Quentin Tarantino, Fincher i sequel „Pewnego razu… w Hollywood”

fot. Sony Pictures
„Pewnego razu... w Hollywood” miało być hołdem Tarantino dla złotej ery kina, listem miłosnym kierowanym do lat, w których dorastał. Jednakaże, jeśli coś przynosi Oscary, dobre recenzje i jeszcze lepsze pieniądze, to czemu do tego nie wrócić? Nawet jeśli sam Quentin mówił, że zbliża się do filmowej emerytury, to jego scenariusz do sequelu już ponoć krąży po rękach producentów.Fincher przejmuje dzieło Tarantino
Według informacji z portalu World of Reel, to właśnie Fincher miałby przejąć reżyserię od Tarantino. Co ciekawe, film nie będzie typowym sequelem, tylko kontynuacją, której akcja osadzona jest kilka lat później, z nowymi bohaterami, ale w tym samym świecie i klimacie.
Portal Wordl of Reel podaje również, że film miałby wejść w fazę produkcyjną latem 2025 roku. Dystrybucją zająłby się najpewniej Netflix, który już współpracował z Fincherem przy „Mindhunterze” i „Manku”.
Lecz nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia ani od Netflixa, ani od samego Finchera. Choć jak wiadomo w Hollywood nic nie dzieje się przypadkiem. Skoro coś wycieka do przestrzeni publicznej, to znaczy, że ktoś chce, by tak się właśnie stało.
Dlaczego fani Tarantino i Finchera mogą zacierać ręce?
Po pierwsze Tarantino i Fincher to duet marzeń, który jeszcze nie miał okazji współpracować. Jeden potrafi stworzyć wciągające dialogi, fascynujące opowieści oraz wznieść aktorów na wyżyny swoich umiejętności. Drugi zaś stawia na niesamowitą precyzję, rozbiera emocje na drobne kawałki i zostawia swoich widzów w nerwowej ciszy.
Po drugie „Pewnego razu... w Hollywood” to film, który nie tylko zdobył serca widzów na całym świecie, ale również zgarnął dziesiątki nominacji, w tym aż 10 do Oscara. Ostatecznie zakończył na dwóch Oscarach – w tym jedną dla Brada Pitta. Niewątpliwie był to jeden z najbardziej komentowanych filmów w ostatnich latach.
Dlatego, choć na razie wszystko opiera się głównie na branżowych przeciekach, jedno cieszy szczególnie – Quentin Tarantino najwyraźniej nie złożył jeszcze broni. Jest to znakomita wiadomość dla wszystkich fanów jego stylu, bo zapowiada się na kolejną porcję błyskotliwych dialogów i unikalnej, filmowej atmosfery, która od lat wyróżnia jego twórczość na tle całego Hollywood.
Źródło:
Wordl of Reel,Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Krzysztof Rutkowski ruszył do Starej Wsi, by znaleźć Tadeusza Dudę i wyznaczył nagrodę

Pan Irek z Chorzowa i siła internetu. Jak stał się najbardziej popularnym taksówkarzem w Polsce?

Czy polska policja ma braki w wyposażeniu? Hełm patrolującego policjanta stał się memem

Żeby wejść na Pornhuba, trzeba będzie się… wylegitymować

Powrót legendy? Brian O’Conner znów na ekranie w finałowej części „Szybkich i wściekłych”