce najczęściej profilerami są psychologowie, dużo rzadziej kryminolodzy, więc warto wybrać jeden z tych kierunków studiów. Następnie najlepiej podjąć pracę w policji, wtedy nabiera się doświadczenia. Jeśli ma się już praktykę, można wykonywać profile jako biegły sądowy.

CBSR_Profiler_Image_01.jpg

CKM.PL: Czy profiler jest lub musi być funkcjonariuszem albo mieć status biegłego?
Jan Gołębiowski: Nie ma tutaj reguły. W policji są psychologowie na etatach cywilnych, którzy zajmują się profilowaniem, jak i profilerzy funkcjonariusze. Policja korzysta z ich usług na zasadzie współpracy wewnętrznej miedzy różnymi komórkami operacyjnymi. Śledczy mogą też zwrócić się do tych, którzy są biegłymi sądowymi, ich powołuje najczęściej prokuratura.

CKM.PL: Jakie znaki na miejscu zbrodni świadczą o charakterze agresora albo o jego relacji z ofiarą?
Jan Gołębiowski: Ślady na miejscu zbrodni to tylko fragment całej sprawy. Aby powiedzieć coś więcej o relacji ofiary ze sprawcą, trzeba poznać dokładnie życie ofiary, jej zwyczaje, jej status materialny, kręgi towarzyskie, aktywność zawodową i starać się ustalić, dlaczego akurat tę konkretną osobę wybrał napastnik. Ślady na miejscu zdarzenia pozwalają zrekonstruować przebieg zdarzenia i postawić hipotezy o motywacji sprawcy.

Jeżeli np. na miejscu zbrodni nie ma śladów włamania, może to oznaczać, że ofiara wpuściła sprawcę do mieszkania. Tu pojawiają się pytania: czy go znała, a może wzbudził jej zaufanie? W tym momencie sięgamy do analizy wiktymologicznej. Musimy ustalić, czy ofiara była osobą ostrożną, czy beztroską, komu mogłaby zaufać na tyle, by otworzyć drzwi.

Podobnie jest z charakterem obrażeń. „Odczytujemy”, czy są one rozładowaniem emocji sprawcy, co świadczyłoby, że znał swoją ofiarę albo czy są adekwatne do możliwości obrony ofiary. Musimy więc ustalić, czy ofiara mogła bronić się przed sprawcą, jak mogła zareagować w sytuacji stresu podczas napaści. Tak mniej więcej wygląda stawianie hipotez. Uwzględniamy przy tym wzajemny kontekst informacji – śladów kryminalistycznych, wyników oględzin i sekcji zwłok oraz danych wiktymologicznych.

CKM.PL: Czy na podstawie śladów, które zostawia przestępca lub sposobu, w jaki popełnia zbrodnię, da się określić jego kolor oczu, fryzurę lub ubiór, preferencje seksualne, status majątkowy?

Jan Gołębiowski: Sprawcy pozostawiają bardzo różne ślady i ich analizą zajmuje się kryminalistyka. Po DNA da się wiele powiedzieć o sprawcy, nawet częściowo określić jego wygląd, np. kolor włosów, przybliżony wiek itp. Po odcisku buta, czyli śladzie traseologicznym, da się określić wagę i wzrost sprawcy.

Profiler, analizując ślady zachowania, odnosi się do opisu psychospołecznego sprawcy. Można określić jego doświadczenia, a w przybliżeniu wykształcenie, zawód, kartotekę przestępczą, skłonność do używania alkoholu, występowanie specyficznych zaburzeń psychicznych, kompetencje społeczne itd.



CKM.PL: W jakim stopniu profil zbrodniarza można ustalić po miejscu zbrodni, a w jakim po samych aktach? Profiler pracuje w terenie czy przesiaduje w archiwum?
Jan Gołębiowski: Każda sprawa jest inna, mamy te bieżące jak i te z tzw. „Archiwum X”. Pojawienie się na miejscu zdarzenia w pierwszym tygodniu po popełnieniu przestępstwa ma inne znaczenie niż oględziny po 20 latach. Jednak zawsze warto pojawić się w terenie i zobaczyć okolicę.

Podstawą pracy profilera jednak zawsze jest wnikliwa analiza akt sprawy, które liczą od kilku do nawet kilkudziesięciu tomów. Zawierają zdjęcia z miejsca zdarzenia, szkice, protokoły oględzin, wyniki sekcji zwłok, inne ekspertyzy, np. kryminalistyczne czy DNA. Nieraz jest też dokumentacja wideo, dotycząca właśnie oględzin czy eksperymentów, w tym wizji lokalnych z udziałem świadków. Są tam wreszcie ich zeznania, dla profilera najbardziej cenne okazują się te, które opisują ofiarę i sposób jej funkcjonowania. Można spróbować spotkać się z nimi i przeprowadzić własne wywiady, uzyskując nowe informacje. Potem trzeba z poziomu analizy przejść do syntezy i stawiać hipotezy na temat przebiegu zdarzenia i osoby sprawcy.  

