Rosyjscy szpiedzy złapani. Zdradziła ich... wódka

Na Białorusi zatrzymano ponad 30 Rosjan, których oskarżono o próbę destabilizacji kraju. Grupa mężczyzn przebywała w sanatorium, ale od razu wydali się podejrzani. Zapomnieli o jednym, ważnym elemencie kamuflażu.
iStock-92441088.jpg

Białoruska agencja prasowa podaje, że tamtejsze siły specjalne zatrzymały 33 rosyjskich najemników. Mieli oni destabilizować sytuację polityczną w gorącym okresie przed wyborami, które odbędą się 9 sierpnia.

Do kraju miało trafić łącznie około 200 bojowników, których wysłała Moskwa, żeby namieszać w sytuacji politycznej. Łukaszenka wspomina, że należą oni do prywatnej formacji wojskowej wspieranej przez Kreml, tzw. Grupy Wagnera.

Jeśli to prawda, co relacjonuje BiełTA, Rosjanie, trzeba przyznać, dali się zrobić jak gimnazjaliści. Zatrzymali się w hotelu w Mińsku, a potem przenieśli się do pobliskiego sanatorium. To, co rzuciło się w oczy pracownikom obiektu wypoczynkowego, to niezwykłe zachowanie gości zza granicy. Ponad trzydziestu chłopa w wojskowych mundurach, wszyscy z Rosji. I, uwaga, żaden nie pił wódki. Żaden gęby nie miał czerwonej i nie śpiewali „Białych Jerozów”.

Rosjanie zamiast przewracać się od czystej pitej szklankami – „niewielkimi grupami badali terytorium” - podaje BiełTA. Akcja jest więc podwójnie podejrzana, bo co tylu niepijanych Rosjan miałoby badać w bliskiej okolicy sanatorium?

Zobacz też: Dasha Mart – elastyczna Białorusinka

Zostali zatrzymani przez białoruskie KGB, a Łukaszenka zwołał nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, by "rozwiązać tę nadzwyczajną sytuację, do której doszło dzisiaj w nocy. Inaczej tego nazwać się nie da" – powiedział prezydent Białorusi. Urząd sprawuje już 26 lat, ale jeszcze nigdy nie słyszał o czymś takim jak grupa Rosjan na wakacjach, którzy nie są na bani.

Może Rosjanie mieli po prostu już dość grzania i zatrzymali się przejazdem, żeby zregenerować siły. Dajcie żyć. Może jechali odpocząć w Rabce Zdroju, odwiedzić tężnie w Ciechocinku albo zabawić nieco dłużej w Hajnówce.

Pamiętajcie zatem, że zanim w większej grupie pojedziecie do białoruskiego sanatorium, musicie sprawdzić, jak powinien zachowywać się Polak. Prawdopodobnie od razu będziecie musieli zapuścić wąs i opróżnić zawartość barku zaraz po wejściu do pokoju. A rano, chwiejnym krokiem w kamizelce typu bomber i husarskich skrzydłach zjeść kilka pierogów z keczupem. Wszystko po to, żeby nie wywołać międzynarodowej afery.




Dodał(a): Marek Matyjanka / istockphoto.com Czwartek 30.07.2020