Sebastian Stankiewicz – wywiad w CKM

Jeden z tych aktorów, których znasz, ale nie wiesz jak się nazywają. Chociaż teraz, gdy wszędzie jest go pełno, powinieneś już dobrze znać to nazwisko. Rozmawiamy z nim w CKM m.in. o podrywaniu, czterdziestce na karku, sporcie, aktorstwie i siostrze, której... nie ma.

supermietek-stankiewicz.jpg

SEBASTIAN STANKIEWICZ.

Rocznik 1978. Urodził się w Bolesławcu. Aktor, komik, kabarecarz. Mistrz drugiego planu, który wciąż czeka na swoją rolę główną. Znany m.in. z serialu „Barwy szczęścia”, „Ucha prezesa”, „SNL Polska”, czy filmów „Listy do M.”, „Disco Polo”, „Amok”, „Człowiek z magicznym pudełkiem”. Członek Kabaretu na Koniec Świata, a przed laty także SuperMietek w sesji zdjęciowej dla CKM (zdjęcie na górze).

CKM: Mówi się, że jesteś „aktorem charakterystycznym”. To komplement?
Sebastian Stankiewicz: Tak. Jeśli jest Don Kichot, musi być i Sancho Pansa. Bez aktorów charakterystycznych nie ma głównych bohaterów. Oraz nie ma filmów.

CKM: Spojrzałem na wykaz twoich ról sprzed kilku lat. Wygląda to mniej więcej tak: sprzedawca hot–dogów, nabywca dywanu, bywalec wyścigów, cinkciarz, niski pacjent, taksówkarz itd. Ciężko było?
Sebastian Stankiewicz: Nigdy nie czułem się sfrustrowany. Bezimienne postacie eż są potrzebne. Zawsze starałem się dać z siebie wszystko. Choć oczywiście zachowajmy proporcje – jeśli masz zagrać sprzedawcę hot–dogów, nie musisz wcześniej przepracować w tym charakterze dwóch miesięcy, żeby się wczuć... Wystarczy, żeby te postacie były zapamiętywalne.

sebbbbb.jpg

CKM: Dopiero co obchodziłeś 40. urodziny. Najlepszego! Czujesz się po tej czterdziestce jakoś inaczej?
Sebastian Stankiewicz:  Czuję, że wkroczenie w tzw. wiek średni może łączyć się z pewnymi decyzjami. Może kupię mieszkanie albo samochód... Ale nie czuję się jak koleś, który ma 40 lat.

CKM: Impreza była?
Sebastian Stankiewicz: Była! Nigdy w życiu nie wyprawiałem urodzin. Zawsze się bałem, że nikt nie przyjdzie (śmiech). To moi przyjaciele stwierdzili „Stanki, trzeba zrobić ci urodziny!”. I zrobiliśmy. To był poniedziałek, ale w szczytowym momencie w klubie było chyba ze 150 osób. Okazało się, że przez ostatnich dwadzieścia parę lat przez moje życie przewinął się cały tabun barwnych osobowości. To była taka impreza, że życie jakby przewijało mi się przed oczami.

CKM: W jakim stanie skończyłeś?
Sebastian Stankiewicz:  W bardzo dobrym. Kładłem się około czwartej, żeby wstać o szóstej, bo musiałem być rano na planie (...)

To dopiero początek naszego długiego wywiadu z Sebastianem Stankiewiczem. Cały wywiad przeczytasz tylko w marcowym numerze CKM – już w kioskach!

CKM_03_18-okladka-www.jpg


Kup CKM przez internet: zamawiając prenumeratę na cały rok dostaniesz dwa numery za darmo i dodatkowy prezent gratis. KLIKNIJ TUTAJ.


Dodał(a): CKM Środa 07.03.2018