CKM.PL: Jak rozpoznać, czy wśród bliskich jest morderca? Czym się zdradzi?
Jan Gołębiowski: Znowu powiem, że zaczyna się od ofiary. Trzeba dokonać analizy jej ryzyka wiktymologicznego, czyli prawdopodobieńśtwa stania się ofiarą przestępstwa. Wygląd miejsca zdarzenia podpowiada możliwą motywację – czy jest to rabunek, o czym świadczą ślady plądrowania, czy jednak zbrodnia emocjonalna, a więc ofiara nosi liczne obrażenia. Mogą też być poszlaki świadczące o aktywności seksualnej sprawcy. Może okazać się, że ślady kryminalistyczne nie są spójne i mamy do czynienia z pozorowaniem. Zbrodnie rodzinne często są preparowane na inne, dokonywane niby przez osoby obce. Członkowie rodziny, którzy są zaangażowani w przestępstwo, podejmują udawane działania mające na celu wykrycie sprawcy. Właśnie ta „płytkość” powinna zwracać uwagę.

CKM.PL: Czy zawód rzutuje na Pana codzienność - widzi Pan, że ktoś nierówno ścieli pościel lub układa sztućce a stole i od razu rozpoznaje Pan w nim psychopatę? Czy analizuje Pan kogoś podczas rozmowy?
Jan Gołębiowski: Może rzutuje, bo wiem, że jak ktoś nierówno ścieli pościel czy układa sztućce przy stole, to jeszcze nic nie znaczy, bez kontekstu sytuacji. Nie sądzę, żeby praca znacząco rzutowała na moje życie. To ja ją sobie wybrałem, sam chciałem zostać psychologiem, nikt mnie do tego nie namawiał. Kierowały mną moje cechy osobowości. Lubię obserwować ludzi i stawiać hipotezy o motywacji, jaką się kierują lub rozgryzać jak łamigłówkę mechanizm ich zachowania. Ale nie jestem taki, bo mam taką pracę, tylko mam taką pracę, bo jestem właśnie taki.

Co do analizowania kogoś w czasie rozmowy, większość z nas tak robi. Oczywiście nasuwa się pytanie, czy robimy to tylko intuicyjnie, czy mamy jakiś bardziej złożony system opisu drugiego człowieka. Profiler może robi to po prostu w sposób jakiś bardziej usystematyzowany.  

CBSR_Profiler_Image_03.jpg

CKM.PL: Jak to jest wpatrywać się w zwłoki - wydawałoby się, że „trup to trup", a Pan szuka w nim czegoś więcej?
Jan Gołębiowski: Tutaj odzywa się pewien stereotyp profilera. Po pierwsze nie każda sprawa, nad jaką pracuję, dotyczy zabójstwa. Są zgwałcenia, napady na banki, rozboje, wymuszenia rozbójnicze, porwania, nękanie czyli stalking, a nawet oszustwa internetowe. Po drugie zapoznanie się z wyglądem miejsca zdarzenia, ułożeniem ciała czy charakterem obrażeń jest tylko elementem pracy profilera. Medyk sądowy ma do czynienia ze zwłokami na co dzień. Profiler dokładnie czyta jego opinię, w której specjalista interpretuje charakter obrażeń. Dla mnie ofiara to nie jest „trup”, tylko człowiek, ponieważ oprócz zapoznania się z tym, jaki był jego tragiczny koniec, musi poznać dokładnie jego życie.

CKM.PL: Jaką pamięta Pan najbardziej, a jaką najmniej udaną analizę?
Jan Gołębiowski: Legendarny już profil kryminalny sporządził James Brussel w latach 50. Dotyczył on „Szalonego Bombera”, człowieka który wysyłał paczki z ładunkami wybuchowymi. Brussel opisał w nim ubiór sprawcy i po zatrzymaniu podejrzanego, był on niemal idealnie zgodny. Nie wiem, czy można jednak określić go jako najbardziej udany. Były to specyficzne czasy, ludzie działali w sposób bardziej schematyczny. Na przykład w latach 50. w USA ubiór był bardzo związany z grupą społeczną i etniczną. Dzisiaj, śmiem twierdzić, Brussel miałby dużo trudniejsze zadanie.

