Słodkie czasy. Sejm ogłosił przetarg na 10 ton słodyczy

Patrząc na polską scenę polityczną, prędzej przychodzi nam do głowy kaszana, aniżeli kuszące ciasteczka. To jednak nie zmienia faktu, że na Wiejskiej popyt na słodycze jest ogromny.
iStock-964755058.jpg

„Skoro nie ma chleba, niech jedzą ciastka” – słynne zdanie mylnie przypisywane Marii Antoninie, zgilotynowanej podczas rewolucji francuskiej królowej, powinno stać się mottem przetargu ogłoszonego przez Kancelarię Sejmu. Powód? W czasie, kiedy cały świat walczy z epidemią koronawirusa, przy Wiejskiej ogłaszany jest konkurs ofert na dostawę słodyczy. I wcale nie chodzi o tabliczkę czekolady, ale o 10 ton półproduktów cukierniczych. Termin składania ofert upływa 27 kwietnia. 

CZYTAJ TAKŻE: SONDAŻ: Z KTÓRYM Z KANDYDATÓW NA PREZYDENTA POLACY ZJEDLIBY OBIAD

Na liście, do której dotarł „Fakt” znajdują się takie rarytasy jak purée z mango, prażone jabłka, deserowa czekolada w pastylkach, pierniki, rurki waflowe, drylowane wiśnie, złote i perłowe maczki do dekoracji ciast oraz jadalny klej wykorzystywany do wyrobu mas cukrowych.

Choć pełna kwota zamówienia nie jest znana, to wiadomo, że za samo różane nadzienie do poselskich pączków zapłacimy 65 tys. złotych. Planowane roczne koszty dostaw do sejmowej restauracji sytuują się w okolicy 1,8 mln złotych.

Restauracja na Wiejskiej cieszy się tylko sporą popularnością, ale też cenami, które nijak mają się do gastronomicznych realiów centrum stolicy. Z ujawnionego jesienią menu wynika, że za dwudaniowy obiad z kompotem posłowie i ich goście płacą 12 złotych. Ciastko to wydatek rzędu 4 złotych. To się nazywa dolce vita!



Dodał(a): Adam Barabasz / fot. iStock Poniedziałek 27.04.2020