Rytmus – wywiad w CKM

Rytmus jest najjaśniejszą gwiazdą rapu na Słowacji i w Czechach – ale też kultową postacią dla polskich fanów hip hopu. Odwiedził nas w Warszawie i zdradził swoje przepisy na dobre życie!
rytmus-ckm.jpg

CKM: Polacy są w stanie zrozumieć twoją słowacką wrażliwość?
Rytmus: Występowałem w waszym kraju, nagrywałem z tutejszymi raperami, m.in. WWO, Sobotą czy Chadą i widzę pewne różnice. W tekstach waszych artystów jest bardzo dużo zaangażowania w sprawy społeczne, mają większe zacięcie socjalne, odnoszące się do waszej ojczyzny. Ale to zrozumiałe: jesteście przecież wielkim
narodem. Słowacja to małe państwo – niecałe 5,5 mln ludzi – mamy więc znacznie większy problem z identyfikacją narodową. Ale to, co mówię, jest tylko szczegółem, znacznie ważniejszy jest inny fakt: moim zdaniem, jeśli chodzi o mieszkańców naszej części Europy, Słowacy i Polacy mają zdecydowanie najwięcej wspólnego ze sobą. Czuję tu nić porozumienia znacznie lepszą, niż np. z Ukraińcami, Węgrami czy nawet Czechami. Kto wie, może dlatego, że moimi idolami z dzieciństwa byli wasi Bolek i Lolek?

CKM: Jesteś gwiazdą tak na rynku słowackim, jak i czeskim. Lecz to wciąż jedynie nieco ponad 15 mln potencjalnych słuchaczy. Jak w takich warunkach raper może stać się bogaczem, zarabiając uczciwie, nie na gangsterce?
Rytmus: Po kolei. Zarobiłem mnóstwo kasy na płytach, bo wydaję je sam. W 2006 r. założyłem własną wytwórnię Tvoj Tatko Records, nie żerują na mnie niepotrzebni pośrednicy. Do tego gram koncerty wyłącznie za dobre pieniądze: chcesz, żebym wystąpił? Płacisz 7–10 tys. euro. Oprócz tego pieniądze od sponsorów: reklamowałem m.in. sieć T–Mobile i bank Tatra. Moje profile społecznościowe mają bardzo wysoką klikalność, więc jeśli np. zgłasza się jakiś producent napojów i chce pięciu statusów, mówię „OK, poproszę 50 tys. euro”. On płaci i już. Ale największe pieniądze w życiu zarobiłem na własnych ubraniach. W 2013 r. teledysk do piosenki „JBMNT” (od słowackiego wyrażenia „jebem na to”) mojego składu Kontrafakt zrobił prawdziwą furorę na YouTube, stworzyłem więc ubraniową markę JBMNT i już. Jak widzisz, zarabianie dużych pieniędzy naprawdę nie jest trudne.

CKM: Wracając jeszcze do teledysku „JBMNT” – doprowadzacie tam do całkowitej destrukcji ładne BMW 735i. Jeśli się bawić, to wyłącznie na bogato?
Rytmus: Pewnie! Chcesz wywołać kontrowersje? Zainwestuj trochę euro, kup używaną, lecz wciąż świeżą i ładną beemkę, o której marzy mnóstwo ludzi i rozwal ją przed kamerami. Tytuł kawałka oznacza „jebie mnie to”, więc postanowiłem pokazać, że jebie mnie nawet taki wóz. Jeśli zechcę, mogę go sobie zniszczyć. Patrzyłeś z żalem, jak takie piękne auto ulega demolce?A więc osiągnąłem zamierzony efekt. Zresztą, czy dla Polaka takie BMW to drogi samochód? Serio? Sądziłem, że zarabiacie więcej.

CKM: Chyba odrobinę przeceniasz pensje w naszym kraju. My tutaj jeździmy głownie Maluchami.

Rytmus: O, kojarzę Fiaty 126p z dawnych czasów, choć nigdy takiego nie prowadziłem. Jestem wielkim pasjonatem motoryzacji, kocham naprawdę dobre samochody. Swój pierwszy nabyłem dopiero jako 28–latek. Co prawda miał już ponad siedem wiosen, no ale był to Mercedes klasy S. Wersja W140 – wspaniała kanciasta forteca na czterech kołach. Dlaczego tak późno? Wcześniej nie chciałem kupować byle jakiego wozu. W pierwszej dekadzie tego tysiąclecia pracowałem jako krupier w kasynie, a do pracy dojeżdżałem na rowerze. Po pracy ciągle robiłem rap, ale wciąż nie wiązał się z nim konkretny pieniądz. Przełomowe były lata 2005 i 2006: to wtedy najpierw popularność zdobył mój skład Kontrafakt, a niedługo później mój solowy debiut. Wtedy właśnie zarobiłem kasę na tego wymarzonego Mercedesa, a później było już tylko lepiej...

To tylko fragment długiej rozmowy z Rytmusem – cały wywiad przeczytasz tylko w kwietniowym numerze miesięcznika CKM (w kioskach!)

ckm416.jpg

Po co iść do kiosku? Zamów CKM prosto do domu!
Nie tylko zaoszczędzisz pieniądze, ale dostaniesz ekstra książkę gratis!

prenumerata4-16small.jpg


Dodał(a): CKM Poniedziałek 11.04.2016