Profilerzy niechętnie opowiadają o swoich porażkach, ale oczywiście zdarzają się pomyłki. Nie chcę opowiadać o innych, mogę o sobie. Nigdy nie było tak, żeby cała charakterystyka była nieadekwatna, ale pewne elementy różnią się. Przy pewnym sprawcy, napadającym na banki, stawiałem, że będzie pracował w sektorze budowlanym – murarz, tynkarz, człowiek od prac wykończeniowych. Okazał się jednak rolnikiem, więc nie trafiłem wprost. Ale była to również praca fizyczna, więc na tym poziomie ogólności jednak się zgadzało.

CKM.PL: Ilu jest profilerów w Polsce?
Jan Gołębiowski: Około 30 osób.

CKM.PL: Od kiedy w Polsce działają profierzy?
Jan Gołębiowski: Pierwsze pionierskie profile, które nazywano portretami psychologicznymi, sporządzano już w połowie lat 60., jednak dużego tempa profilowanie nabrało na przełomie XX i XXI wieku.

CKM.PL: Po czym poznać dobrego profilera?
Jan Gołębiowski: Po krytycznym podejściu do własnej analizy. Po zachowaniu otwartego umysłu jak najdłużej, aby rozważyć wszystkie możliwości. A wreszcie po tym, że umie przekazać swoje wnioski śledczym, żeby jego przemyślenia były czytelne i pomocne przez to.

Natomiast w całym śledztwie wszyscy pracują zespołowo. Każdy ma w wykryciu sprawcy swój udział. Gdy kluczowa dla udowodnienia winy jest analiza DNA, można obstawiać, czy jest to zasługa pracownika laboratorium, który to stwierdził, czy policjanta, który pobrał próbki od podejrzanego w celu porównania. Tak samo profiler jest częścią zespołu, który wykonuje swoją analizę.   

CKM.PL: Czy jest jakiś ranking, top profilerów w Polsce?
Jan Gołębiowski: Nie słyszałem o czymś takim. Ale są profilerzy, z dobrą renomą i tacy z trochę gorszą. Ale to opinie, jakie krążą w „branży”, a nie usystematyzowany ranking.

CKM.PL: Czy profiler byłby zabójcą idealnym? W końcu wie, jak próbowano by go rozgryźć.
Jan Gołębiowski: Każdy, kto pracuje przy śledztwach, ma więcej wiedzy i doświadczenia niż przeciętny człowiek w zakresie pracy wykrywczej. Wszystko jednak zależy od tego, czy zbrodnia byłaby planowana, czy nie. W zeszłym roku zapadł wyrok skazujący, aczkolwiek nie prawomocny jeszcze, 15 lat kary pozbawienia wolności dla policjanta, którego uznano winnym zabójstwa swojej żony. Ma za sobą blisko 10-letni staż pracy w policji, większość w pionie kryminalnym, a więc spore doświadczenie. Rzeczywiście od 7 lat nie znaleziono ciała ofiary.

A jednak został wytypowany, zatrzymany i skazany w pierwszej instancji. Hipotezy odnośnie jego postępowania są dwie. Albo planował zabójstwo i mógł w pełni skorzystać ze swojej policyjnej wiedzy i doświadczenia, albo improwizował po dokonanym spontanicznie zabójstwie. Pracowałem przy tej sprawie i raczej bym przychylał się do tej drugiej hipotezy.

CKM.PL: Czy po zadanych Panu przeze mnie pytaniach można wnioskować, czy jestem przestępcą albo czy mam tendencje do popełnienia zbrodni?
Jan Gołębiowski: Można wywnioskować, że jest Pan dziennikarzem. Trochę Pan się przygotował do wywiadu, zadaje Pan pytania, które mogą być interesujące i odkrywcze dla czytelnika, który profilowaniem się nie interesował i niewiele miał z nim do czynienia. Jednocześnie widać dominujące stereotypy dotyczące pracy profilerów. Mam nadzieję, że przestępcą Pan nie jest, ale myślę, że wiele razy zastanawiał się Pan jak to jest popełnić przestępstwo i wyobrażenia na ten temat były dość skonkretyzowane. Wpisuje się to w „profil dziennikarza”.

Jan Gołębiowski to czołowy polski profiler. Absolwent psychologii SWPS, a także podyplomowego studium dla biegłych sądowych na Uniwersytecie Śląskim. Pod kątem profilowania kształcił się również w USA. Z polską policją współpracuje od 2005 roku. Od tamtej pory wykonał ponad 100 profili kryminalnych, a także konsultacji dla różnych służb. Pomaga również prywatnym detektywom oraz działom bezpieczeństwa wielkich korporacji. Prowadzi również działalność edukacyjną i szkoleniową pod szyldem Centrum Psychologii Kryminalnej. Kulisy zawodu odsłania również serialu „Zawód: profiler”, który ukaże się 3 czerwca na kanale CBS Reality Polska.







Dodał(a): Paweł Jaśkowski Poniedziałek 03.06.2019